Never Grow Up!
08. Nie kończąca się... Impreza?
>klik<
>klik<
Weszły do budynku, w którym czuć było silny zapach męskich i kobiecych perfum, papierosów, alkoholu i... Nie oszukujmy się seksu. Była dopiero godzina dwudziesta druga, a większość ludzi była już wstawiona. Lisa i Rose widziały takie imprezy tylko w filmach. Cały budynek, a jak się później okazało akademik politechniki, o którym Rose słyszała legendy na swojej uczelni, aż trząsł się od ilości ludzi i głośniej muzyki. Jennie powiedziała, że Mino jest na trzecim piętrze i już po nie zmierza. Stały na parterze, pan konserwator pił soju wraz z ochroniarzem w swojej kanciapie i nic ich to nie obchodziło. Z łazienki męskiej wyszła para, ona poprawiała włosy, on nieudolnie dopinał rozporek, wyszli z budynku, potem już nie widziały ich na imprezie.
-Co się tak patrzycie? -zapytała Jennie, na co one spuściły wzrok -Serio? Nie wiedziałyście że dziewczyny robią takie rzeczy? -zachichotała.
Miały coś odpowiedzieć, ChaeYoung miała już nawet cięty tekst, kiedy poczuła jak ktoś obejmuje ją od tyłu, podskoczyła lekko, a serce uderzało jak szalone.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę że przyszłaś -stała nieruchomo, domyślając się kto za nią stoi. Czuła zapach silnych perfum i drogiego brandy.
-Nie zapędzaj się -odparła po chwili i oswobodziła się z jego uścisku -nawet nie znasz mojego imienia, cwaniaku -stanęła z nim twarzą w twarz.
-Znam... Dla mnie jesteś perłą -wyszczerzył się, na co Jennie wywróciła oczami.
-Nie próbuj być gentleman'em, jak JiHo, ok? Bo Ci nie wychodzi -mruknęła -to jest Rose, tak w ogóle. A teraz chodźmy dalej, hm?
Poszli wszyscy, cztery piętra wyżej, wszędzie studenci i nie tylko bawili się w najlepsze. Mieli nawet swój bar i DJ'a, co dla dwóch nowych osób było zaskakujące. Rudowłosa czuła na sobie, cały czas wzrok jasnowłosego, lecz nic ją to nie krepowało, wręcz się cieszyła że zdobyła czyjąś atencję, jak się okazało później, nie tylko jednej osoby. Kupiły sobie po truskawkowym drinku i zasiadły na jednym z łóżek, długo tam nie posiedziały, bo zaraz każda była na parkiecie z innym facetem. Song siedział na kanapie popijający whisky i rozmawiając z Bobby'm, widząc jednak że partner do tańca zbliża się za bardzo do dziewczyny, co jej się wyraźnie nie spodobało, zerwał się z miejsca i od razu ich rozdzielił.
-Co jest? -zapytał tamten.
-Albo się odpierdolisz od niej, albo będziesz zapierdalał na połamanych nogach, stąd.
-Ok, ok, tak się tylko zabawialiśmy. Stary, w końcu to nie jest Twoja panna, nie?
-SeongWoo wypierdalaj, póki jestem uprzejmy -tamten usunął się w cień -wszystko, ok? -zwrócił się do niej.
-Tak, tylko tańczyliśmy -uśmiechnęła się -za blisko mnie trzymał i nie mogłam oddychać -roześmiała się.
-Tak Cię to bawi? -burknął, a ona pokiwała głową.
-W ogóle byłeś bardzo uprzejmy do kolegi -powiedziała z sarkazmem.
-Ok, nie będę Ci wchodził już w drogę -powiedział z zarozumiałą miną i już miał się wycofać, ale złapała go za obie dłonie.
-Nie będę tańczyć sama, chyba że wolisz, żeby jakiś inny Cię zastąpił.
W ułamku sekundy, była w jego silnych objęciach. Z bliska wydawał się bardzo męski, może nie był jakimś najcudowniejszym okazem na imprezie, ale Rose miała przeczucie że jest to taki mężczyzna którego szukała, nie należał do wypacykowanych laleczek, czy nerdów, z którymi miała do czynienia do tej pory. Czuła się bezpieczniej w jego ramionach i czuła się piękna, kiedy szeptał jej do ucha miłe, czasem dwuznaczne komplementy i mimo że chłopaki bili się by z nią tańczyć, nie zwróciła na niego uwagi.
W przypadku Lisy, jak i Jennie było inaczej, najpierw wypiły na odwagę i poszły w balet, kiedy zrobiły sobie przerwę usiadły na parapecie przy oknie, w drugim rogu całowała się jakaś para. Brunetka zapaliła papierosa, zaś niebiesko-włosa poprawiła sukienkę i przysiadła obok niej.
-A Twój facet, nie przyjdzie? Nie jest zazdrosny że chodzisz sama na imprezy?
-Nie ma go w kraju -odparła, po chwili zmieniając temat -widzę że Rose się dobrze bawi.
-Och, tak bardzo dobrze -odparła -myślę że Mino naprawdę ją lubi.
-No... Chłopak nie ma szczęścia w miłości jakoś specjalnie, nie wiem w sumie dlaczego? Niczego mu nie brakuje, ale za to jego brat -westchnęła -ach Lisa, jakbyś poznała JiHo, to byś wiedziała co to znaczy facet. Nie dość że nieziemsko przystojny, to jeszcze szarmancki...
-To dlaczego się z nim nie umówisz? -zapytała, a po chwili, przyłożyła dłoń do czoła -Ach, masz faceta...
-To nawet nie o to chodzi, wiesz Ji, nie daje mi żadnego zabezpieczenia, on jest jak cień pojawia się i znika.
-Rozumiem...
LaLisę mało obchodzi jakiś tam JiHo, myślała o tym czy na tej imprezie pojawi się Zico, kumpel Dean'a.
-No co tam laseczki? -JiWon podszedł do nich, lekko chwiejnym krokiem, trzymając skręta w dłoni.
Brunetka zamknęła okno.
-Jeszcze wypadniesz -wywróciła oczami, kiedy stanął na przeciw niej.
-Ostatnio byłaś dla mnie bardzo nie miła, może mnie przerosisz? -położył dłoń na jej udzie.
-Pieprz się Bob -odtrąciła jego rękę.
-Ok, z Tobą? Czy może czekasz na swojego Sugar Daddy? A Ty niebieska? Masz swojego Sugar Daddy?
Dziewczyna nawet chwili się nie wahała, dostał takiego liścia, że para całująca się w kącie, oderwała się na moment by spojrzeć na zaistniałą sytuację.
-Wiesz co? -syknęła Jennie -W hierarchii niżej od takich ludzi, jak Ty, są tylko świnie. Chodź Lisa, nie będziemy wysłuchiwać bzdur tego szmaciarza -pociągnęła koleżankę za rękaw i poszły piętro wyżej.
Yuki
-Co się tak patrzycie? -zapytała Jennie, na co one spuściły wzrok -Serio? Nie wiedziałyście że dziewczyny robią takie rzeczy? -zachichotała.
Miały coś odpowiedzieć, ChaeYoung miała już nawet cięty tekst, kiedy poczuła jak ktoś obejmuje ją od tyłu, podskoczyła lekko, a serce uderzało jak szalone.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę że przyszłaś -stała nieruchomo, domyślając się kto za nią stoi. Czuła zapach silnych perfum i drogiego brandy.
-Nie zapędzaj się -odparła po chwili i oswobodziła się z jego uścisku -nawet nie znasz mojego imienia, cwaniaku -stanęła z nim twarzą w twarz.
-Znam... Dla mnie jesteś perłą -wyszczerzył się, na co Jennie wywróciła oczami.
-Nie próbuj być gentleman'em, jak JiHo, ok? Bo Ci nie wychodzi -mruknęła -to jest Rose, tak w ogóle. A teraz chodźmy dalej, hm?
Poszli wszyscy, cztery piętra wyżej, wszędzie studenci i nie tylko bawili się w najlepsze. Mieli nawet swój bar i DJ'a, co dla dwóch nowych osób było zaskakujące. Rudowłosa czuła na sobie, cały czas wzrok jasnowłosego, lecz nic ją to nie krepowało, wręcz się cieszyła że zdobyła czyjąś atencję, jak się okazało później, nie tylko jednej osoby. Kupiły sobie po truskawkowym drinku i zasiadły na jednym z łóżek, długo tam nie posiedziały, bo zaraz każda była na parkiecie z innym facetem. Song siedział na kanapie popijający whisky i rozmawiając z Bobby'm, widząc jednak że partner do tańca zbliża się za bardzo do dziewczyny, co jej się wyraźnie nie spodobało, zerwał się z miejsca i od razu ich rozdzielił.
-Co jest? -zapytał tamten.
-Albo się odpierdolisz od niej, albo będziesz zapierdalał na połamanych nogach, stąd.
-Ok, ok, tak się tylko zabawialiśmy. Stary, w końcu to nie jest Twoja panna, nie?
-SeongWoo wypierdalaj, póki jestem uprzejmy -tamten usunął się w cień -wszystko, ok? -zwrócił się do niej.
-Tak, tylko tańczyliśmy -uśmiechnęła się -za blisko mnie trzymał i nie mogłam oddychać -roześmiała się.
-Tak Cię to bawi? -burknął, a ona pokiwała głową.
-W ogóle byłeś bardzo uprzejmy do kolegi -powiedziała z sarkazmem.
-Ok, nie będę Ci wchodził już w drogę -powiedział z zarozumiałą miną i już miał się wycofać, ale złapała go za obie dłonie.
-Nie będę tańczyć sama, chyba że wolisz, żeby jakiś inny Cię zastąpił.
W ułamku sekundy, była w jego silnych objęciach. Z bliska wydawał się bardzo męski, może nie był jakimś najcudowniejszym okazem na imprezie, ale Rose miała przeczucie że jest to taki mężczyzna którego szukała, nie należał do wypacykowanych laleczek, czy nerdów, z którymi miała do czynienia do tej pory. Czuła się bezpieczniej w jego ramionach i czuła się piękna, kiedy szeptał jej do ucha miłe, czasem dwuznaczne komplementy i mimo że chłopaki bili się by z nią tańczyć, nie zwróciła na niego uwagi.
W przypadku Lisy, jak i Jennie było inaczej, najpierw wypiły na odwagę i poszły w balet, kiedy zrobiły sobie przerwę usiadły na parapecie przy oknie, w drugim rogu całowała się jakaś para. Brunetka zapaliła papierosa, zaś niebiesko-włosa poprawiła sukienkę i przysiadła obok niej.
-A Twój facet, nie przyjdzie? Nie jest zazdrosny że chodzisz sama na imprezy?
-Nie ma go w kraju -odparła, po chwili zmieniając temat -widzę że Rose się dobrze bawi.
-Och, tak bardzo dobrze -odparła -myślę że Mino naprawdę ją lubi.
-No... Chłopak nie ma szczęścia w miłości jakoś specjalnie, nie wiem w sumie dlaczego? Niczego mu nie brakuje, ale za to jego brat -westchnęła -ach Lisa, jakbyś poznała JiHo, to byś wiedziała co to znaczy facet. Nie dość że nieziemsko przystojny, to jeszcze szarmancki...
-To dlaczego się z nim nie umówisz? -zapytała, a po chwili, przyłożyła dłoń do czoła -Ach, masz faceta...
-To nawet nie o to chodzi, wiesz Ji, nie daje mi żadnego zabezpieczenia, on jest jak cień pojawia się i znika.
-Rozumiem...
LaLisę mało obchodzi jakiś tam JiHo, myślała o tym czy na tej imprezie pojawi się Zico, kumpel Dean'a.
-No co tam laseczki? -JiWon podszedł do nich, lekko chwiejnym krokiem, trzymając skręta w dłoni.
Brunetka zamknęła okno.
-Jeszcze wypadniesz -wywróciła oczami, kiedy stanął na przeciw niej.
-Ostatnio byłaś dla mnie bardzo nie miła, może mnie przerosisz? -położył dłoń na jej udzie.
-Pieprz się Bob -odtrąciła jego rękę.
-Ok, z Tobą? Czy może czekasz na swojego Sugar Daddy? A Ty niebieska? Masz swojego Sugar Daddy?
Dziewczyna nawet chwili się nie wahała, dostał takiego liścia, że para całująca się w kącie, oderwała się na moment by spojrzeć na zaistniałą sytuację.
-Wiesz co? -syknęła Jennie -W hierarchii niżej od takich ludzi, jak Ty, są tylko świnie. Chodź Lisa, nie będziemy wysłuchiwać bzdur tego szmaciarza -pociągnęła koleżankę za rękaw i poszły piętro wyżej.
Yuki