22.12.2017

W grudniowe dni...

Witajcie, czytelnicy.
Święta Bożego Narodzenia, to czas radości, wspaniałych chwil spędzonych w gronie najbliższych, jednak nie dla wszystkich, szczególnie w tedy, gdy jeszcze niedawno miejsce przy wigilijnym stole, należało do odpowiedniej osoby, a w tym roku będzie puste.
Opowiadanie, dedykowane mojej babci...
Tęsknie za Tobą.
Nie można też zapomnieć o ikonie K-POP'u...
JongHyun, na zawsze zostaniesz w naszych sercach.

EXO -Chen


Wielkimi krokami zbliżały się święta Bożego Narodzenia, mimo to dziewczyna nawet na odrobinkę nie czuła magicznego nastroju. Pierwszym powodem były stałe egzaminy, drugim pogoda, deszcz i wieczne błoto, nie miało w sobie nic z magii, chociaż można powiedzieć że ten dzień był stosunkowo ładny, w Londynie o tej porze rzadko kiedy świeci słońce, powoli jednak chyliło się ku zachodowi, trzecim i ostatni powodem był jej chłopak, który stale przebywał w USA i nie mógł wrócić na święta. Byli ze sobą ponad trzy lata, a od dwóch spędzali ze sobą każde święta. Przetarła zmęczone oczy, od pracy przy laptopie, zerknęła do kubka, kawa się skończyła, szybko przeliczyła że kubków kawy, wypiła tego dnia aż cztery, pewnie dlatego nie odczuwała głodu. Wywróciła oczami i przeczesała dłonią włosy. Wstała od biurka, zabierając ze sobą czarny kubek, z wielkim napisem "SEOUL", zawsze gdy na niego spoglądała, uśmiechała się pod nosem, bo był jeszcze... JongDae, osoba która nie zawiodła jej od ośmiu lat, bo tyle też czasu się przyjaźnili. Kiedy własnie otwierała drzwi, wyskoczył zza framugi, podrzuciła kubek w górę i pisnęła z przerażenia, złapał szybko rzecz by się nie stłukła. 
-No uważaj, bo to pamiątka z najlepszych wakacji -uśmiechnął się szeroko, po chwili ona zrobiła to samo, uśmiech Azjaty był bardzo zaraźliwy. 
-Na litość Boską! Moje ciśnienie przekroczyło stan zawałowy! 
-Widzę właśnie, wiesz co? Gdyby nie twój brat, to bym zamarzł...
-Jak to? -mrugnęła kilkukrotnie oczami, idąc w kierunku kuchni.
-A tak to -wszedł do kuchni -gdyby nie ten dzieciak, to stałbym pod twoimi drzwiami, chyba do nocy.
-Jeśli on by nie otworzył, to zrobiłaby to mama, ja muszę zrobić jeszcze projekt przed świętami, nie mówiąc już o tym że mam dwa kolosy -odparła, myjąc kubek, w który po chwili zasypała kawą -pijesz coś?
-A co proponujesz? -wyszczerzył się.
-Wybacz, jeśli przyszedłeś po coś mocniejszego, to monopolowy jest dwie uliczki dalej.
-Bardzo śmieszne, zrób mi kawę zła kobieto -wyjęła ulubiony kubek chłopaka, z szafki, zrobiła kawę w odpowiednich proporcjach, znała go lepiej niż własną kieszeń -masz coś do jedzenia? -zapytał zaglądając do lodówki -Ooooo... Pierożki.
-Nawet się nie waż, to na święta -nie spostrzegli, kiedy wśród nich pojawiła sie matka dziewczyny.
-Ale proszę pani, ja z pracy, zmęczony, głodny, z pierwszej zmiany wracam, a pani mi tu jedzenia odmawia...
-Ach, jesteś moim najgorszym "dzieckiem" JongDae -następnie zwróciła się do dziewczyny -odgrzej mu, przecież nie dam mu umrzeć z głodu.
-To odgrzej mi też! -usłyszeli głos brata z salonu.
-Dobra odgrzej wszystkie, zrobię nowe -kobieta wywróciła oczami -a Aleks, miałeś sobie sprzątnąć pokój.
-Mamo, ale ja mam tyle nauki, wiesz nie mogę teraz -dwunastolatek wbiegł do swojej sypialni.
-Raczej ja zrobię -bąknęła dziewczyna, wyjęła dużą patelnię i nałożyła na nią podgotowane pierogi.
-Nie otruję się? -zapytał, kiedy pani domu wyszła z kuchni.
-A czy kiedykolwiek się otrułeś? -zapytała z sarkazmem.
-A czy kiedykolwiek mogłabyś nie pluć jadem nienawiści?
-Znasz przecież odpowiedz -zaśmiała się, wyjmując talerze z szafek.
-Pffff... Jasne -spojrzał w okno -niebo zasłoniły chmury, powoli spadały krople deszczu.
-Jesteś samochodem? -zapytała zalewając kubki wrzątkiem.
-Motocyklem -westchnął -nie lubię grudniowych dni w Lodynie, są ponure, smutne i zdaje mi się że wszystko umiera. Zima w Seulu, jest piękna, magiczna, może nie mrozna, ale zawsze śnieżna -zamyślił się.
-Ach, żebyś ty widział jak wspaniała jest zima w Petersburgu -westchnęła, na wspomnienie o wspaniałym domostwie w Rosji i latach dzieciństwa. Wyłożyła pierożki na talerz, oblewając okrasą, następnie sprawnie podała je do stołu. W mgnieniu oka wszystko zniknęło z talerzy. Wrócili do jej pokoju zabierając ze sobą kubki z kawą, usiadła przy biurku, zaś JongDae na jego krańcu, sięgnęła po telefon i momentalnie na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech.
-Kto to? -zapytał, zaglądając do jej telefonu, który szybko schowała.
-Mój chłopak, napisał że nie przyjedzie na święta, ale spędzimy razem Sylwestra -odparła wystukując wiadomość. Zerknęła na swojego przyjaciela, który powoli popijał kawę, a jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił -stało się coś?
-Nie, nic -szepnął -będę się zbierał, jestem zmęczony.
-Dopiero co tryskałeś energią, chyba przez to że Cię tak napasłam, czujesz się bardziej ociężały, możesz się przekimać u mnie, a ja skończę projekt.
-Nie, nie -chciał coś jeszcze dodać, ale przerwała mu.
-Chyba nie jesteś zły o to że spędzę sylwestrowy czas z moim chłopakiem, prawda?
-Co ty? Oszalałaś? -wywrócił oczami i zmierzył jej włosy.
-Kim, przecież widzę... Co się dzieje?
-Nic -przeciągnął się -dzięki za gościnę, Wigilia za pasem, muszę trochę ogarnąć mieszkanie. Tym razem to staruszkowie, wbijają do mnie na chatę -zszedł z biurka -trzymaj się i Wesołych Świąt.
-Myślę że powinniśmy się spotkać przed świętami, prawda? Ale na wszelki wypadek, Wesołych Świąt Chen -chłopak, uśmiechnął się smutno. I gdy zniknął za drzwiami jej pokoju, poczuła dziwny niepokój, że to Wesołych Świąt, było ostatnie dla niego. Odrzuciła tę myśl, gdy jednak usłyszała dźwięk odpalanego silnika motocykla, jak oparzona wyskoczyła z pokoju i pobiegła ku drzwiom wejściowym. Gdy już je otwarła, okazało się że na dworze jest ciemno i pada lekki deszcz, stanęła w progu opierając się o framugę i tęsknym wzrokiem wpatrywała się w przestrzeń.
-Zamknij drzwi, zimno wpuszczasz, a węgla za darmo nie dają -usłyszała głos rodzicielki, dobiegający z salony. Ze spuszczoną głową zamknęła drzwi, nim jednak to zrobiła, zobaczyła na wycieraczce dwa bilety na London Festival, od dawna bardzo chciała iść na tę imprezę, jednak była ona kolosalnie droga. Podniosła imienne wejściówki, jedna była dla niej, druga zaś dla JongDae, zamknęła szybko drzwi i z rozdziawionymi ustami powędrowała do swojego pokoju. Usidla na łóżku, przy okazji zabierając telefon, po chwili namysłu, wybrała numer do swoje przyjaciela, nie odebrał, uderzyła się otwartą dłonią w czoło, przecież ciągle był w trasie. Wystukała więc wiadomość do niego, że bardzo chętnie się z nim wybierze i dziękuje. Minęła godzina, dwie, na dworze deszczyk zmienił się w ulewę. Chen nie odpisywał, nie oddzwaniał, co było bardzo do niego nie podobne. Westchnęła, zaraz po tym jak odpisała na SMS swojemu chłopakowi, zadzwoniła do przyjaciela. Tym razem już nie było słychać sygnału, połączenie było od razu przerwane. Być może padła mu bateria w telefonie, ale przecież Kim nigdy nie ruszał się bez power bank'a! Zagryzła wargę, nie mogąc się skupić na swoim projekcie, zeszła na parter domu, naszykowała sobie przyrządy i zaczęła pucować podłogę. Gdy wyczyściła cały parter, wróciła do swojej sypialni i po raz kolejny próbowała się dodzwonić do przyjaciela, jednak cztery kolejne połączenia też poszły na marne. Postanowiła zaczekać, aż do późnego wieczora, w tym czasie też skończyć projekt. Po tym jak wzięła kąpiel i spakowała przybory na uczelnię, wykonała trzy połączenia, jedno po drugim przerwane. Czuła że doganiają ją czarne łapska strachu, wszyscy w domu poszli spać, ciemność oplatała całą posesję, przedzierało się jedynie nikłe światło ulicznych lamp, przygaszone przez wieczną mgłę. Nawałnica minęła, było cicho jak przed burzą, leżała w łóżku, przewracała się raz po raz na boki, a sen stale nie przychodził. Wstała z łóżka i podeszła do dużej szafy, schyliła się po niewielkie białe pudełko i wyjęła z niego plik lampek, schowała pudełko i zamknęła szafę. Podłączyła lampki do kontaktu, a one swoim kolorowym blaskiem przegoniły ciemność, wpatrywała się w nie, wspominając chwile szczęśliwego dzieciństwa. Znużona patrzeniem w końcu zasnęła. O szóstej nad ranem zbudził ją dźwięk alarmu, co oznaczało że spała tylko cztery godziny. Połączeń, wiadomości od kumpla stale nie było. Odłączyła lampki, po czym zaczęła się szykować do wyjścia, wypiła kubek kawy i zjadła dwa ciastka zbożowe, po czym biegiem się ubrała i pobiegła na stację metra. Ten dzień na uczelni zleciał szybko, ze względu na to że odbył się tylko jeden wykład i jedne ćwiczenia. Po opuszczeniu budynku, wkroczyła na londyńskie ulice. Mimo że padał lekki deszcz, a prezenty dla wszystkich członków rodziny i przyjaciół miała kupione, postanowiła nie wracać jeszcze do domu. Idąc po przezroczystym parasolem, oglądała urokliwe, świąteczne wystawy. Weszła do kilku sklepów, mimo to nic nie zakupiła. Po jakiś dwóch godzinach spacerowania, poszła na stację metra, gdy była już w pociągu wybrała numer do Kim'a, nie odebrał. Rozzłoszozczona zadzwoniła do Juliette, ich wspólnej przyjaciółki, ta również nie odbierała. Zła i głodna weszła do domu, zrobiła sobie na szybko tosty, następnie wzięła się za obiad dla brata który właśnie wrócił ze szkoły, oraz rodziców, którzy jeszcze nie wrócili z pracy. Tosty oczywiście pochłoną Aleks, ale przymrużyła na to oko. Zerknęła na kalendarz, został tydzień do Bożego Narodzenia, a ją wypełniała nie radość, ale cholerna pustka. Kiedy sos do spaghetti był u końca gotowania, wstawiła makaron. Nałożyła bratu obiad, na ten moment wróciła też mama, dla której też pojawiło się danie. Po zjedzonym posiłku, wstawiła naczynia do zmywarki i poczłapała do swojego pokoju, na biurku leżały bilety na London Festival, wybrała numer do niego kolejny raz, ignorując wiadomość od chłopaka.
-Ach, Kim co z tobą?! -mruknęła pod nosem, kiedy miała odłożyć telefon, wyświetlił się numer Juliette -Halo! Dlaczego nie odbierasz?!
-P-posłuchaj -z tego co wywnioskowała dziewczyna zanosiła się płaczem.
-Boże, co się stało? -zapytała szybko. Musiało się stać coś poważnego, skoro Brytyjka płakała.
-N-nie dzwoń już do JongDae.... On już nie odbierze.
-Co? Jak to nie odbierze? -warknęła, wściekła z powodu tej sytuacji.
-Chen, Chen nie żyje -płakała coraz głośniej. A ona nie mogła uwierzyć, nie chciała w to wierzyć.
-To nie są sprawy do żartów, wiesz o tym?
-Nie żartuję, przestań! Miał wypadek motocyklowy!
-Wypadek? Gdzie? Co? Jak? Mów szybko!
-Wczoraj, koło czwartej przewieziono go do szpitala, ale -załkała -zmarł na sali operacyjnej! -wypuściła telefon z dłoni, który rozpadł się na małe kawałeczki, automatycznie po jej policzkach spłynęły łzy. Osunęła się na kolana, pustym wzrokiem wpatrując się w przestrzeń za oknem. Życie innych ludzi toczyło się dalej, swoim niezakłóconym rytmem, kiedy życie innych jest zdruzgotane, lub kończy się momentalnie.... Spuściła głowę, wycierając łzy w rękawy, szepcząc do siebie.
-Wesołych Świąt, JongDae...


Koniec.


Mimo mojego mało świątecznego nastroju, 
chciałbym złożyć wam życzenia.
Życzę wam spokojnych, ciepłych, białych, 
rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia,
wielu pysznych potraw na stole wigilijnym,
jeszcze więcej prezentów pod choinką,
oraz tego żeby te święta przyniosły zmiany na lepsze
i nowe nadzieje.
Wesołych Świąt kochani czytelnicy!
Wasza Yuki!

3 komentarze:

  1. Mało świąteczny nastrój jest i u mnie, a nawet go nie ma.
    Teraz jak to czytam mam wielką ochotę na pierogi.
    Jejku to było strasznie smutne. Dołujące, ale jednak mi się podobało. Miało w sobie coś, co nie pozwoliło mi przestać czytać.
    Okres świąt to ogólnie okres radości i beztroski, ale tu, swoim przyjemnym stylem pisania, pokazałaś, że tragedie dzieją się codziennie, nieważne jakie są okoliczności. To chyba spodobało mi się najbardziej - to sprawiło, że tekst jest taki prawdziwy i ludzki.
    Nawet jeśli nie czuć tych świąt to Wesołych Świąt! Zapraszam też do siebie na świąteczny specjał.
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  2. Chen na motocyklu 😍 Wgl jakoś tak się zgrało, że czytam to a na jakimś kanale z muzyką jest Lucky One Exo XDD
    U mnie na święta nie było śniegu, chyba tylko przez chwilkę padał, ale za to teraz pada nonstop. Wczoraj było gdzieś z 30cm śniegu, a dzisiaj to w sumie nie wiem, bo jeszcze nie wychodziłam z domu XD
    "I gdy zniknął za drzwiami jej pokoju, poczuła dziwny niepokój, że to Wesołych Świąt, było ostatnie dla niego." to jest jedno z tych zdań, które powoduje w tobie nagły smutek. Takie zdania są piękne, szkoda tylko, że zazwyczaj opisują czyjeś cierpienie lub śmierć.
    Bardzo podobało mi się to opowiadanie mimo smutnego zakończenia
    Pozdrawiam po raz kolejny 🌸

    OdpowiedzUsuń