Wszystko było dopięte na ostatni guzik, sala weselna, goście, suknia, kościół. Tego dnia miałaś stanąć na ślubnym kobiercu. Pamiętasz zachwycone twarze twojej mamy i druhny kiedy zobaczyły Cię w pełnym makijażu i sukni. Zostały dwie godziny do ceremonii ślubnej. Byłaś podekscytowana i zestresowana. Czekałaś tylko na to kiedy zobaczysz swojego przyszłego męża składającego przysięgę małżeńską. Wszystko byłoby idealnie gdyby nie jedno wydarzenie które zmieniło twoje życie w dramat. Własnie miałaś wychodzić z domu prowadzona pod rękę przez ojca, kiedy w twoich drzwiach stanął Kevin, drużba twojego ukochanego. Ciężko dyszał, miał poczochrane włosy i źle zapiętą marynarkę od garnituru. Popatrzył na Ciebie z bólem i smutkiem w oczach.
-S-SooHyun miał wypadek samochodowy... Nie żyje- zalał się łzami.
Zemdlałaś, kiedy Cię ocucono leżałaś na łóżku w salonie nad tobą stała twoja matka i policjanci. Nie docierało do Ciebie że on, nawet nie chciałaś myśleć że zginął. Łzy spływały po twoich policzkach strumieniami. Przed oczami miałaś Soo uśmiechającego się do Ciebie, co spowodowało że zaczęłaś drżeć. Zawieziono Cię na komisariat i zadawano jakieś dziwne pytania, nic nie mówiłaś nie miałaś na to siły, twoje serce pękło, komisarz zaprowadził Cię do sali sekcji zwłok, nogi się pod tobą ugięły kiedy zobaczyłaś jego zmasakrowane ciało po raz kolejny straciłaś przytomność. Obudziłaś się w szpitalu podłączona do aparatury, do twojej sali weszła pani doktor.
-Powinna pani unikać stresujących sytuacji.
-Dlaczego?
-Jest pani w ciąży- uśmiechnęła się- musimy wpisać dziecku nazwisko jak się nazywa tatuś?
Rozpłakałaś się, nie chciałaś myśleć że go nie ma z tobą i waszym dzieckiem. Na jego pogrzeb pojawiła się cała twoja i jego rodzina oraz przyjaciele. Do końca dnia siedziałaś na ławce obok grobu, szlochając. Kiedy zaczęło się ściemniać przyjechał po Ciebie Kevin i zawiózł do domu.
Teraz leżysz na łóżku obok Ciebie zamiast SooHyun'a śpi wasz mały synek. Odzyskałaś sens życia, musisz żyć dla waszego synka. Zgasiłaś lampkę nocną i przeniosłaś chłopca do łóżeczka otulając go kołdrą. Podeszłaś do okna i spojrzałaś w gwiazdy.
-Za kilka, może kilkanaście albo kilkadziesiąt lat spotkamy się- szepnęłaś- kocham Cię- skierowałaś się do łóżka i z nadzieją że go spotkasz zasnęłaś.
Koniec.
Taki troszkę smutny ponieważ ostatnio jakoś nie mam zbyt szczęśliwych dni...
Yuki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz