EXO- Lay
Dziewczyna leżała w szpitalnym łóżku, uderzała powoli w klawiaturę laptopa. Teraz gdy jej choroba była w bardzo zaawansowanym stopniu, każda nawet najmniejsza czynność sprawiała jej trudność. Pisała ze swoim najwierniejszym przyjacielem Lay'em, który starał się ją jakoś pocieszyć, żeby chociaż na chwilę oderwała się od rzeczywistości. ~*~*~ potrzebowała go, ale on niestety był na trasie koncertowej w Korei i nie mógł do niej przylecieć. Jej czas się kończył, lekarze nie dawali jej nawet trzech miesięcy, chorowała ponad pięć lat ale przegrała walkę z nowotworem. Nastolatka stwierdziła że nie ma już nadziei, jej rodzina i większość rodziny też, jedynie YiXing który żył od dwóch lat z nadzieją na cud że rak ustąpi. Dziewczyna zakończyła rozmowę i wyłączyła laptopa odstawiając go na szafkę obok łóżka szpitalnego. Westchnęła głęboko, po raz kolejny po jej bladych policzkach spłynęły łzy. Od dłuższego czasu sama nie wiedziała, kiedy płacze i z jakiego powodu. Może ze szczęścia że przeżyła kolejny dzień? Albo że śmierć za chwilę dogoni ją, odcinając ją od tlenu... Miała tylko dziewiętnaście lat, nie zasłużyła sobie niczym, na tak wysoką karę, ale jednak los był okrutny. Rozejrzała się po pomieszczeniu, jej wzrok zatrzymał się na małej chince, leżącej na łóżku obok, podłączonej do kroplówki. Miała na sobie różową piżamkę w niebieskie króliczki, przytulała do siebie białego misia. Uśmiechnęła się widząc to schorowane, ale bardzo urocze dziecko.
-~*~*~- odezwała się dziewczyna- jak pójdziemy do nieba to obiecaj mi że zaczekasz ze mną na rodziców.
-Oczywiście że zaczekam YuYin, zaczekam. Śpij dobrze mała, już późno.
-Dobranoc- ziewnęła dziewczyna i zamknęła oczy.
-Dobranoc- jej wzrok powędrował na aparaturę, do której były podłączone. Na wszystkich były wyświetlane funkcje życiowe. Na jednych tętno i praca serca, na innym prędkość oddechów, kroplówki w których była krew. Zegar wybił godzinę dziesiątą w nocy. Nastolatka pomyślała że nawet takie małe dziecko musi cierpieć, z tym że dla dziewczynki była nadzieja na dalsze życie. Była chora na raka nerek, a ~*~*~ na nowotwór płuc i tarczycy. Dziewiętnastolatka obiecała że jeśli ona pierwsza umrze, dziecku przeszczepią jej zdrową nerkę. Z myślą o tej obietnicy zasnęła. Przez najbliższe dwa tygodnie nic się nie zmieniło, było tak jak zawsze, jak w każdym szpitalu. Czwartego dnia trzeciego tygodnia YuYin, przeniesiono na oddział intensywnej terapii. Dziecko było w stanie ciężkim ale stabilnym. W tym dniu do ~*~*~ przyjechał Lay. Uklęknął przed nią z bukietem jej ulubionych herbacianych róż i zadał jej jedno z najważniejszych pytań w jej życiu.
-~*~*~, czy chcesz zostać moją żoną?- spytał z nadzieją w glosie i radością wymalowaną na twarzy.
-Tak!- rzuciła się chłopakowi na szyję, chłopak wpił się w jej usta namiętnie całując. Wziął ją na ręce i wybiegł na środek korytarza, krzycząc.
-Jestem najszczęśliwszy na świecie, moja ukochana powiedziała tak... Żenię się!!!- okręcił się dookoła, a w okół nich rozbrzmiały brawa i oklaski.
-Kocham Cię- dziewczyna szepnęła.
-Ja Ciebie też skarbie- pocałował ją w czubek głowy- ja Ciebie też- przez miesiąc narzeczony codziennie odwiedzał swoją ukochaną. Pewnego piątku mężczyzna przyszedł do jej sali, ale pielęgniarka powiedziała mu że dziewczynę przeniesiono na oddział operacyjny. Pobiegł w stronę sali, ale oczywiście nie wpuszczono go. Dziewczyna miała bardzo silne przeżuty. Pod drzwiami sali stali jej rodzice, jej matka płakała a ojciec trzymał ją za rękę zaciskając oczy. Chłopak niecierpliwie chodził po korytarzy, umierając ze strachu. Po czterech długich godzinach lęku i obawy przed najgorszym wyszedł lekarz, zdejmując maskę lekarską, powiedział cicho:
-Robiliśmy wszystko co w naszej mocy, a-ale nie udało się przykro mi- wyminął rodzinę i narzeczonego nie mogąc patrzeć im w oczy. Nastała grobowa cisza przerywana szlochem. YiXing padł na kolana zaciskając dłonie w pięści dopiero co zdobył szczęście, cel dla którego miał żyć, ale w tak krótkim czasie stracił najważniejsze na czym mu zależało. Tracąc ją, stracił też światło w jego życiu... Nadzieję. Do zrozpaczonej rodziny dotarła wiadomość że ~*~*~ może jeszcze komuś uratować życie. Po niecałych dwóch godzinach odbył się przeszczep nerki dla YuYin, która pozytywnie przeszła operację i żyje do dziś. Na pogrzeb dziewczyny przyjechała cała rodzina i przyjaciele. Ksiądz powiedział na mszy, że ta dziewczyna nie tylko zrobiła bardzo dobry uczynek, ale też że była wzorem do naśladowania.
-Mamusiu czyli dlatego że ~*~*~, oddała Ci nerkę- powiedział mały chłopiec wyraźnie zainteresowany historią mamy- ty jesteś teraz tutaj.
-Tak synku, wiesz co Ci powiem. Że nigdy w życiu nie wolno tracić nadziei, bo ona umiera ostatnia- mówiąc to trzydziestoletnia YuYin wzięła swojego ośmioletniego syna za rękę i zabrała go znad grobu ~*~*~, na którym leżały herbaciane róże i czerwony lampion.
Koniec.
Yuki...
Wzruszyłam się ^^ twoje smutne scenariusze są świetne :*
OdpowiedzUsuń