24.10.2014

Winny.

Witajcie, jak wam zleciał tydzień? Mi w miarę dobrze :). Dedykuję ten scenariusz mojej przyjaciółce Ewelinie, która podobnie jak ja bardzo lubi WonSik'a ;).
VIXX- Ravi 

Byłaś wściekła jak zawsze z powodu pewnej dziewczyny która po prosu zmieniała twoje życie w piekło. Dręczyła Cię całą szkołę średnią, a teraz trafiłaś z nią na studia, miała wielką przyjemność z psucia Ci opinii. Postanowiłaś przenieść się na studia zaoczne i poszłaś do pracy, ale... Ale ona była na tyle perfidna i cięta że przeszła na studia zaoczne i dostała praca w korporacji w której i ty pracowałaś.  Nie wiedziałaś dlaczego akurat się Ciebie uczepiła? Nic jej nie zrobiłaś. Westchnęłaś... W sumie to jeśli byłabyś taka nieuczciwa, niepracowita, leniwa czy puszczalska to jej słowa byłyby prawdą. No ale ty oczywiście byłaś pieprzonym przeciwieństwem... Pracuś, osoba nie rzucająca się w oczy, tak większość osób Cię opisywała. Wracałaś właśnie z pracy z drugiej zmiany, była godzina dwudziesta trzecia, ciemna noc ale nie odczuwałaś strachu. Właśnie przechodziłaś obok domu prześladowczyni. I coś Cię podkusiło... Podniosłaś z ziemi średniej wielkości kamień i nawet nie mając świadomości o tym co robisz, rzuciłaś w stronę okna do jej sypialni. Rozległ się huk i trzask tłuczonego szkła, szyba rozpadła się na miliony drobniutkich kawałeczków. Stałaś jak zaczarowana, zamiast uciekać patrzyłaś w okno w którym po chwili zapaliło się światło. Usłyszałaś kroki i krzyk jej wściekłego ojca, a potem jej pisk. Poczułaś że ktoś łapie Cię za ramię: 
-Uciekaj, po cholerę pakujesz się w kłopoty?! 
-Ale ja...- nie zdążyłaś dokończyć. 
-~*~*~ zwiewaj ale już- mężczyzna popchnął Cię, a ty pobiegłaś i ukryłaś się za żywopłotem sąsiedniego domu. Usłyszałaś dźwięk trzaskających drzwi i szybkie, ciężkie kroki. 
-Jak mogłeś ty niewychowany gnojku, zadajesz się z moją córką, a teraz szyby wybijasz i to na dodatek w jej sypialni!- kolejne kroki- Skarbie po co wychodziłaś z domu? 
-Aish tatku- usłyszałaś jej piskliwy irytujący głos- Ravi powiedz że nie zrobiłeś tego specjalnie, prawda? 
-J-ja- zaciął się. Znałaś Ravi'ego jako jednego z paczki najpopularniejszych na dzielnicy. Słyszałaś że często miał problemy z policją, brał narkotyki, palił nie mówiąc już o libacjach alkoholowych na których robił furorę. 
-Daj spokój JiSeong- odezwał się głos ojca- dzwonię po policję niech zrobią z gówniarzem porządek- ta suka zadawała się z młodszym od siebie kolesiem, przebiegło ci przez myśl, po raz kolejny usłyszałaś głos mężczyzny- Policja... Chciałem zgłosić bezczeszczenie mojego mienia... Wybito mi szybę w domu... Podaję adres: ulica XiaXing dziewięćdziesiąt trzy... Czekam... 
-Tatku, Ravi nie wiedział co robi... 
-Wiedziałem co robię- w końcu Kim zabrał głos- teraz zaczekamy na psy a potem się zobaczy. 
-Ty bezczelny szmaciarzu! Z nami koniec- do twoich uszy dotarł dźwięk jakby ktoś dostał z liścia, potem szloch i szybkie kroki- ty skurwielu!- trzask zamykanych drzwi. 
-Rozszarpałbym Cię na strzępy, ale moja córka o dobrym sercu by na to nie pozwoliła... 
-Myli się pan, miała trzech na boku nie jest taka święta- dźwięk podjeżdżającego samochodu. 
-Och... Jak dobrze że panowie już są- dźwięk zamykanych drzwi od auta. 
-Dobry wieczór, pan Son?- powiedział policjant a ty lekko wychyliłaś się zza krzaków. 
-Tak to ja, ten gnój wybił szybę w moim domu! 
-Spokojnie obywatelu, jak się nazywasz młody człowieku? 
-Kim WonSik przyznaję się do winy. 
-Do samochodu- Ravi razem z policjantem wsiedli do radiowozu i odjechali. Son poszedł do swojego mieszkania. Byłaś zła na siebie, to ty powinnaś teraz jechać na komisariat i... Właśnie komisariat! Pobiegłaś na najbliższy przystanek i wsiadłaś w autobus który dowiózł Cię do komisariatu policji. Jak błyskawica wbiegłaś do budynku i skierowałaś się do miejsca gdzie za biurkiem siedziała policjantka. 
-Dobry wieczór, jest tu mój znajomy Kim WonSik podobno ma jakieś kłopoty- powiedziałaś na jednym wydechu. 
-Dopiero co go przywieziono musi być przesłuchany, musi pani poczekać. 
-Rozumiem- oparłaś się o ścianę korytarza i zsunęłaś się na zimną podłogę, wyłożona płytką. Minęła godzina, dwie, trzy wyrzuty sumienia wręcz Cię pożerały, zmęczona przysnęłaś. Obudził Cię cichy szept przy uchu i ciepła dłoń głaszcząca twój policzek. 
-Hej ~*~*~, obudź się- powoli otworzyłaś oczy, a twoje spojrzenie spotkało, piękne, ciepłe, pociągające, brązowe tęczówki.  
-Ravi- szepnęłaś. Chłopak pomógł Ci wstać, wyszliście z komisariatu, owiało Cię zimne powietrze. Zadrżałaś. 
-Zimno Ci? Aish... Głupio pytam- zdjął swoją bluzę i założył na Ciebie- co jest?- zapytał zasuwając Ci suwak od bluzy. 
-Dlaczego to robisz? No wiesz... Wziąłeś winę na siebie, a teraz zachowujesz się jak przyjaciel. Przecież prawie się nie znamy a na dodatek nie przepadasz za mną- powiedziałaś cicho. 
-Powiedzmy że chcę odpokutować swoje grzechy. 
-To jaką karę dostałeś? 
-Grzywnę siedem tysięcy wonów i trzy miesiące w zawiasach, obędzie się bez sądów. 
-Ravi, rety, może ja zapłacę za Ciebie tą grzywnę, w końcu to moja wina. 
-Nie mówmy o tym- złapał Cię za rękę- choć odprowadzę Cię do domu. 
-D-dobrze- doszliście do twojego mieszkania w ciszy- dziękuję za to co zrobiłeś. Obiecuję się odwdzięczyć. 
-Noona?- uśmiechnął się do Ciebie. 
-Słucham? 
-Uważaj na siebie. 
-Będę, ty też na siebie. 
-Do zobaczenia noona!- pomachał Ci i powoli znikał z pola widzenia. 
-Ravi, twoja bluza!- krzyknęłaś. 
-Oddasz następnym razem!- ponownie Ci pomachał i zniknął z oczu. 
-Dobrze- szepnęłaś do siebie. Od incydentu z oknem minęły dwa miesiące. Nikt Ci nie dokuczał a Kim pomagał z powrotem otworzyć się na ludzi. Szczerze powiedziawszy musiałaś przyznać że go polubiłaś nawet bardzo. Na studiach jak i w pracy wiodło Ci się coraz lepiej. Zadowolona wracałaś z pracy ale ktoś złapał Cię za nadgarstek, wystraszyłaś się nie na żarty. Potem poczułaś ze ktoś przykłada Ci do nosa i ust chustkę nasączoną jakiś olejkiem, po chwili straciłaś przytomność. Kiedy otworzyłaś oczy byłaś na jakimś można by rzec wypizdowiu, po chwili zobaczyłaś jej sylwetkę. 
-Wiedziałam ze maczasz w tym palce- podeszła do Ciebie, starałaś się wyrwać ale dwóch rosłych mężczyzn trzymało Cię za ręce, uderzyła Cię w twarz- zajmijcie się nią- syknęła do swoich fagasów. Uderzyli Cię w tył głowy, świat wokół Ciebie zawirował i nastała ciemność. Ocuciłaś w tedy kiedy usłyszałaś czyiś wrzask. 
-~*~*~!!!- poczułaś że ktoś bierze Cię na ręce i podnosi- noon'a, otwórz oczy błagam- osoba pocałowała Cię w czubek głowy. Otworzyłaś lekko jedno oko ponieważ lewe miałaś opuchnięte i nie mogłaś go otworzyć. Czyli zapewne, po dostaniu w głowę miałaś więcej atrakcji których nie byłaś świadoma. 
-R-Ravi- szepnęłaś, ledwo słyszalnie. 
-Prosiłem żebyś na siebie uważała, jesteś dla mnie naprawdę bardzo ważna- zaniósł Cię do swojego VolksWagen'a toureg'a i posadził na miejscu pasażera, gdzie totalnie odpłynęłaś. Obudziłaś się w wielkim łożu, okryta ciepła kołdrą. Wszędzie było ciemno nie widziałaś nic oprócz łóżka  w którym byłaś. Mimo kompletnie nieznanego Ci miejsca, czułaś się bezpiecznie. Drzwi do pomieszczenia uchyliły się, zaraz potem obok Ciebie siedział WonSik. 
-Jak się czujesz noon'a?- złapał twoją dłoń. 
-Lepiej- westchnęłaś- dziękuję Ci za pomoc- przeniosłaś się do siadu sycząc z bólu. 
-Noon'- szepnął, głaszcząc twój policzek. Zaczął zbliżać swoją twarz do twojej. Przymknęłaś oczy, na swoich ustach mogłaś wyczuć ciepłe, miękkie usta chłopaka. Oddałaś pocałunek pogłębiając go. Oderwaliście się od siebie niechętnie, spojrzał Ci w oczy- Saranghae. 
-Saranghae- szepnęłaś wtulając się w niego. 
Koniec. 


Yuki ;)



1 komentarz: