B.A.P- Zelo cz.II
Od razu przebrałaś się w szare rurki, czarną koszulkę i szarą cienką marynarkę. Spojrzałaś na zegarek było w pół do siódmej, umalowałaś się a potem ubrałaś w ciepłe rzeczy. Wyszłaś z domu o dziewiętnastej, parę minut przed dwudziestą byłaś u kumpla w domu. Co tu dużo gadać, typowa domówka... Soju lała się litrami, piwo, wino jin'y również. W powietrzu unosił się dym papierosowy i dum z wypalanych skrętów. Usiadłaś obok Jae zaciągnęłaś się dymem z sziszy i odetchnęłaś głęboko. Powtórzyłaś czynność kilka razy i sięgnęłaś po kieliszek wódki, a potem po drinka. Gospodarz szepnął Ci do ucha:
-Widzisz tego gościa tam- wskazał na przystojnego bruneta- ma na imię HimChan, niezły towar, bierz się za niego- puścił Ci oczko. Jakoś nie miałaś ochoty zadawać się z facetami ale HimChan miał to coś. Poszłaś za Yoo, a on przedstawił mu Ciebie.
-Miło mi Cię poznać ~*~*~- Chan uśmiechnął się, od razu oczarował Cię ten uśmiech.
-Mnie również- uśmiechnęłaś się. Rozmowa szła jak z płatka, jednak procenty łączą ludzi. Około trzeciej nad ranem impreza się skończyła. Opuściłaś mieszkanie i chwiejnym krokiem skierowałaś się do domu, wszystko w okół było jakieś krzywe a światła na drodze jaśniejsze i bardziej raziły w oczy. Obok Ciebie zatrzymał się samochód, wyszedł z niego Kim.
-Skarbie może byś się ze mną zabawiła- zamruczał. W tej ciszy jego niski głos wydał Ci się bardzo seksowny, tak samo jak on sam. Nim zdążyłaś coś odpowiedzieć pocałował Cię namiętnie i zaborczo w usta. Oddałaś pocałunek, oplotłaś jego szyję ramionami. Nawet nie zauważyłaś kiedy znaleźliście się w jego aucie, położył Ci dłoń na udzie i pocałował w szyję. Tyle pamiętałaś z tamtej nocy... Obudziłaś się w całkiem nieznanym Ci miejscu. Kiedy wyostrzył Ci się wzrok okazało się że jesteś w pokoju hotelowym. Obróciłaś się na bok i poczułaś ogromny ból w okolicy siedzenia. Obok Ciebie leżał HimChan szybko się podniosłaś sycząc z bólu. Chciałaś sięgnąć po swoje ubranie, ale poczułaś że ktoś łapie Cię za nadgarstek a po chwili poczułaś gorące wargi na karku.
-HimChan- szepnęłaś.
-~*~*~ myślisz że jestem taki- obrócił Cię do siebie przodem, zakryłaś się kołdrą tak że było widać tylko twoją twarz, pokręcił głową- kocham Cię- musnął twoje usta swoimi. Nie wiedziałaś co mu odpowiedzieć, nie znałaś go ale postanowiłaś spróbować. Po tym co zaszło chyba nie miałaś wyboru.
-Ja Ciebie też- odpowiedziałaś cicho. Złączył wasze usta w mniej grzecznym pocałunku. Kiedy w marę się ogarnęliście, twój chłopak odwiózł Cię do domu. Pożegnaliście się mocnym uściskiem i motylim pocałunkiem. Wysiadłaś z czarnego Lexusa RX 450 machając mu, jak na skrzydłach poleciałaś do domu. Kiedy po kilku godzinach wytrzeźwiałaś odezwała się twoja komórka... Zelo?! Po co dzwoni?
-Hej Noona, wyszykowana na łyżwy?- spytał wyraźnie szczęśliwy. Całkiem o tym zapomniałaś.
-Cześć Zelo przepraszam ale nie mogę iść bo... Rozchorowałam się mam gorączkę i strasznie mnie głowa boli- skłamałaś i poczułaś jakieś dziwne ukłucie w sercu.
-Jesteś chora? Może Ci czegoś potrzeba, masz leki? Albo przyjdę do Ciebie nie powinnaś być sama- zmartwił się.
-JunHong mam zapas leków w apteczce dziękuję za troskę. Nie chcę Cię zarazić.
-Um... Rozumiem, jakby coś to dzwoń. Jestem na każde zawołanie.
-Komawo i jeszcze raz minhae.
-Nie szkodzi, zdrowiej.
-Dzięki- udałaś że kaszlesz- cześć!
-Pa Noona- rozłączyłaś się. Po raz pierwszy miałaś wyrzuty sumienia. Kiedy poukładałaś myśli tak że stanowiły logiczną całość, wystraszona ubrałaś się ciepło i pobiegłaś do apteki.Schowała ś zakup do kieszeni kurtki i biegiem wróciłaś do domu. Szybko się rozebrałaś i pognałaś do łazienki, zrobiłaś test. Po piętnastu minutach sprawdziłaś wyszło na to że nie jesteś w ciąży, aby się upewnić zrobiłaś jeszcze jeden też który również nic nie wykazał. Odetchnęłaś z ulgą i wyszłaś na balkon aby zapalić. Kiedy wróciłaś do pokoju zerknęłaś na telefon, miałaś wiadomość.
"Wybrałabyś się ze mną jutro
o szesnastej do kawiarni? <3
HimChan"
Od razu odpisałaś:
"Jasne ;*
~*~*~"
Po chwili dostałaś odpowiedź:
"Przyjadę po Ciebie.
Kocham Cię.
Chan"
"Ja Ciebie też
~*~*~"
Szczęśliwa jak dziecko nie mogłaś się doczekać waszej pierwszej (chyba) randki. Nie każda dziewczyna miała takie szczęście jak ty. Tak przynajmniej myślałaś. Byłaś z Kim ponad trzy miesiące, bardzo dobrze wam się układało. Chłopak miał na Ciebie całkiem dobry wpływ. Ograniczyłaś imprezy a przy okazji spożywanie alkoholu. Poprawiłaś oceny, zaczęłaś się więcej uczyć do matury, częściej się uśmiechałaś i nie byłaś tak dużo razy za karę w kozie. Czasami po zajęciach przychodził po Ciebie pod szkołę. Twoje rówieśniczki pękały z zazdrości i robiły Ci na złość, nie przejmowałaś się tym. Spokoju nie dawał Ci JunHong, chodził jakiś przygnębiony, opuszczał lekcje, zaczął popalać e-papierosa jak jego znajomi z klasy. Jednak nie to było dla Ciebie najgorsze. Najgorsze był to że zaczął Cie unikać, stał się opryskliwy, przecież nie zrobiłaś mu nic złego. Kiedy pytałaś co się stało, spławiał Cię jakimiś tandetnymi wymówkami. W końcu nadszedł kwiecień zrobiło się ciepło, więc postanowiłaś dojeżdżać do szkoły na deskorolce. Zarzuciłaś plecak, wzięłaś deskę pod rękę i zakluczyłaś drzwi. Wybiegłaś z posesji i odjechałaś w stronę szkoły, miałaś dziesięć minut do dzwonka i musiałaś się pospieszyć. Na murku przed budą siedział Choi popalając e-fajkę coś sprawdzał w telefonie. Wchodziłaś już do budynku ale coś Cię tknęło żeby z nim porozmawiać. Podeszłaś do muru położyłaś deskę i usiadłaś obok niego.
-Cześć- powiedziałaś cicho.
-Cześć- odpowiedział oschle. Auć zabolało!
-Um... Dasz zajarać, fajki mi się skończyły- szepnęłaś.
-Niech Ci HimChan da fajki- warknął.
-O co Ci chodzi?- spytałaś zdezorientowana, a on zeskoczył z murku.
-O nic- mruknął- idę na lekcje...- skierował się w stronę liceum.
-Zapomniałeś deskorolki!- krzyknęłaś. Wrócił się w twoją stronę i kiedy chciał wziąć własność, złapałaś go za dłoń.
-Czego?- syknął, a Ciebie kolejny raz zabolało serce.
-Porozmawiaj ze mną.
-Nie ma o czym- wyrwał się.
-Właśnie jest o czym- zeskoczyłaś z twojej "ławki"- cały czas mnie unikasz. Już mnie nie lubisz?
-Ja Cię nienawidzę- warknął.
-D-dlaczego?
-Jeszcze się kurwa pytasz?! Jesteś skończoną szmatą!
-C-co?- w twoich oczach zakręciły się łzy.
-Powiedz mi tak szczerze, ilu Cię już przeleciało?- zmierzył Cię wzrokiem.
-Zelo co ty wygadujesz?- szepnęłaś, otarłaś łzy z policzków.
-Czyli wielu, nie chcę Cię widzieć ty... Brak mi słów- wysyczał i pobiegł w stronę szkoły. Oparłaś sie o zimny mur i zsunęłaś po nim, całkowicie się rozpłakałaś.
Yuki
OMG :O ! Dalej <3 Świetne ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję, napiszę dalej niedługo :)
Usuń