6.12.2014

Noona cz.I

Cześć kochani! Jak się macie? Mam nadzieję że mikołaj był udany, Yuki też ma dla was prezent, mam nadzieję że się spodoba :3. 
B.A.P- Zelo cz.I

-~*~*~!- usłyszałaś krzyk nad głową. 
-Co?- spytałaś otwierając oczy a po chwili ziewając. Przeciągnęłaś się... 
-Po pierwsze, nie co? Tylko proszę. Po drugie znowu mi śpisz na lekcji. Czy ty nie możesz mnie ani razu słuchać?! 
-Mogłabym gdybym do północy nie gadała na skype- prychnęłaś, odchylając się na krześle i krzyżując ręce na klatce piersiowej- a potem do drugiej nie grała w LOL'a.
-Jak ty się zwracasz do profesora?!- fizyk się wpienił-Masz uwagę i zostajesz po lekcjach! Zapewne spędzisz miło te trzy godziny w sali. 
-Przynajmniej odeśpię- mruknęłaś, nauczyciel usiadł przy biurku i jak się domyśliłaś wpisywał Ci już nie pierwszą ani nie ostatnią uwagę. Nie uśmiechała Ci się ta kara, ale co zrobisz? nic nie zrobisz. Mikołajki w kozie super... Po skończeniu lekcji udałaś się do szatni żeby wziąć kurtkę i buty zimowe, następnie skierowałaś się do toalety i zamknęłaś w jednej z kabin, wyciągnęłaś paczkę papierosów i odpaliłaś jednego. Kiedy wypaliłaś szlugę wyrzuciłaś ją do klozetu, wyszłaś z kabiny, potem z łazienki i skierowałaś się do sali gdzie miałaś odbyć trzy godziny nudy i... Jeszcze gorszej nudy. 
-O, ~*~*~- kobitka z sekretariatu która powinna was pilnować a i tak zawsze wychodziła po dwudziestu minutach z kozy, uśmiechnęła się- co tym razem? Podłożyłaś szpilkę na krzesło matematyczce, biłaś się z chłopakami czy znowu wycelowałaś piłeczką palantową w wuefistę? 
-Pani kochana- zaśmiałaś się- ten gość sam jest palantem, jemu uderzenie piłką nie jest potrzebne. 
-To było dobre- zaśmiała się razem z innymi osobami będącymi w kozie. 
-A tak naprawdę to, znowu spałam na fizyce- westchnęłaś siadając w ostatniej ławce, zarezerwowanej tylko dla Ciebie. 
-To chyba ósmy raz w tym półroczu fizyk Cię tu wysyła? 
-Nie interesuje mnie budowa atomu, zamula gość. 
-Licz się ze słowami. Po co ty szłaś na mat-fiz? 
-Bo po humanie nie dostałabym pracy?- odpowiedziałaś pytaniem na pytanie i poprawiłaś mundurek. 
-Jasne, jasne- pani z sekretariatu pokręciła głową. Coś jeszcze mówiła ale ty już jej nie słuchałaś, włożyłaś swoje białe słuchawki w uszy a na blat biurka położyłaś kurtkę, która posłużyła Ci za poduszkę. Chciałaś usnąć ale jakoś piosenki KaeN'a, Miuosh'a czy Onar'a Ci to nie umożliwiały, wręcz zmuszały do przemyśleń. Kiedy przeprowadziłaś się z Polski do Korei Południowej nie mogłaś odnaleźć się w otoczeniu. Nie umiałaś języka, nie znałaś obyczajów nawet nie umiałaś jeść pałeczkami. W gimnazjum miałaś przechlapane, bo azjaci uznawali Cię za kompletną idiotkę. W liceum wcale nie było lepiej, dziękowałaś Bogu za to że to jest ostatnia klasa. Westchnęłaś cicho... Po szkole gimnazjalnej stwierdziłaś że nie będziesz taka cicha i skromna. Nie będziesz kozłem ofiarnym! Teraz jesteś tą złą, niewychowaną, źle ułożoną, opryskliwą polką wśród uroczych, wiecznie uśmiechniętych wręcz wzorowych koreanek. Zaczęła lecieć piosenka i11evn "Hometown", spowodowała ona to że wspominałaś miasto rodzinne. Dziwne, nie? Koreański rap, a ty myślisz o Polsce. Odblokowałaś tablet i zmieniłaś piosenkę, akurat wpadłaś na SanE "Rap Circus", zablokowałaś urządzenie. Zamknęłaś oczy ponownie rozmyślając, przysnęłaś. Obudziło Cię lekkie szturchnięcie w ramię, wyjęłaś słuchawkę z ucha i podniosłaś wzrok na osobę która przerwała Ci drzemkę. To był JunHong, ale co on tu robił? Najlepszy uczeń, nie dlatego że kujonował, o nie... Skurczybyk był zdolny, podlizywał się nauczycielom dlatego miał specjalne przywileje na przykład: farbowanie włosów na odważne kolory takie jak niebieski, różowy czy zielony. Czasem Cię trochę irytował, ale mimo to ten rok młodszy chłopak miał swój urok. Lubiłaś go, jakoś skumaliście się kiedyś na osiedlu, kiedy bazgrał jakieś graffiti na ścianie posterunku policji. 
-Hej ~*~*~, mogę się przysiąść? 
-Jasne JunHongie- zdobyłaś się na mały uśmiech. 
-Aish... Noona, ile razy Ci mówiłem jestem Zelo!- naburmuszył się i usiadł na krześle obok. 
-Oczywiście, oczywiście. Co takiego zrobiłeś że Cię przygnało do kozy?- spytałaś kiedy sekretarka wyszła z sali. 
-Ugh... Spałem na chemii. Na co baba się wydarła że nie zdam matury, cięta su... Babka- zaśmiał się i podrapał w tył głowy- a ty?- spytał od razu. 
-Też spałam na lekcjach, jak zawsze. Ale aż nie wierzę że ty przykład dla wszystkich uczniów, gnijesz w kozie. 
-Chyba się zmieniam- popukał się w policzek udając zastanowienie- zmieniam się na twoje- roześmiał się. 
-Jak to na moje? Nie rozumiem.... 
-Wiesz- szepnął, opuszczając wzrok na ławkę- zawsze mi imponowałaś. 
-Gorszego wzory nie mogłeś sobie wybrać- położyłaś głowę na kurtce. 
-Może- skrzyżował ręce na ławce i położył głowę na nich, przyglądał Ci się uważnie- ale nigdy bym tego wzoru nie zmienił- powiedział z trochę rozanieloną miną. 
-Pabo- zaśmiałaś się- dlaczego przefarbowałeś włosy na szary? 
-Miał być fiolet, ale nie wyszedł więc postawiłem na stalowy. 
-Ty to jesteś zdolny młody. 
-Tylko nie młody- dźgnął Cię palcem w bok a potem nim pogroził. 
-Weź się ogarnij debilu- warknęłaś. Po czym przeczesałaś swoje krótkie brązowe włosy. 
-Cicho bądź staruszko- wyszczerzył się jak głupek. 
-Nie szczerz się tak bo Ci wyprowadzę jedynki na spacer- warknęłaś po raz kolejny. 
-No to uderz mnie. 
-Daj mi spokój leszczu- odwróciłaś twarz w stronę ściany i strzeliłaś klasycznego focha. 
-Nie gniewaj się na mnie Noona- usłyszałaś przy uchu, przeszedł Cię dreszcz. Odwróciłaś się w jego stronę, wasze twarze dzieliły centymetry. Na twoje policzki wpełzł znikomy rumieniec. Spuściłaś wzrok i odsunęłaś się od niego. 
-Nie gniewam się Zelo- powiedziałaś łagodnie i rozejrzałaś po sali, nikt nie zauważył co się działo w waszej ławce, odetchnęłaś. 
-Cieszy mnie to- puścił Ci oczko i cwaniacko się uśmiechnął. O co mu chodziło? Po dwóch godzinach rozmowy i kłótni na żarty, szybko przebraliście się i opuściliście budynek szkoły. 
-O rzesz... Kurczę jakie zimno- poprawiłaś czapkę i chuchnęłaś w dłonie. 
-No w końcu zima, nie? 
-Geniusz z Ciebie, nie kurde lato jest- wyciągnęłaś z kieszeni paczkę fajek i zapalniczkę. Odpaliłaś szlugę i schowałaś resztę do kieszeni. 
-Papierosem się nie ogrzejesz. 
-A może się ogrzeję- powiedziałaś wypuszczając dym z ust. 
-Noona- stanął przed tobą i spojrzał z góry, w końcu był wysoki, bardzo wysoki- nie do twarzy Ci z papierosem. 
-Co z tego- wzruszyłaś ramionami, a on wyrwał Ci z ręki papierosa i wyrzucił cholera wie gdzie- co ty robisz? Moja szluga!- tupnęłaś nogą. 
-Przy mnie nie będziesz paliła, jak ja nie mogę to ty też nie- wytknął Ci język. 
-A to niby dlaczego? Sam chciałeś się upodabniać, a teraz co? 
-Chciałem się upodobnić i chcę, ale nie jestem głupi i używkami się truć nie będę. 
-Sugerujesz że jestem głupia? 
-Nie jesteś głupia tylko... Uzależniona? 
-Młody nie denerwuj mnie. 
-Będę, a poza tym- zbliżył się do Ciebie i szepnął do ucha- uroczo się rumienisz. 
-Zelo przestań- powiedziałaś cicho ale za to stanowczo, wyminęłaś go i poszłaś przed siebie. 
-Co Ci we mnie przeszkadza?- spytał idąc za tobą. 
-Dlaczego zadajesz mi to pytanie?- odpaliłaś szlugę i zaciągnęłaś się dymem. 
-Po prostu chcę wiedzieć- powiedział pewnie idąc ramię w ramię z tobą- może jestem za młody co? 
- Myślę że nie ma takiej rzeczy która mi w tobie przeszkadza, no na pewno nie to że jesteś młodszy. Tylko czasem jesteś chamowaty i za dużo się przechwalasz. 
-A ty co? Nie jesteś chamska, święta się znalazła- syknął. 
-O co Ci chodzi? 
-O nic... Chciałem Cię zirytować- po raz kolejny wyrwał Ci używkę z ręki i zaciągnął się. 
-Zelo- wyrwałaś mu papierosa- nie pozwalam Ci palić, rozumiesz? 
-Oj tam, jeden buch to nic złego. 
-Najpierw jeden potem więcej, zakazuję Ci palenia. Wystarczy że ja się truję. 
-Nie denerwuj się mamuśka- roześmiał się. 
-Tylko nie mamuśka- szturchnęłaś go. Całą drogę przegadaliście wciąż się śmiejąc i przepychając. 
-Co robisz jutro?- Choi poprawił czapkę i uśmiechną się wyglądał uroczo, jak zawsze z resztą. 
-Jutro sobota, nie? Chyba nic ciekawego, a co? 
-To może.... Wybrałabyś się ze mną na łyżwy tak koło piętnastej? 
-Pewnie, do zobaczenia. 
-Cześć- pomachał Ci na pożegnanie, a ty skierowałaś się do swojego domu. Kiedy do niego weszłaś okazało się że ojciec wrócił z pracy. Mieszkałaś tylko z nim ponieważ matka odeszła do innego i ma szczęśliwą rodzinę, ma dwójkę dzieci, dobrego męża i psa.... No i kupę kasy, bo dlatego was opuściła. Nie rozmawiałaś nawet chwilę z tatą bo miał Cię po prostu dość. Jedyne co miał z Ciebie to ciągłe skargi i pretensje od ludzi. Zostawiał Ci codziennie pieniądze i mówił żebyś mu nie zawracała głowy, a tobie to odpowiadało w stu procentach. Kiedy weszłaś do swojego pokoju usłyszałaś dźwięk sygnału SMS, odblokowałaś telefon i odczytałaś wiadomość: 
"Siema ~*~*~! Robię domówkę dzisiaj o dwudziestej. 
Mam nadzieję, a raczej jestem przekonany że przyjdziesz. 
YoungJae" 
Odpowiedź z twojej strony była natychmiastowa: 
"Jane że będę ;). 
~*~*~" 
Szkoda że w tedy nie wiedziałaś jakie będziesz musiała ponieść konsekwencje swojej decyzji...

Yuki

2 komentarze: