Trochę mnie tu nie było wracam z kolejną częścią scenariusza z maknae^^.
B.A.P- Zelo cz.III
Tego dnia nie poszłaś do szkoły, następnego kiedy wracałaś z budy wolnym krokiem, szurając nogami po chodniku w parku zauważyłaś parę całującą się na ławce. Nie zwróciłabyś na to uwagi ale chłopakiem całującym dziewczynę był HimChan. Z twoich oczu popłynęły łzy, Chan zauważył Cię i zerwał się na równe nogi.
-~*~*~ to nie tak!- na te słowa uciekłaś do domu. Nie chciałaś go widzieć twoje serce bolało, ale nie aż tak jak wczoraj kiedy pokłóciłaś się z Choi. Dlaczego to aż tak Cię zabolało? Nie wiedziałaś... Osunęłaś się po drzwiach frontowych na podłogę wcześniej je zamykając.
-Jak on mógł?- zaszlochałaś. Po kilku minutach wstałaś, zdjęłaś buty i już miałaś iść do swojego pokoju. Kiedy wchodziłaś na piętro usłyszałaś walenie do drzwi.
-~*~*~! Wpuść mnie! Chcę porozmawiać! Wytłumaczyć się, przeprosić...- usłyszałaś zza drzwi- Otwieraj!!!- kopnął w ścianę- Błagam...
-D-dobrze- podeszłaś do drzwi i przekręciłaś zamek, otwarłaś. Twoim oczom ukazał się nie Kim ale JunHong. Biła od niego złość, smutek i rozczarowanie.
-Czego chcesz?- spytałaś ocierając łzy, na marne bo i tak płynęły kaskadami. Przytulił Cię mocno z początku chciałaś się w niego wtulić, ale to co powiedział poprzedniego dnia zraziło Cię do niego. Odtrąciłaś go.
-Noona- po raz pierwszy od ponad trzech miesięcy tak się odezwał- ja nie chciałem, naprawdę. Wczoraj puściły mi nerwy. Ja po prostu...
-I to był powód żeby wyzwać mnie od szmat?- pociągnęłaś nosem.
-No bo wszyscy w szkole tak mówią a ja uwierzyłem- spuścił wzrok- wstyd mi. Cały dzień wczorajszy i dzisiejszy oraz noc miałem wyrzuty sumienia...
-Szkoda ze słuchasz innych a nie mnie.
-Teraz widziałem jak biegłaś i płakałaś, pobiegłem z tobą. Nie wiedziałem że aż tak Cię zraniłem.
-Nie płakałam o Ciebie- powiedziałaś oschle- ale o...- i w tym momencie do mieszkania wpadł twój chłopak. Skrzywił się na widok młodszego, potem podszedł do Ciebie i bardzo mocno przytulił.
-Przepraszam- szepnął a ty się w niego wtuliłaś, on był jak narkotyk- przysięgam to się nigdy nie powtórzy- pocałował Cię w czoło. Ukradkiem spojrzałaś na swojego przyjaciela, spojrzał Ci w oczy po chwili odwrócił wzrok, zacisnął usta w cienką linię i podszedł do drzwi.
-Cześć ~*~*~- mruknął wychodząc z domu, trzasnął drzwiami.
-Czego chciał od Ciebie ten dzieciak?
-Prawdopodobnie tego samego co ty...
-Czego?
-Wybaczenia- szepnęłaś- saranghae.
-Saranghae- szepnął i pocałował Cię czule, odwzajemniłaś gest. Sama nie wiedziałaś dlaczego tak szybko mu wybaczyłaś. Bardzo go kochałaś, szkoda tylko że on tak bardzo nie kochał Ciebie. Przekonałaś się o tym nie całe dwa miesiące później. Był dwudziesty szósty (sobota) maja dzień twoich urodzin. Z uśmiechem na ustach przemierzałaś ulice Seulu, wyjęłaś z kieszeni szortów telefon aby sprawdzić czy makijaż Ci się nie rozmazał. Dobrze prezentowałaś się w czarnych krótkich spodenkach, tego samego koloru vans'ach i beżowej koszulce. Przyszłaś do ulubionej kawiarni o umówionej godzinie i zamówiłaś latte. HimChan spóźniał się ponad czterdzieści minut. Zadzwoniłaś do niego ale po drugiej stronie odezwała się sekretarka. Zapłaciłaś za kawę i skierowałaś się w stronę jego domu. Zapukałaś do drzwi, nikt nie otwierał. Nacisnęłaś klamkę i weszłaś do mieszkania. Pomyślałaś że pewnie wczoraj poszedł na imprezę i teraz śpi bo ma kaca. Weszłaś do sypialni i to co zobaczyłaś było dla Ciebie ciosem prosto w serce. Spał a obok niego jakaś laska w dodatku bez ubrania... Zdradził Cię. Znowu!
-Obiecałeś- szepnęłaś i wybiegłaś z jego posesji, zalewając się łzami. Szturchałaś po drodze ludzi, nie zwracałaś uwagi na zdziwionych i kpiących z Ciebie koreańczyków. Otworzyłaś drzwi a potem zatrzasnęłaś je, wbiegłaś do do swojego pokoju i zaczęłaś płakać w poduszkę. Czułaś się jak dziwka, twoje serce krwawiło i bolało jakby ktoś je rozerwał na tysiąc kawałków. Na łóżku zobaczyłaś że leży paczka nevadów, usiadłaś na łóżku i odpaliłaś fajkę, drugą, trzecią, dziesiątą aż wypaliłaś całe opakowanie. Twój pokój wyglądał jak restauracja z wydziałem dla palących. Otworzyłaś okno na oścież aby wywietrzyć, uspokoiłaś się na krótko. Podłączyłaś telefon do ładowania, od razu go włączając. Wyświetliło Ci się dwanaście połączeń nieodebranych od HimChana, osiem SMS'ów od niego oraz sześć nieodebranych od JunHong'a. Przeczytałaś wiadomości płacząc. Wyłączając telefon, wyłączyłaś się od rzeczywistości. Słyszałaś jak dobija się do twoich drzwi, jak prosi żebyś go wpuściła, krzyczy, kopie i grozi. Dla Ciebie to nie miało znaczenia, nie chciałaś go widzieć, brzydziłaś się nim ale też sobą. Jak mogłaś być tak naiwna?! Po ponad godzinie odpuścił i krzyknął:
-Jutro tu wrócę! Jak nie otworzysz to pożałujesz!- po chwili usłyszałaś jak odjeżdża z piskiem opon. Skuliłaś się i szlochałaś. Po jakimś czasie dziesięciu minutach usłyszałaś dzwonek do drzwi, z duszą na ramieniu poszłaś otworzyć...
Jak myślicie kto będzie stał pod drzwiami naszej bohaterki? XD
Przepraszam że taki krótki ten rozdział.
Yuki
Zeloooo :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną cześć :)
Weny życzę :D
Komawo, przyda się wena ;)
OdpowiedzUsuń/Yuki