9.01.2015

Noona. cz. IV

Hejo, jak się macie?
Czekaliście na kolejny rozdział z Żelkiem?
B.A.P- Zelo cz. IV

-Wszystkiego najle.... Noona co się stało?- Zelo odłożył małe ozdobne pudełeczko na szafkę i bardzo mocno przytulił, wtuliłaś się w niego.
-O-on mnie zdradził- załkałaś.
-Nie płacz, on nie był Ciebie wart. Nie jestem najlepszy w pocieszaniu, ale znajdziesz sobie kogoś bardziej wartościowego. Kogoś takiego który będzie Cię kochał całym sercem, tak jak ty jego- zaczął Cię lekko kołysać w ramionach- chyba chcesz się wygadać, co?- spytał.
-Ne -wyszeptałaś odsuwając się od niego, zamknęłaś drzwi od domu i skierowaliście się do salonu. Usiedliście na sofie i opowiedziałaś mu wszystko co Ci leżało na sercu, nie pominęłaś żadnego szczegółu- i teraz zagroził że jeśli z nim jutro nie porozmawiam to tego pożałuję- pociągnęłaś nosem -miałeś rację, jestem szmatą.
-Nigdy tak nie mów... Posłuchaj zrobimy tak- szepnął ciągle tuląc Cię do siebie -przyjdę jutro z samego rana. Jeśli się pojawi to nie wiem czy skurwiel kolejnego dnia dożyje.
-A-ale ty nie rozumiesz, j-ja go ciągle kocham, a-ale boję się go za razem.
-To i tak nie zmienia faktu że go zabiję- poczułaś że całuje Cię w czubek głowy -bo ja znaczy... Jesteś moja przyjaciółką i nie pozwolę aby coś Ci się stało.
-Komawo -szepnęłaś powoli się uspakajając. Młody był u Ciebie do późnego wieczora, byłaś zdziwiona że chłopak w tym wieku może być taki dojrzały i odpowiedzialny. Większość jego rówieśników to takie łajzy nie biorące życia na poważnie. Czułaś się jak idiotka... Byłaś starsza i to ty powinnaś mu dawać przykład. Kiedy położyłaś się do łóżka i sprawdziłaś ilość nieodebranych połączeń jak i SMS'ów od Kim popłakałaś się. Jakąś godzinę później dostałaś nową wiadomość, drżącą ręką sięgnęłaś po komórkę i odczytałaś:
"Pewnie jest Ci ciężko, ale postaraj się zasnąć. 
Może pomoże. Dobranoc. 
Zelo." 
Odpisałaś... 
"Komawo. Dobranoc JunHong 
Noona."
Myślałaś o tym co było i o tym co będzie. Sięgnęłaś do szuflady i wyjęłaś z niej zdjęcia ze studniówki na którą wybrałaś się z HimChan'em. Chciałaś je zniszczyć, jednak nie potrafiłaś. Nie wiedziałaś kiedy zmęczona zasnęłaś. Obudziło Cię pykanie do drzwi, była punkt ósma, szybko wstałaś i podeszłaś do drzwi. Przez małe okienko zobaczyłaś że pod twoim domem stoi Jelly. Otwarłaś i zaprosiłaś go do środka. Zauważyłaś że na szafce stoi prezent od niego, wzięłaś pudełeczko w rękę. 
-Jeszcze nie otwarłaś? 
-Ani -pokręciłaś przecząco głową -nie wiem czy zasługuję na prezenty. 
-Noona weź mi tu nie pier... Pleć głupstw, otwieraj! 
-Arraso -otworzyłaś prezencik, były w nim kolczyki w kształcie czarno- białych sówek - komawo, są śliczne! Przymierzę je jak się trochę ogarnę. Proszę rozgość się -uśmiechnęłaś się smutno i pobiegłaś do sypialni zmienić ubrania. Włożyłaś pierwsze z brzegu granatowe rurki, białe skarpetki i koszulkę z jakimś napisem. Przeczesałaś włosy nawet się nie malowałaś. Założyłaś kolczyki tak jak obiecałaś poczym skierowałaś się do salonu. Udając opanowanie spytałaś młodszego czy chce coś do picia, pokręcił przecząco głową patrząc w jakiś nieznany punkt. Usiadłaś obok niego, zastanawiałaś się nad czym tak myśli, ale nie miałaś odwagi go spytać. 
-Naprawdę go kochasz? -spytał nawet na Ciebie nie patrząc. 
-Tak -szepnęłaś -ale czy to ma teraz jakiekolwiek znaczenie. - nastała między wami cisza, po jakimś czasie usłyszałaś dzwonek do drzwi. Chciałaś wstać i otworzyć ale chłopak złapał Cię za rękę, powodując to że siedziałaś obok niego. 
-Idź do swojego pokoju, ja się z nim rozmówię. 
-A-ale... 
-Nie ma ale - powiedział stanowczo, poszłaś na piętro i tam zostałaś. Usłyszałaś że drzwi się otwierają. 
-Co ty tu kurwa robisz leszczu?! 
-Miałem się Ciebie o to samo zapytać. 
-Gdzie ona jest? 
-Po co Ci to wiedzieć? Mało przez Ciebie wycierpiała?! 
-Zejdź mi z drogi -warknął -co jest kurwa?! - do twoich uszu dobiegł dźwięk szarpaniny. Zbiegłaś na dół nie chciałaś żeby coś im się stało, a tym bardziej policji w domu. Wbiegłaś między nich... 
-Przestańcie! -krzyknęłaś, po chwili zdałaś sobie sprawę jak to żałośnie zabrzmiało. 
-~*~*~ -Chan od razu się odezwał -ja nie chciałem, upiłem się i tak jakoś wyszło. Nawet nie wiem kim była ta laska... 
-I poprzednia też nie wiedziałeś, co? HimChan zrozum dajmy temu spokój. Prawda jest taka że nic dla Ciebie nie znaczę, odpuśćmy. Myślę że to dobre rozwiązanie. To nie miało nigdy sensu, co ja mówię? To nie ma sensu... -westchnęłaś, chwilę bił się z myślami pokręcił głową. 
-Skoro tak uważasz -spojrzał na Ciebie z pogardą i prychnął -to nie ma sensu -po tych słowach dumnie opuścił twoją posiadłość. W twoich powiekach zakręciły się łzy, kiedy usłyszałaś jak odjeżdża. Kochałaś go... Zacisnęłaś powieki, nie dając się emocjom, nie mogłaś się rozkleić jak dziecko. Pomyślałaś że to chyba był punkt kulminacyjny, bo sielanka nie trwa wiecznie. 
-Noona, dobrze że zerwałaś. Jest na pewno ktoś lepszy od niego. 
-Ne... Chyba po maturze będę musiałaś wyjechać, odpocząć. -Tak się też stało nie wiedziałaś jakim cudem zdałaś maturę, a na studia postanowiłaś wrócić do Polski... Twoja babcia chciała mieć Cię trochę przy sobie, więc pomyślałaś że to nie głupi pomysł by z nią zamieszkać. Odizolujesz się trochę od Azji, która namieszała Ci w głowie... Siedziałaś przy laptopie po raz kolejny sprawdzając czy z lotem wszystko ok. Bo nie łatwo nawet z przesiadkami, dostać się z Korei Południowej do Polski. Zadzwonił twój telefon, odebrałaś. 
-Cześć ~*~*~!
-Cześć co tam? 
-Idziesz na deskę? 
-Nie jestem za stara na deskę? 
-Nie denerwuj mnie! 
-Dobrze, dobrze. W sumie mogę iść. 
-Przyjadę po ciebie. 
-W porządku -rozłączyłaś się, założyłaś czarne spodenki, czerwony T-Shirt, zasznurowałaś trampki złapałaś w dłoń telefon i deskorolkę i opuściłaś dom. Na ulicy czekał na Ciebie Junnie który jeździł w kółko po ulicy. Jak zawsze trampki, długie skarpety (sofiksy prędkości u Zelo są wskazane), krótkie spodenki i luźna koszulka, typowy ullzang. Podjechał w twoją stronę, zatrzymał tuż przy Tobie i przytulił się bardzo mocno. Taki misio tylko tulić, tak też zrobiłaś. Coraz częściej tak się zachowywał ale nie przeszkadzało Ci to jakoś specjalnie, chociaż czasem było ciut irytujące. 
-Hej Noona. 
-Jak tam Zelo? 
-W sumie w miarę i co jednak wyjeżdżasz? 
-Tak, bilety zarezerwowane więc nie ma odwrotu. 
-Co mam zrobić żebyś została? -spytał robiąc aegyo. 
-Nic, nie zmieniam zdania, wyjeżdżam i już. 
-Zostań proszę -z każdą minutą był coraz słodszy, i stał coraz bliżej Ciebie! 
-Nie, nie i nie! Młody mieliśmy pojeździć na desce a nie gadać o moim wyjeździe. 
-Ugh... OK. 
-Coś taki zły?- spytałaś, na co on tylko wzruszył ramionami. Pojechaliście do skatepark'u na rampy, było około jedenastej w nocy więc plac był pusty. Po godzinie wygłupów i nowych sztuczek no i nowego siniaka. To u Ciebie norma, usiadłaś na jednej z huśtawek znajdujących się niedaleko.  Patrzyłaś w niebo. Gwizdy były nad wyraz widoczne i oświetlały wszystko swoim pięknym, jasnym blaskiem. Księżyc chował się i pojawiał zza chmur. Zagłębiłaś się w swoich myślach. Z transu wyrwało Cię lekkie szturchnięcie w ramię. 
-Fajkę? -uśmiechnął się siadając na sąsiedniej huśtawce. 
-Pewnie -wyciągnęłaś jednego papierosa -zaraz, odkąd ty palisz papierosy tytoniowe? 
-Aish... Noona, nie czepiaj się... 
-Ognia?- spytałaś a on przytaknął głową, odpalił papierosa i zaciągnął się. 
-Paliłaś kiedyś papierosy po cygańsku? -wypuścił powoli dym z ust i oblizał wargi. 
-Nie- pokręciłaś przecząco głową i włożyłaś papierosa do ust. 
-To zamknij oczy -uśmiechnął się uroczo. 
-Po co? 
-Proooooooszę -zrobił słodkie oczka. 
-Obym tego nie żałowała. 
-Nie będziesz -zapewnił, zamknęłaś oczy. Wyjął Ci szlugę z ust a potem poczułaś jego gorące wargi. On Cię całował, cholera! Położył Ci jedną rękę na tali a drugą na szyi co przyprawiło Cię o dreszcze, odwzajemniłaś pieszczotę. Kiedy miałaś się oderwać, bo przecież nie mogłaś całować swojego młodszego kumpla! W twoich ustach znalazł się dym papierosowy. Odsunęłaś się od niego otwierając oczy, a po chwili odwracając wzrok, wypuściłaś dym z ust i odsunęłaś się od niego. Nie chciałaś na niego patrzeć. 
-Dlaczego to zrobiłeś? Co to w ogóle było?! -warknęłaś, patrząc w swoje buty. 
-Wiesz że Cię lubię, no i chciałem Ci pokazać jak się pali papierosa w taki inny sposób. 
-Nigdy tego nie powtórzę, Zelo... 
-Wiem ze nigdy nie powtórzysz bo nie poproszę Cię o to, ja rozumiem nie można kochać kogoś na siłę -westchnął smutno, ale po krótkim czasie uśmiechnął się półgębkiem -uznajmy to jako przyjacielski buziak. 
-Przyjacielski buziak? -uniosłaś jedną brew w górę -Człowieku czy ty siebie słyszysz? Egh... Żebym ja Ci zaraz nie dała przyjacielskiego kopa w dupę -wstałaś z huśtawki, wbiłaś w niego wzrok i tupnęłaś nogą. 
-Noona spokojnie po co te nerwy?- wstał z huśtawki i zaczął się cofać do tyłu z uniesionymi rękami do góry. Wyrzuciłaś peta i zaczęłaś go ganiać po całym parku. Prawie go złapałaś, odwrócił się gwałtownie i wpadłaś w jego ramiona, zaśmiał się pod nosem i pogłaskał po głowie. 
-JunHong dusisz mnie. Puść leszczu... 
-Ja Ci dam leszcze -poluzował uścisk - obiecuję Ci że jeszcze się we mnie zakochasz. 
-Zobaczymy, dzieciaku.
-Staruszka.... 
-O ty, ty nie wiesz jak ta staruszka może Cię zaskoczyć! 
-Chciałbym się dowiedzieć -obleciał Cię wzrokiem, zatrzymując się na twoich długich nogach. Oblizał wargi i uśmiechnął się cwaniacko... 
-Zbok wytknęłaś mu język, pogroziłaś palcem a potem jechałaś na deskorolce kierując się do domu. 
-Wcale tak nie myślałem -krzyknął. 
-Na pewno -zaśmiałaś się i pomachałaś mu. 
-Ej czekaj! -zawołał, chcąc Cię do gonić, co mu się udało.
Koniec. 


I jak się podobało? W końcu skończyłam... Zgadnijcie z kim będzie następny scenariusz.^^ 
Yuki 





5 komentarzy:

  1. Daalej ! :D Suuper jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję^^ Niestety nie będę już męczyć Żelka, piszę już opowiadanie z kimś innym ;)

      Usuń
  2. Zostałaś nominowana przezemnie do wyzwania LBA ;) Szczegóły na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny scenariusz choć trudno mi sobie wyobrazić takiego Zelo :D zakończenie troszkę smutne ale resztę można sobie dopowiedzieć :P
    Pozdrawiam my-dream-is-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń