25.05.2015

Czas to życie...

Dobry! Jak tam po pierwszej bombie podobała wam się? Osobiście spotkałam się z dużym entuzjazmem moich znajomych, bardzo mnie to ucieszyło nawet chyba dostałam skrzydeł! Druga bomba jest już gotowa ale dzisiaj jej nie opublikuję, jakoś doszłam do wniosku że dzisiaj mogę napisać coś co jest świeżutko napisane po prostu wyszło spod mojej ręki.
GOT7- Mark

Rozejrzałaś się dookoła, byłaś przerażona… Jeszcze nigdy nie byłaś w tak podbramkowej sytuacji. Zostało Ci zaledwie trzy godziny nie miałaś pieniędzy by dokupić kolejną dawkę, byłaś daleko od domu. Nie wiedziałaś co zrobić. Spojrzałaś na lewą rękę, gdzie odliczał się twój czas, zielone świecące cyfry malały. Zagryzłaś wargę ze zdenerwowania, naciągnęłaś rękaw bluzy. Wiedziałaś że śmierć zbliża się wielkimi krokami albo zginiesz albo ktoś udzieli Ci gotówki albo chociaż dzień życia. Nie mogłaś wziąć kredytu czasowego ponieważ nie byłaś Chinką, a kredyt w danym kraju można wziąć tylko i wyłącznie w tedy gdy byłabyś danej narodowości. Jedyne miejsce gdzie mogłaś odebrać życie to Polska, westchnęłaś. Teraz mogłaś liczyć tylko na to że ktoś da Ci chociaż jeden dzień, jednak nikt nie jest taki głupi by oddawać komuś swoje życie. Szłaś dalej jedną z zatłoczonych Pekińskich uliczek, spojrzałaś na wielki baner na budynku. Przedstawiał on siedmiu chłopaków, w tym jeden totalnie Cię zauroczył. Znaki przekazywał wiadomości: ”Koncert GOT7! Dwudziestego marca w operze Jang Xi Kwo! Godzina dziewiętnasta, nie może Cię zabraknąć!” Wiedziałaś gdzie jest to miejsce, czym prędzej pobiegłaś w stronę budynku. Złapałaś ochroniarza za ramię.
-Proszę mnie wpuścić to jedyna rzecz jaką chcę zrobić przed śmiercią –zaskomliłaś.
-Niech będzie, daj godzinę swojego czasu –wystawiłaś rękę a on wystawił kasownik, kiedy pobrał sześćdziesiąt minut otworzył Ci drzwi wciskając w dłoń bilet. Znalazłaś się na Sali operowej usiadłaś z samego brzegu przy scenie i ze zniecierpliwieniem czekałaś na gospodarzy programu. Światła przygasły a z głośników wydobywał się dźwięk: ”Hajima, haji, haji, hajima” rozbłysły kolorowe smugi promieni świetlnych, a na scenie pojawił się zespół. Mężczyzna w szarych włosach prawdopodobnie główny tancerz skupiał najbardziej twoją uwagę. Nawet nie zauważyłaś kiedy chłopcy zaczęli wybierać fanki na scenę, Mark bo tak mówili na członka zespołu który stał się twoim obiektem westchnień podszedł do Ciebie i wyciągnął dłoń w twoją stronę. Powędrowałaś za nim nieustająco trzymając jego dłoń, przypadkiem zerknęłaś na przedramię miał aż trzydzieści dwa dni życia. Jednak nie miałaś zamiaru mu go odbierać. Spojrzałaś na swój czas miałaś dwanaście minut. Usiadłaś na krześle obok innych dziewczyn rozglądając się przez chwilę by zaraz wrócić wzrokiem do swojego ulubieńca.
-Jak masz na imię?- zapytał.
-Jestem ~*~*~.
-Cudne imię… Tak samo jak jego właścicielka –powiedział z uroczym uśmiechem.
-Dziękuję bardzo –spuściłaś wzrok lekko zawstydzona –dziewięć minut –dodałaś w myślach. Uniosłaś wzrok kiedy poczułaś że łapie Cię za dłoń. 
-Wszystko w porządku? –zmartwił się.
-Nie… -szepnęłaś do siebie –Tak, tak w najlepszym porządku oppa.
-To dobrze –spojrzał Ci w oczy, chyba jednak Ci nie uwierzył –to w taki razie jaką piosenkę mam dla Ciebie zaśpiewać?
-Ummm… -nie wiedziałaś co odpowiedzieć ponieważ nie znałaś wszystkich –Ty wybierz.
-O nie. Mam zaśpiewać piosenkę którą ty wybierzesz.
-T-to może hmm… To może ”A” –wypuściłaś powietrze z ust, zerknęłaś ukradkiem na czas sześć minut.
-Była na dzisiejszym koncercie ale wedle życzenia –zaczął śpiewać, miał śliczny głos. Prawda jest taka że on mógłby być wokalem i raperem oraz tancerzem oczywiście. Zaczęło Ci się robić słabo, wizja powoli stawała się rozmazana. Serce biło jak szalone. Czyli tak wyglądała śmierć podniosłaś rękaw bluzy, zaczęłaś odliczać swoje ostatnie sekundy.
-Osiem, siedem, sześć, pięć, cztery, trzy, dwa –w tym momencie poczułaś silny uścisk na łokciu który od razu odwzajemniłaś. Twój licznik czasy zwiększył się aż o dwa dni! Uniosłaś wzrok na wybawcę –n-nie musiałeś.
-~*~*~ choć ze mną –zeszliście ze sceny kiedy byliście za kotarą zaczepił was menager zespołu. Taaa… Poznałaś po plakietce.
-Tuan do cholery! Co ty robisz?! Na scenę już! –powiedział złowrogim tonem. Chłopak wyminął go ciągnąć Cię za sobą. Weszliście do garderoby prawdopodobnie należała do zespołu, usiadł na krześle przy lustrze i przystawił drugie krzesło pokazując gestem ręki byś usiadła, tak też zrobiłaś.
-Na pewno nie jesteś Chinką, ale masz może chińskie obywatelstwo? –zapytał nerwowo.
-Niestety nie mam –westchnęłaś ciężko.
-Skąd jesteś?
-Z Polski.
-Muszę Cię jak najszybciej tam odesłać –podniósł się i wyciągnął z torby sportowej metalowe urządzenie. On chyba nie chciał, nie mógł. A jednak… -tu masz pięć dodatkowych dni, ile kosztuje lot do twojego kraju? –wręczył Ci urządzenie.
-Dwa dni i siedem godzin. Mark ja nie mogę tego przyjąć –chciałaś mu oddać zaś on nie przyjął –dziękuję za to co dla mnie robisz.
-Za to się nie dziękuję –sprawdził coś w komórce –najbliższy lot masz jutro o piętnastej. Gdzie mieszkasz w Pekinie?  
-W hotelu ”GuoLi Tan” –chłopak wstał i złapał Cię za dłoń po czym pociągnął za sobą, wyszliście z pomieszczenia –dokąd idziemy?
-Nasz szofer odwiezie Cię do hotelu, a jutro na lotnisko –chłopak zatrzymał się przy przeszklonych drzwiach budynku które prowadziły na parking –widzisz ten duży czarny samochód?
-Tak, czy tym mam jechać?
-Jak najbardziej, czy mogłabyś mi dać swój numer?
-Oczywiście –podyktowałaś numer a on puścił sygnał. Schował telefon i złapał twoją dłoń.
-~*~*~- popatrzył Ci w oczy –jeśli kiedykolwiek będziesz w opresji, pamiętaj że w Chinach jest taki ktoś kto odda za Ciebie życie –zaczesał kosmyk twoich niesfornych włosów za ucho, lekko się pochylił by złączyć wasze usta w delikatnym pocałunku.
-Yien Tuan! Wracaj na salę! –ktoś krzyknął, oderwaliście się od siebie, pogłaskał Cię po policzku.
-Uważaj na siebie. Nie wiem czy to dobry moment aby Ci to wyznać ale wiedz że Cię kocham.
-Ja Ciebie też –musnęłaś jego usta, przerwał wam kolejny krzyk.
-Mark! –chłopak przytulił Cię mocno a potem pobiegł w stronę Sali koncertowej.
-Ty też na siebie uważaj –szepnęłaś opuszczając budynek.
Koniec.


Kolejna fantastyka ukończona! Chcielibyście się przenieść może w świat robotów? Bo mam taki zamiar by napisać coś z cyborgami ale na razie to tylko plany. Do miłego zobaczonka!


Yuki 

13 komentarzy:

  1. No poprostu jak zykle cudowne*-* No albo nie umiem się wysłowić, albo nie ma słów do opisania:D ja tam bym z chęcią przeczytała coś o cyborgach, robotach itd. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Scenariusz spoko, tylko chyba ze mną jest coś nie tak bo nic nie zrozumiałam :/ Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki XD Z tobą wszystko jest ok to ja muszę poprawić styl pisania :)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny scenariusz ^^ Tym bardziej, że bardzo przypomina mi pewien film, który mi się podobał xD "In time" czy jakoś tak ;-; w każdym razie bardzo podobają mi się twoje scenariusze ^^ masz fajny styl pisania :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny tekst ^^ I ta muzyka w tle, nieziemsko się czyta. Taki miły klimacik :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Scenariusz mega wciągający, zaczytana ja ciekawa co dalej a tu koniec :-; Mimo to jest bardzo fajny, a muzyka w tle dzięki piano ver. jest o wiele przyjemniejsza ;) Zapraszam do mnie: http://bangtanowestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zaproszenie i komentarz, z chęcią poczytam twojego bloga :)

      Usuń
  7. Scenariusz świetny, uwielbiam taką fantastykę...
    Naprawdę cudnie się to czyta, choć trochę pokręcone... Ale takie są najlepsze ;)
    Zapraszam cię do mnie:
    kpopnajwspanialszezmarzen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń