Dobry! Jak tam po pierwszej bombie podobała wam się?
Osobiście spotkałam się z dużym entuzjazmem moich znajomych, bardzo mnie to
ucieszyło nawet chyba dostałam skrzydeł! Druga bomba jest już gotowa ale
dzisiaj jej nie opublikuję, jakoś doszłam do wniosku że dzisiaj mogę napisać
coś co jest świeżutko napisane po prostu wyszło spod mojej ręki.
GOT7- Mark
Rozejrzałaś się dookoła, byłaś przerażona… Jeszcze
nigdy nie byłaś w tak podbramkowej sytuacji. Zostało Ci zaledwie trzy godziny
nie miałaś pieniędzy by dokupić kolejną dawkę, byłaś daleko od domu. Nie
wiedziałaś co zrobić. Spojrzałaś na lewą rękę, gdzie odliczał się twój czas,
zielone świecące cyfry malały. Zagryzłaś wargę ze zdenerwowania, naciągnęłaś
rękaw bluzy. Wiedziałaś że śmierć zbliża się wielkimi krokami albo zginiesz
albo ktoś udzieli Ci gotówki albo chociaż dzień życia. Nie mogłaś wziąć kredytu
czasowego ponieważ nie byłaś Chinką, a kredyt w danym kraju można wziąć tylko i
wyłącznie w tedy gdy byłabyś danej narodowości. Jedyne miejsce gdzie mogłaś
odebrać życie to Polska, westchnęłaś. Teraz mogłaś liczyć tylko na to że ktoś
da Ci chociaż jeden dzień, jednak nikt nie jest taki głupi by oddawać komuś
swoje życie. Szłaś dalej jedną z zatłoczonych Pekińskich uliczek, spojrzałaś na
wielki baner na budynku. Przedstawiał on siedmiu chłopaków, w tym jeden
totalnie Cię zauroczył. Znaki przekazywał wiadomości: ”Koncert GOT7!
Dwudziestego marca w operze Jang Xi Kwo! Godzina dziewiętnasta, nie może Cię
zabraknąć!” Wiedziałaś gdzie jest to miejsce, czym prędzej pobiegłaś w stronę
budynku. Złapałaś ochroniarza za ramię.
-Proszę mnie wpuścić to jedyna rzecz jaką chcę zrobić
przed śmiercią –zaskomliłaś.
-Niech będzie, daj godzinę swojego czasu –wystawiłaś
rękę a on wystawił kasownik, kiedy pobrał sześćdziesiąt minut otworzył Ci drzwi
wciskając w dłoń bilet. Znalazłaś się na Sali operowej usiadłaś z samego brzegu
przy scenie i ze zniecierpliwieniem czekałaś na gospodarzy programu. Światła
przygasły a z głośników wydobywał się dźwięk: ”Hajima, haji, haji, hajima” rozbłysły
kolorowe smugi promieni świetlnych, a na scenie pojawił się zespół. Mężczyzna w
szarych włosach prawdopodobnie główny tancerz skupiał najbardziej twoją uwagę. Nawet
nie zauważyłaś kiedy chłopcy zaczęli wybierać fanki na scenę, Mark bo tak
mówili na członka zespołu który stał się twoim obiektem westchnień podszedł do
Ciebie i wyciągnął dłoń w twoją stronę. Powędrowałaś za nim nieustająco
trzymając jego dłoń, przypadkiem zerknęłaś na przedramię miał aż trzydzieści
dwa dni życia. Jednak nie miałaś zamiaru mu go odbierać. Spojrzałaś na swój
czas miałaś dwanaście minut. Usiadłaś na krześle obok innych dziewczyn
rozglądając się przez chwilę by zaraz wrócić wzrokiem do swojego ulubieńca.
-Jak masz na imię?- zapytał.
-Jestem ~*~*~.
-Cudne imię… Tak samo jak jego właścicielka
–powiedział z uroczym uśmiechem.
-Dziękuję bardzo –spuściłaś wzrok lekko zawstydzona
–dziewięć minut –dodałaś w myślach. Uniosłaś wzrok kiedy poczułaś że łapie Cię
za dłoń.
-Wszystko w porządku? –zmartwił się.
-Nie… -szepnęłaś do siebie –Tak, tak w najlepszym
porządku oppa.
-To dobrze –spojrzał Ci w oczy, chyba jednak Ci nie
uwierzył –to w taki razie jaką piosenkę mam dla Ciebie zaśpiewać?
-Ummm… -nie wiedziałaś co odpowiedzieć ponieważ nie
znałaś wszystkich –Ty wybierz.
-O nie. Mam zaśpiewać piosenkę którą ty wybierzesz.
-T-to może hmm… To może ”A” –wypuściłaś powietrze z
ust, zerknęłaś ukradkiem na czas sześć minut.
-Była na dzisiejszym koncercie ale wedle życzenia
–zaczął śpiewać, miał śliczny głos. Prawda jest taka że on mógłby być wokalem i
raperem oraz tancerzem oczywiście. Zaczęło Ci się robić słabo, wizja powoli
stawała się rozmazana. Serce biło jak szalone. Czyli tak wyglądała śmierć
podniosłaś rękaw bluzy, zaczęłaś odliczać swoje ostatnie sekundy.
-Osiem, siedem, sześć, pięć, cztery, trzy, dwa –w tym
momencie poczułaś silny uścisk na łokciu który od razu odwzajemniłaś. Twój
licznik czasy zwiększył się aż o dwa dni! Uniosłaś wzrok na wybawcę –n-nie
musiałeś.
-~*~*~ choć ze mną –zeszliście ze sceny kiedy byliście
za kotarą zaczepił was menager zespołu. Taaa… Poznałaś po plakietce.
-Tuan do cholery! Co ty robisz?! Na scenę już!
–powiedział złowrogim tonem. Chłopak wyminął go ciągnąć Cię za sobą. Weszliście
do garderoby prawdopodobnie należała do zespołu, usiadł na krześle przy lustrze
i przystawił drugie krzesło pokazując gestem ręki byś usiadła, tak też
zrobiłaś.
-Na pewno nie jesteś Chinką, ale masz może chińskie
obywatelstwo? –zapytał nerwowo.
-Niestety nie mam –westchnęłaś ciężko.
-Skąd jesteś?
-Z Polski.
-Muszę Cię jak najszybciej tam odesłać –podniósł się i
wyciągnął z torby sportowej metalowe urządzenie. On chyba nie chciał, nie mógł.
A jednak… -tu masz pięć dodatkowych dni, ile kosztuje lot do twojego kraju?
–wręczył Ci urządzenie.
-Dwa dni i siedem godzin. Mark ja nie mogę tego
przyjąć –chciałaś mu oddać zaś on nie przyjął –dziękuję za to co dla mnie
robisz.
-Za to się nie dziękuję –sprawdził coś w komórce
–najbliższy lot masz jutro o piętnastej. Gdzie mieszkasz w Pekinie?
-W hotelu ”GuoLi Tan” –chłopak wstał i złapał Cię za
dłoń po czym pociągnął za sobą, wyszliście z pomieszczenia –dokąd idziemy?
-Nasz szofer odwiezie Cię do hotelu, a jutro na
lotnisko –chłopak zatrzymał się przy przeszklonych drzwiach budynku które
prowadziły na parking –widzisz ten duży czarny samochód?
-Tak, czy tym mam jechać?
-Jak najbardziej, czy mogłabyś mi dać swój numer?
-Oczywiście –podyktowałaś numer a on puścił sygnał.
Schował telefon i złapał twoją dłoń.
-~*~*~- popatrzył Ci w oczy –jeśli kiedykolwiek
będziesz w opresji, pamiętaj że w Chinach jest taki ktoś kto odda za Ciebie
życie –zaczesał kosmyk twoich niesfornych włosów za ucho, lekko się pochylił by
złączyć wasze usta w delikatnym pocałunku.
-Yien Tuan! Wracaj na salę! –ktoś krzyknął,
oderwaliście się od siebie, pogłaskał Cię po policzku.
-Uważaj na siebie. Nie wiem czy to dobry moment aby Ci
to wyznać ale wiedz że Cię kocham.
-Ja Ciebie też –musnęłaś jego usta, przerwał wam
kolejny krzyk.
-Mark! –chłopak przytulił Cię mocno a potem pobiegł w
stronę Sali koncertowej.
-Ty też na siebie uważaj –szepnęłaś opuszczając
budynek.
Koniec.
Kolejna fantastyka ukończona!
Chcielibyście się przenieść może w świat robotów? Bo mam taki zamiar by napisać
coś z cyborgami ale na razie to tylko plany. Do miłego zobaczonka!
Yuki
No poprostu jak zykle cudowne*-* No albo nie umiem się wysłowić, albo nie ma słów do opisania:D ja tam bym z chęcią przeczytała coś o cyborgach, robotach itd. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :)
UsuńScenariusz spoko, tylko chyba ze mną jest coś nie tak bo nic nie zrozumiałam :/ Pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuńDzięki XD Z tobą wszystko jest ok to ja muszę poprawić styl pisania :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny scenariusz ^^ Tym bardziej, że bardzo przypomina mi pewien film, który mi się podobał xD "In time" czy jakoś tak ;-; w każdym razie bardzo podobają mi się twoje scenariusze ^^ masz fajny styl pisania :3
OdpowiedzUsuńTo właśnie ten film był inspiracją, dziękuję :)
UsuńŚwietny tekst ^^ I ta muzyka w tle, nieziemsko się czyta. Taki miły klimacik :)
OdpowiedzUsuńKomawo ładnie :)
UsuńScenariusz mega wciągający, zaczytana ja ciekawa co dalej a tu koniec :-; Mimo to jest bardzo fajny, a muzyka w tle dzięki piano ver. jest o wiele przyjemniejsza ;) Zapraszam do mnie: http://bangtanowestory.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie i komentarz, z chęcią poczytam twojego bloga :)
UsuńScenariusz świetny, uwielbiam taką fantastykę...
OdpowiedzUsuńNaprawdę cudnie się to czyta, choć trochę pokręcone... Ale takie są najlepsze ;)
Zapraszam cię do mnie:
kpopnajwspanialszezmarzen.blogspot.com
Komawo, pewnie że poczytam twojego bloga XD
Usuń