Lisa:
Dziewczyna biegła za mężczyzną, który najwidoczniej,
gdzieś bardzo się spieszył, złapała go nim zdążył odjechać.
Dziewczyna biegła za mężczyzną, który najwidoczniej,
gdzieś bardzo się spieszył, złapała go nim zdążył odjechać.
-Panie manager, bo dziewczyny mnie kłamią...
-Jak to Cię kłamią? -westchnął ciężko, przekręcając kluczyk w stacyjce.
-Mówią że zajączek Wielkanocny nie istnieje!
-Lisa, bo nie istnieje -wywrócił oczami.
-Jak to?! A kto mi dzisiaj koszyk ze słodyczami przyniósł?
-LaLisa, masz dietę, do licha!
-Ups... Nic nie słyszałeś, ok?
Szaro-włosa wzięła nogi za pas i uciekła w kierunku wytwórni,
w nadziei że spali niepotrzebne kalorie.
Szaro-włosa wzięła nogi za pas i uciekła w kierunku wytwórni,
w nadziei że spali niepotrzebne kalorie.
Rose:
-Bobby, ja Ci mówię, zajączek wielkanocny nie istnieje!
-Istnieje, idę na zakład że istnieje.
-Dobra, zakład -wystawiła dłoń w jego stronę.
-Deal, ale o co się założymy.
-Jak przegrasz, będziesz chodził w różowej czapce z Hello Kitty,
ktróą dostałeś od JiSoo.
-No dobra, a jak ty przegrasz farbujesz się na rudo.
-Stoi -idący z nimi ChanWoo, przeciął zakład, tym samym pieczętując go.
Kiedy weszli do studia nagraniowego, stały w nim wielkie koszyki,
wypełnione słodyczami i innymi podarunkami, każdy z nich był z karteczką z imieniem.
-Cholera, będę ruda -burknęła dziewczyna,
trzymając koszyk w dłoniach ze swoim imieniem.
Jennie:
-Ej, był już?! -Jennie z impetem wpadła do pokoju Rose i JiSoo.
-Kto? -Rose mruknęła, zaspana.
-No zając Wielkanocny! -podskoczyła podekscytowana.
-Och, jaka ty jesteś dziecinna Jenn -JiSoo przeciągnęła się.
-Nie prawda, on istnieje, zawsze przynosi mi prezenty, no!
-Może w tym roku uznał, że jesteś za stara i nie przyniósł.
-Pffff... -fuknęła i opuściła ich pokój, kierując się do salonu,
gdzie czekała ją miła niespodzianka.
Na salonowym stoliku, stał wielki filetowy koszyk wypełniony, czekoladami Milka,
które Jennie, kochała na zabój.
-Przyszedł! -pisnęła otwierając czekoladę z orzechami,
po chwili dołączyły do niej dziewczyny.
-To niemożliwe... Daj jedno -Lisa podbiegła do koszyka.
-Nie ma tak! Wy w niego nie wierzycie, więc nie dostaniecie, moja czekolada!
JiSoo:
-Ale jak to nie przyszedł? -JiSoo biegała po całym podwórku,
z koszyczkiem w rękach, lecz nie znalazła nawet jednej pisanki.
-Bo on nie istnieje, przestań już, mamy trening, spóźnimy się
-upomniała ją Rose.
Dziewczyna z opuszczoną głową zostawiła koszyczek w mieszkaniu
i wsiadła do Vana.
-Nie martw się -uśmiechnęła się Jennie -może przyjdzie do wytwórni.
Jednak w wytwórni też zajączka nie było, JiSoo traciła nadzieje na prezent.
Gdy wróciły zmęczone do domu, trzy z nich poszły do sypialni,
zaś JiSoo jeszcze raz zajrzała do koszyczka, który zostawiła w kuchni.
Uśmiechnęła się szeroko, na widok wypełnionego, kolorowego koszyczka.
-Ha! Wiedziałam że przyjdzie -powiedziała z triumfem, od razu chowając
je do torebki, w obawie że reszta zespołu, przylgnie do słodyczy,
jak Jennie do Milki.
No to ten, no...
WESOŁEGO ALLELUJA, KOCHANI!
-Ej, był już?! -Jennie z impetem wpadła do pokoju Rose i JiSoo.
-Kto? -Rose mruknęła, zaspana.
-No zając Wielkanocny! -podskoczyła podekscytowana.
-Och, jaka ty jesteś dziecinna Jenn -JiSoo przeciągnęła się.
-Nie prawda, on istnieje, zawsze przynosi mi prezenty, no!
-Może w tym roku uznał, że jesteś za stara i nie przyniósł.
-Pffff... -fuknęła i opuściła ich pokój, kierując się do salonu,
gdzie czekała ją miła niespodzianka.
Na salonowym stoliku, stał wielki filetowy koszyk wypełniony, czekoladami Milka,
które Jennie, kochała na zabój.
-Przyszedł! -pisnęła otwierając czekoladę z orzechami,
po chwili dołączyły do niej dziewczyny.
-To niemożliwe... Daj jedno -Lisa podbiegła do koszyka.
-Nie ma tak! Wy w niego nie wierzycie, więc nie dostaniecie, moja czekolada!
JiSoo:
-Ale jak to nie przyszedł? -JiSoo biegała po całym podwórku,
z koszyczkiem w rękach, lecz nie znalazła nawet jednej pisanki.
-Bo on nie istnieje, przestań już, mamy trening, spóźnimy się
-upomniała ją Rose.
Dziewczyna z opuszczoną głową zostawiła koszyczek w mieszkaniu
i wsiadła do Vana.
-Nie martw się -uśmiechnęła się Jennie -może przyjdzie do wytwórni.
Jednak w wytwórni też zajączka nie było, JiSoo traciła nadzieje na prezent.
Gdy wróciły zmęczone do domu, trzy z nich poszły do sypialni,
zaś JiSoo jeszcze raz zajrzała do koszyczka, który zostawiła w kuchni.
Uśmiechnęła się szeroko, na widok wypełnionego, kolorowego koszyczka.
-Ha! Wiedziałam że przyjdzie -powiedziała z triumfem, od razu chowając
je do torebki, w obawie że reszta zespołu, przylgnie do słodyczy,
jak Jennie do Milki.
No to ten, no...
WESOŁEGO ALLELUJA, KOCHANI!
Yuki
Jejku, Lisa i dieta odchudzająca tak mnie dobija. Jest taka chudziutka i drobna, że naprawdę się o nią martwię. Powinna zjeść, co chce i ile chce!
OdpowiedzUsuńCo jak co, ale Rose w rudych włosach to istna bogini. Bobby, uwielbiam cię ziomku, za ten zakład! XD
Czekolady Milka - jejku, ja mam cały zapas, więc zapraszam, Jennie. Do wyboru różne smaki.
Tak sobie wyobrażałam reakcję Jisoo XD
Tobie również życzę wesołej i szczęśliwej Wielkanocy! Czekam na kolejny post, weny i czasu do pisania ^^
Dziękuję za komentarz, ps. czekam na twój powrót ^^
OdpowiedzUsuń