23.03.2018

[Fool.] Gwiazdy w kasku. cz. II

Witam was serdecznie, to już ostatnia część, w przyszłym tygodniu pojawi się epilog, a później zobaczymy, zapraszam do czytania ^^


Fool./WINNER -SeungHoon/Rozdział czwarty -część druga.

Cisza przed burzą, chyba każdy zna znaczenie tego powiedzenia, prawda? Oboje wiedzieli, że cisza w ich przypadku nie trwa długo, a burza przychodzi zbyt szybko, zostawiając po sobie jedynie zgliszcza i strach przed jutrem.
Przeciągnął się wstając z łózka, to był ten dzień, to był ten planowany ostatni raz, odetchnął głęboko, wpatrując się w przestrzeń. Zamienił się ze znajomym, by tego dnia mieć pierwszą zmianę, podobnie też zrobiła HyonMi. Będąc w pracy, nie za bardzo potrafił się skupić, miał dziwne obawy, myślał że były one spowodowane, ostatnim, nieudanym skokiem. Starał się odrzucić od siebie niepotrzebne, negatywne myśli, mimo to one ciągle nawracały. Był zaskoczony swoim zachowaniem, zazwyczaj był opanowany, skupiony na pracy, jednocześnie trzymał się swojego planu. A tego dnia drżały mu dłonie, serce kołatało, a w głowie miał kompletny mętlik. Nawet pomyślał o tym, by odwołać cały ten plan, ale nie miał zamiaru zawieść przyjaciółki i popuścić temu zwyrodnialcowi. Wrócił do domu, wcześniej dostając niezły opieprz od przełożonego, który nie był zadowolony z efektów pracy Hoon'a. Rzucił się na łóżko wpatrując w sufit sypialni, układając sobie wszystko po kolei w głowie, cały plan. Kiedy uspokoił myśli, zabrał z szafy swoją torbę sportową i jeszcze raz upewnił się czy wziął wszystkie potrzebne rzeczy. Dochodziła północ, dopiął czarną kurtkę, nałożył kominiarkę, następnie kask na głowę, zamknął mieszkanie i zbiegł schodami do garażu.
Tego dnia jeszcze nie wiedział, jak bardzo ten wieczór będzie fatalny w skutkach.
Przejechała dłonią po siedzisku motocykla, w drugiej zaś ściskała kask. Usiadła na motocyklu jeszcze raz upewniając się czy ma dopięty plecak. Odetchnęła głęboko, zacisnęła powieki, regulując oddech, otworzyła oczy i starła kroplę potu spływającą z czoła, następnie nasunęła szybkę kasku. Przekręciła kluczyk w stacyjce i ruszyła z piskiem opon.
Zatrzymał się nieopodal potężnego banku, przyjaciółka już na niego czekała. Omówili jeszcze raz plan działania, a potem ruszyli w kierunku tylnych drzwi nieoświetlonego już budynku. Oboje szli z tych samych powodów, z żądzy zemsty, chęci posiadania majątku i lepszego życia.
Ochroniarze leżeli we krwi, kiedy oni wchodzili do pomieszczenia z monitoringiem. Mężczyzna nawet nie zdążył wszcząć alarmu, kiedy jego szyja została przecięta, a monitory zalane brunatną cieczą. Alarm został odłączony w mgnieniu oka, przeszli do głównego skarbca, przy tym w cichy i nieuchwytny sposób zamordowali ochronę. Tłumik na pistolety, był dla nich wybawicielem, podobnie jak naostrzone kosy i pewne urządzenie, które własnie wyjęła z kieszeni. Przeżegnała się w myślach przystawiając je do wielkich, metalowych drzwi. Chłopak stał na czatach, trzymając w dłoni pistolet, w drugiej zaś dużą torbę. W łatwy sposób odgadła kod do sejfu, drzwi otwarły się automatycznie, a ich oczom ukazała się taka ilość pieniędzy i sztabek złota, jaka im się nie śniła.
-Mogliśmy wziąć walizki -zaśmiał się bezdźwięcznie, podchodząc do niej.
 Przejechała dłonią po ścianie,upewniając się czy na pewno alarm się wyłączył. Bez słów otwarli torby i zaczęli w szybkim tempie je napełniać.
-Bierz złoto, nie pieniądze -powiedziała pakując sztabki.
-Dlaczego? -zapytał pakując jedno i drugie.
-Sztabki złota nie płoną -uśmiechnęła się pod nosem, a on od razu zrozumiał.
Tak szybko jak weszli do banku, tak szybko z niego wyszli. Nawet nie wiedział skąd pojawiły się dwa ogromne karnisty. Wszystko szło tak idealnie łatwo. Budynek stał w płomieniach, kiedy dwójka złoczyńców uciekała na swych ścigaczach, do kryjówki za miastem. Łatwość tej zbrodni skończyła się gdy pędził za nimi patrol policji. Pięć uzbrojonych samochodów, w każdym po troje policjantów, cztery ścigacze, na których siedziało dwóch policjantów. Pościg trwał kilka minut, jednak tym dwojgu zdał się wiecznością. Padło wiele strzałów, jednak dwa z nich były śmiertelne. HyonMi oberwała w ramię, kiedy zauważyli że traci panowanie nad kierownicą, zaczekali gdy zbliży się do zakrętu, po czym strzelili w oponę, kobieta straciła panowanie nad kierownicą, wiedziała że nie może nic zrobić, wydała z siebie przeraźliwy krzyk, który w tym zamieszaniu, brzmiał jak szept.
-SeungHoon! Uciekaj! -to byłby jej ostatnie słowa.
Motocykl wraz z kierowcą, uderzył w betonową zaporę. A on nie zatrzymał się, nie spojrzał za siebie. Tak jak mu kazała, uciekł, tak jak chciała, przeżył.
-Taka jest twoja historia, Hoon -siwy mężczyzna przygładził brodę, następnie skinął dłonią.
Zza piedestału najwyższego wyłoniła się postać, biały motocyklista, z świetlistym kasku. To była chwila, gdy po tak długim czasie mógł zdjąć kask, przyklęknęła przed czarnym motocyklistą zdejmując kask. Następnie zdjęła kask SeungHoon'a, z którego nie wydobywał się ogień, nie wydobywał się pył i dym, ale... Gwiazdy.
Czarna dusza zmieniła swoją barwę, mienił się w jasnej szarości. Uniósł głowę, otwierając przy tym oczy. Poraził go blask postaci przed nim, jednak gdy się przyjrzał zobaczył HyonMi, ta zaś otoczyła go ramionami, opierając swoje czoło o jego.
-Bądź silny w czyśćcu, wróć tutaj i już nigdy nie zostawiaj mnie samej.
Ta noc była gwieździsta, a to za sprawą pewnego motocyklisty, którego kask był wypełniony gwiazdami.

Dziękuję za szansę,
proszę o przebaczenie.

4 komentarze:

  1. Wybacz mi, że dopiero teraz komentuję, ale mam taki zawrót głowy ostatnio, że to nie do pomyślenia.
    Zaciekawiłaś mnie już w pierwszej części, poza tym lubię, gdy porusza się takie ciemne, ciężki tematy, choć ja o nich nie piszę - przynajmniej nie wprost.
    Bardzo mi się podobało! Z mrocznego klimatu przeszłaś w taki magiczny. Podoba mi się pomysł z kaskiem wypełnionym gwiazdami.
    Pozdrawiam i życzę weny! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Czapka z głowy za taki cudowny scenariusz *_*
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń