Ostatnia (prawie) część przed epilogiem, dziś SeungHoon. Boże ten Supreme, tak tu nie pasuje, ale nie znalazłam lepszego zdjęcia, wybaczcie T.T
Ta część to totalny hardkor, więc jeśli ktoś jest wyczulony na problemy społeczne, proszę skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą.
Ta część to totalny hardkor, więc jeśli ktoś jest wyczulony na problemy społeczne, proszę skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą.
Fool./WINNER -SeungHoon/Rozdział czwarty -część pierwsza.
Do wielkiej, złotej szali, zbliżała się dziwaczna postać. Mężczyzna w czarnym ubiorze motocyklisty, z czarnym, płonącym kaskiem na głowie. Wszedł na szalę i od razu padł na kolana, u niego szala drgnęła, jednak po chwili była na równi. Wzbudziło to ogólne zadziwienie wśród zgromadzonych, kolejna osoba która ma szansę na zbawienie, mimo że wyglądała jak pomiot, z najgłębszych czeluści piekieł.
-Żałujesz tego prawda? -siwy mężczyzna pochylił się nad klęczącym. Postać nie odpowiedziała, jedynie przytaknęła głową.
-Wiesz że ona Ci przebaczyła? -zaprzeczył kręcąc głową.
-Czujesz się winny? -przytaknął.
-Dlaczego nic nie mówisz? -postać uchyliła swój kask, a z niego wydobył się czarny dym i płomienie.
-Śmierć bardzo Cię doświadczyła -rozłożył ręce w geście niewiedzy. Wiedział jednak czym zawinił.
-Mówiłeś że to rzucisz -dziewczyna oparła się o szafki kuchenne.
-Błagam Cie, to mój ostatni skok -odparł łapiąc ją za dłonie -jesteś moją przyjaciółką, czy nie?
-Co to ma do rzeczy? Przysięgliśmy sobie że jedno i drugie to rzuca, mało mieliśmy problemów przy ostatnim skoku?
-Ten był nie dopracowany, przyznaję. Pomyśl jednak, o poprzednich, wszystkie się udawały.
-Jak chcesz to dalej robić, to rób to sam... Ja chcę w końcu żyć w spokoju -wyrwała dłonie z jego uścisku i nalała sobie kawy.
-Bez Ciebie sobie nie poradzę. Z resztą sama mówiłaś, że krucho u Ciebie z kasą.
-Jakoś daję sobie radę, da się wyżyć z pensji.
-Żyjesz jak biedaczka, dziewczyno! Połowę Cie nie ma, wory pod oczami, ręce spracowane, a po takim zastrzyku gotówki, polecielibyśmy na najdłuższe wakacje w życiu! Wypoczniesz, zregenerujesz siły, nie powiem że i mi by się przydał urlop -uśmiechnął się, kipiąc entuzjazmem.
-SeungHoon, czy ty znasz znaczenie słowa NIE? -wywróciła oczami.
-Nie znam? Nie objaśniaj mi -westchnął -namyśl się, jutro przyjadę wieczorem i dasz mi odpowiedz.
-Jutro wieczorem mam randkę -zatrzymał się w pół kroku -Hoon, jestem szczęśliwie zakochana i chce sobie ułożyć życie, rozumiesz mnie?
-Tak, jak najbardziej -odparł -ja też byłem zakochany.
-Ty Lovelasie -zaśmiała się -idź już, mam nadzieję że do jutra wieczorem, ten pomysł wyparuje Ci z głowy.
Chłopak opuścił jej mieszkanie, klatką schodową zbiegł na sam dół. Wsiadł na swój motocykl, nakładając kask, spojrzał ostatni raz w okno na czwartym piętrze obskurnego bloku. Czuł w każdym nerwie, że wszystko pójdzie po jego myśli. I tak też poszło, tylko nieco inaczej niż pomyślał.
Następnego dnia późnym wieczorem, gdy wychodził z restauracji, nie jako gość, lecz kelner, po zmianie w pracy, odezwał się jego telefon. Na wyświetlaczu pojawił się numer i zdjęcie jego przyjaciółki, z niewielkim uśmiechem na ustach odebrał go, przechodząc od razy do rzeczy.
-Jak tam? Zdecydowałaś się?
-SeungHoon -powiedziała cicho -czy mógłbyś po mnie przyjechać.
-Ale co się stało? -momentalnie zrzedła mu mina.
-Myślę że to nie jest rozmowa na telefon -odparła -proszę przyjedz po mnie, nie mam nawet siły by dowlec się na przystanek.
-Gdzie jesteś?
-Na wylotówce z Daegu na Masan.
-Będę za dwadzieścia minut, uważaj tam... Nie stój przy samej drodze -dziewczyna słysząc to automatycznie cofnęła się w tył. Chłopak miał rację, ktoś mógłby ją potraktować jako prostytutkę, lub uderzyć w nią pojazdem. SeungHoon nie szczędził opon, musiało być naprawdę poważnie. Kiedy dostrzegła znajomy motocykl, wychyliła się nieco. Zaparkował z piskiem opon, przy tym tworząc zasłonę dymu, zszedł z maszyny, zdjął kask idąc w jej kierunku. Z każdą chwilą był coraz bliżej i widział coraz więcej. Stanął przerażony, nie mogąc oderwać od niej wzroku. Dziewczyna ledwo trzymała się na nogach, po jej poobijanej twarzy spływały łzy, ubranie było zakrwawione i kurczyło się przy każdym jej geście.
-Powiedz mi, jak mogłam być tak naiwna?
-Czy on... -nie dokończył, gdyż towarzyszka splunęła krwią.
-Mi coś zrobił? -uśmiechnęła się krzywo -Spójrz na mnie...
-Zabiję -wyrwał się, jednak dziewczyna położyła mu rękę na ramieniu, zatrzymując przy tym.
-Nie, mam znacznie lepszy pomysł, ale na razie zawieź mnie do domu -idąc do pojazdu, zauważył że ledwo powłóczy nogami.
-HyonMi, on Cię zgwałcił, do kurwy nędzy!
-Na razie zawieź mnie do domu -gdy byli już w jej mieszkaniu, poszła się wykąpać zaś on naparzył im herbaty. Czekał w ciszy, obracając telefon w dłoni. Po pół godziny dołączyła do niego przyjaciółka, ubrana w czarny dres, usiadła obok.
-Mów -powiedział, podając jej kubek.
-Jestem w ciąży -szepnęła zaciskając powieki -a właściwie to byłam.
-Że co?! -poderwał się.
-Spotkałam się z nim dzisiaj i powiedziałam że jestem w pierwszym miesiącu, wściekł się i mnie pobił -mimo zaciśniętych oczu, łzy popłynęły kaskadami -ocknęłam się w lesie, kiedy dowlekłam się do szosy od razu do Ciebie zadzwoniłam. Czekając na Ciebie, obmyśliłam krótki plan, wiesz że ja nie mogę długo czekać z zemstą.
-Czy myślisz o... -spojrzał na nią z żałością, a za razem zaciekawieniem w oczach.
-Chcę by został bankrutem, dla niego nie ma ważniejszych wartości niż pieniądze.
-Co zamierzasz? -zapytał, przysiadając się bliżej, starła łzy rękawem, sięgnęła po kubek z gorącym naparem.
-Jeszcze nie mam dokładnego planu -upiła łyk herbaty -muszę to przemyśleć i odpocząć.
-Spokojnie -pogłaskał ją po włosach, zaś ona położyła głowę na jego ramieniu.
-SeungHoon? -zapytała markotnie.
-Zostań ze mną na noc...
Ten rozdział wyszedłby mega długi,
więc podzieliłam go na dwie części.
Ciekawi dalszego ciągu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz