Cześć, czekaliście na kolejny part? Tym razem pojawi się najurokliwsze dziecko zespołu, no już nie takie dziecko. Ale JinWoo jest taki uroczy i niewinny, że... A z resztą przeczytajcie sobie.
Fool./WINNER -JinWoo/Rozdział trzeci.
Proszę Cię o przebaczenie,
mimo że nie zasługuję.
Yuki
Rozglądał się wokół, by zachować ten obraz w pamięci, wiedząc że zostanie stracony. Kiedy wszedł na szalę, ona nie drgnęła choćby na milimetr. Jego źrenice, powiększyły się dwukrotnie, był zszokowany, podobnie jak otaczający go strażnicy.
-Co o tym sądzisz? -zapytał jeden z aniołów, anioła wyższej rangi.
-Takie przypadki też się zdarzają.
-Milczeć! -powiedział mężczyzna ze świetlistą aureolą.
-Tak jest -przytaknęli równocześnie. Sędziwy mężczyzna popatrzył na niego, swymi szarymi oczami.
-Jak myślisz? Jaki jest twój najcięższy grzech? -brązowe oczy grzesznika, w tym momencie przybrały barwę soczystej zieleni, koloru jego ukoachanej.
-Urodziłem się -powiedział bez namysłu.
-Powołałem Cię do życia, bo chciałem, każdy człowiek ma prawo żyć godnie, tak też umierać -w tym momencie JinWoo poczuł silne ukłucie w sercu -więc jak myślisz? Co jest twoim największym grzechem?
-To jest -westchnął ciężko -to jest -przerwał po raz kolejny - to jest... To jest nie wybaczalne.
-A jednak nie spadłeś w dół, więc...
-Zabiłem swoją miłość -popatrzył w na zgromadzony tłum -tak, wiara mówi by okazywać miłosierdzie i człowieczeństwo! Ja swoje człowieczeństwo, straciłem!
Szedł z dwoma, niezwykle ciężkimi karnistami z benzyną w kierunku białej, marmurowej willi. Zaciskał mocno szczęki, nie tylko ze zmęczenia, gdyż był wątłej budowy i nie miał za wiele siły, ale i z determinacji, która nim kierowała. Żałował dnia kiedy wręczył jej pierścionek zaręczynowy, żałował dnia kiedy ją pokochał, żałował też swojego czynu, który go potępił. W jego przepełnionej żalem głowie, przejawiały się wizje, wspomnienia szczęśliwych chwil, które dla niego były jak arkadia, a cała prawda, była przepełniona kłamstwem. Stanął w pobliżu budynku odstawiając jeden z karnistów na ziemię. Wszedł do środka willi, wręcz niezauważony, jego narzeczona miała inne zajęcie, z innym mężczyzną w sypialni. Zalał benzyną cały parter domu, następnie wyszedł z niego i oblał go do dokoła, zrobił ścieżkę aż do wyjścia z posesji, następnie ją podpalił, ogień objął całą posesję wewnątrz i na zewnątrz. JinWoo stal po drugiej stroni ulicy patrząc jak budynek pochłaniają płomienie, słyszał krzyki swojej narzeczonej, ale nie biegł jej na pomoc. W ręku obracał dwie obrączki, które miały być przeznaczone na ich ślub. Kiedy usłyszał wycie syren pojazdów straży pożarnej i policji, wrzucił obrączki do ulicznej studzienki i szybkim krokiem odszedł z miejsca zdarzenia.
Stał między zgromadzonymi wokół grobu, który był przysłonięty kwiatami, wszyscy składali mu kondolencje, wyraz współczucia, ale on nie czuł żalu, ani też pustki, czuł niebywała satysfakcję, myślał że jego czyny byłby słuszne. Żałobnicy się rozeszli, wpatrywał się w zdjęcie na tabliczce. Jego narzeczona była piękna, nie jeden oszalałby na punkcie jej urody, intelektu oraz kokieterii. Takim przypadkiem był też JinWoo, który oszalał z miłości do niej, uczucie zmieniło się w zazdrość, następnie nienawiść, kończąc na szaleństwie. Czyż to nie było szaleństwo? Zabić osobę z którą chciało się pozostać do końca życia. Uronił jedną maleńką łzę... Ze spuszczoną głową i dłońmi w kieszeniach opuścił cmentarz.
W tym czasie, na miejscowym komisariacie policjanci badali sprawę podpalacza. W końcu udało im się odtworzyć zdarzenie z kamer. Na zielonym filmie można było dostrzec zamaskowaną, drobną postać z dwoma karnistami w dłoniach. W pewnym momencie kadr zrobił zbliżenie, gdy mężczyzna otworzył dom własnymi kluczami. Komendant, oraz siedzący przy nim aspirant zmarszczyli brwi, młodszy spojrzał na przełożonego.
-Myśli pan że...
-To raczej nie możliwe, kto normalny zamordowałby przyszłą żonę?!
Kto normalny? A no właśnie, JinWoo nie był normalny, był szaleńcem, a ona była powodem jego szaleństwa.
Kiedy policja wpadła do mieszkania młodego mężczyzny, on już nie był obecny na tym świecie. Ciało leżało na podłodze, miał szeroko roztwarte oczy, rozchylone usta, w kolorze fioletu, wokół postaci rozlana była brunatna ciecz, która źródło miała w czaszce, a w prawej dłoni Glock 17.
-Nie umarłeś godnie, ona też nie, wiesz o tym? -siwy mężczyzna przygładził brodę.
-Strąć mnie do piekła...
Proszę Cię o przebaczenie,
mimo że nie zasługuję.
Yuki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz