18.05.2019

Uciec, jak najdalej... [URODZINY AUTORKI]

Cześć kochani, jak się macie? 
Dzisiaj są moje urodziny, więc chcę się z wami podzielić moimi przemyśleniami, w formie opowiadania, także utożsamię się bardzo tym razem z bohaterem.

Dean


Szedłem leśną drogą, w nieznanym kierunku, mimo że znałem tę ścieżkę bardzo dobrze, coraz częściej zaplątując się w labiryncie własnych myśli. Osiągnąłem tak wiele, a czuję że nie mam nic. 

Moje oczy odpoczywają we wszechobecnej zieleni, zmęczone od świateł fleszy, uszy czują ulgę, od hałasu wielkiego miasta.

Mógłbym być teraz na wakacjach w Hollywood, mógłbym iść śledzonym przez paparazzi, mógłbym rozdawać autografy piszczącym w okół fankom.

Ale czasem dochodzisz do wniosku, że najlepszym pomysłem, jest pobycie jakiś czas samemu, z własnymi myślami, gdzieś gdzie jesteś odcięty w całości od rzeczywistości... 

Ściółka szeleści pod butami, gdzie nie gdzie słychać śpiew ptaków. Słońce przedziera się swoimi promieniami, przez gęste korony drzew, intensywny zapach lasu łagodzi moje zmysły i mam wrażenie że chciałbym się wtopić w tę rzeczywistość, stać się takim dostojnym, potężnym drzewem i cieszyć się z wody, ziemi i powietrza, gdyż nic więcej nie byłoby mi do życia potrzebne. 

Wszyscy moi znajomi, byli przekonani że moje dwudzieste drugie urodziny, spędzę w najlepszych seulskich klubach, pijąc i tańcząc do upadłego. Nie jestem tym faktem zadziwiony, sam miałem taki zamiar, ale czułem w każdym milimetrze ciała że nie mogę spędzić tego dnia w ten sposób.

Opieram się o wielką sosnę, a przede mną rozciąga się się, potężna dolina. Szczyty gór pokryte są śniegiem, słońce przegląda się w tafli wody ogromnego jeziora, z którego odpływa niewielki strumień, który z pewnością dalej jest potężną rzeką. Soczyście zielona trawa, pokryta niewielkimi, barwnymi kwiatkami, raduje moje oczy, tak spragnione naturalnych barw. 

Wdycham wspaniałe czyste powietrze, czując jakbym wciągał najlepszy narkotyk, z dawką nowego życia. Czuję się coraz bardziej odprężony. 

Patrząc przed siebie, patrzę w swoją burzliwą przeszłość.
Na co mi to było? Pytam siebie, czy nie czuję się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, w najprostszych okolicznościach. 

Cieszę oczy tym widokiem, wiedząc że nie będę mógł, widzieć tyle razy ile bym tego pragnął. 
Zanurzam dłonie w lodowatej wodzie z potoku i przykładam dłonie do twarzy, cóż za orzeźwienie. Przymykam oczy oddając się tej małej przyjemności, wtem z nostalgii wyrywa mnie czyiś głos.

-Dean, Dean, Dean! -otwieram leniwie oczy, w przyciemnionym świetle widzę twarz mojego przyjaciela.

-Dean, idioto, znowu usnąłeś w kiblu -podnoszę się chwiejnie znad muszli klozetowej, pytam co się stało?

-Co się stało?! Schlałeś się, potem powiedziałeś że chce Ci się rzygać i zniknąłeś na ponad godzinę! Co z Tobą chłopie?! -na twarzy Zico pojawiła się złość, a za razem zmartwienie.

-Nic -odparłem, po czym chwiejnym krokiem wyszedłem z klubu na Hollywoodzką ulicę i zacząłem iść, nie wiedziałem gdzie, ale byle dalej stąd.

Miami, San Francicsco, Holly, Hyollywood,
Wiesz że robiłem wszystko, by dzisiaj być tu,
Co niesie dla nas przyszłość, nie wiem, nie wiem już...


Koniec.

Dzisiaj tak krótko, czekam na wasze komentarze i do kiedyś.

Yuki

4 komentarze:

  1. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!
    Uwielbiam, gdy - nawet mimochodem - wspomniana jest natura!
    'Ściółka szeleści pod butami, gdzie nie gdzie słychać śpiew ptaków. Słońce przedziera się swoimi promieniami, przez gęste korony drzew, intensywny zapach lasu łagodzi moje zmysły i mam wrażenie że chciałbym się wtopić w tę rzeczywistość, stać się takim dostojnym, potężnym drzewem i cieszyć się z wody, ziemi i powietrza, gdyż nic więcej nie byłoby mi do życia potrzebne' - to chyba mój ulubiony akapit. Jest taki magiczny i prawdziwy.
    Woo... nie spodziewałam się takiej końcówki, ale podoba mi się!
    Jeszcze raz wszystkiego najlepszego!

    OdpowiedzUsuń