20.08.2014

Wielka pani prezes.

Dzisiaj coś dla zacnych BBC.
BLOCK B-Zico 

Stanęłaś przed swoim ojcem w jego gabinecie była punkt jedenasta. Twój staruszek wezwał Cię do siebie ponieważ chciał coś ważnego Ci powiedzieć. 
-Siadaj, ~*~*~, musimy coś obgadać- wskazał na fotel po drugiej stronie biurka, usiadłaś. 
-Słucham- popatrzyłaś na niego był w złym stanie zmęczony, posiwiał. 
-Jak sobie zdajesz sprawę twój starszy brat, nadzoruje naszą drugą firmę w Stanach. 
-Tak, zdaję sobie z tego sprawę. 
-Masz dwadzieścia jeden lat, chcę abyś prezentowała mnie w naszej firmie w Korei Południowej.
-Ale tato, ja nie wiem czy dam sobie radę. A poza tym nie skończyłam jeszcze studiów w Polsce!
-Studia można przerwać, radę sobie dasz umiesz koreański i nim będziesz się posługiwać.
-Ale...- chciałaś coś powiedzieć.
-Nie ma ale, chyba nie odmówisz swojemu staruszkowi- zaśmiał się- no córa, wylatujesz dwudziestego pierwszego czerwca- podał Ci bilet- HWAITING! 
-Tato ale ja sama się tam pogubię.
-Nie pogubisz, a teraz wybacz mam spotkanie- wstał i ty również, ukłoniłaś się jak to było w koreańskim zwyczaju. 
-O której wrócisz do domu? Z mamą martwimy się, że za dużo pracujesz- podeszłaś do drzwi i nacisnęłaś klamkę. 
-Późno, ale nie długo to się zmieni- wyszłaś a po tobie wszedł jakiś dystyngowany gość. Wyszłaś z wytwórni twojego ojca i skierowałaś w stronę domu.Dlaczego mój ojciec musi być azjatą? Gdyby był europejczykiem mogłabym mu się sprzeciwić. A tak egh... nie chcę o tym myśleć. Zamyślona, doszłaś do domu ściskając bilet w dłoni. Kilka dni później dwudziestego pierwszego czerwca byłaś już na koreańskiej ziemi. Wyszłaś z lotniska Incheon i złapałaś taksówkę. Kierowca schował twoje rzeczy do bagażnika i zasiadł za kierownicą a ty na siedzeniu z tyłu. 
-Proszę pod ten adres- podałaś kartkę i odjechaliście. Zatrzymaliście się pod jednym z wieżowców. 
-To będzie osiemdziesiąt wonów- podałaś mu wyliczone pieniądze- komawo. 
Wyszliście z taksówki, taksówkarz wyjął twoje bagaże i odjechał. Weszłaś do budynku i skierowałaś do windy wcisnęłaś przycisk dwanaście. Całe dwunaste piętro było do twojej dyspozycji, zostawiłaś walizki w salonie i od razu powędrowałaś do sypialni. Położyłaś się na łóżku, z okna balkonowego rozpościerał się wspaniały widok na Seul. Zmęczona dwudziesto-ośmio godzinną podróżą zasnęłaś. Następnego dnia wypoczęta wzięłaś prysznic i ubrałaś się elegancko. Punkt ósma byłaś w swoim/ twojego taty gabinecie, zespoły które ty pracowały zaczynały zajęcia o szóstej. Usiadłaś za biurkiem, wzięłaś się za papiery leżące obok laptopa. 
-O, matko- westchnęłaś- chyba nie dam rady- dostałaś SMS i odczytałaś: 
"Będzie dobrze, tylko pilnuj grupy BLOCK B, 
bo oni są troszeczkę niegrzeczni, 
moja asystentka SoYeong Ci pomoże.
TATA" 
Obok twojego gabinetu stało biurko i było puste, wyszłaś z pomieszczenia i zauważyłaś dziewczynę która ukłoniła Ci się, odpowiedziałaś tym samym. 
-Dzień dobry pani prezes. 
-Dzień dobry, ty jesteś SoYeong? 
-Tak, proszę pani. 
-Jaka pani, jesteśmy chyba w tym samym wieku? 
-Tak, ja też mam dwadzieścia jeden lat.
-Więc przejdźmy na ty, jestem ~*~*~- podałaś jej dłoń. 
-SoYeong- uścisnęła ją- mam nadzieję że będzie nam się dobrze współpracowało.
-Ja również- puściłaś jej dłoń- pokazałabyś mi firmę, bo ja znam tylko wytwórnię w Polsce. 
-Jasne. 
Pokazała Ci miejsce, sale nagraniowe i te do ćwiczeń. Zespoły miło Cię przyjęły, nabrałaś pewności że dasz radę. 
-A, właśnie- So przypomniała sobie coś,zanim weszłaś do gabinetu- BLOCK B mają trasę koncertową wrócą za dwa tygodnie.
-Rozumiem- weszłaś do gabinetu i wzięłaś za pracę Po dwóch tygodniach miałaś spotkać siódemkę podobno zwariowanych i lubiących się zabawić chłopaków. Po pół godziny spóźnienia pojawili się w twoim gabinecie.
-Dzień dobry szefowo- wyszczerzył się różowo włosy chłopak o ksywie P.O (tak poznałaś ich dane).
-Dzień dobry, spóźniliście się pół godziny a ja- wstałaś i stanęłaś na przeciw nich opierając się o biurko- nie toleruję spóźnialstwa. 
-Ale były korki- wytłumaczył U-Kwon. 
-Rozumiem, ale proszę nie spóźniajcie się. Bo mój ojciec, znaczy pan prezes każe wam dłużej pracować, jasne?
-Jak słońce- wtrącił Kyung. 
-Dobrze, więc mam na imię~*~*~, jestem ty zamiast szefa i macie się mnie słuchać- zachichotałaś. 
-Spokojna twoja rozczochrana- zaśmiał się Taeil. 
-A jak tam wasza trasa? 
-Była zaj*bista- Zico usiadł na twoim biurku po turecku, strącając papiery które obok niego leżały- no nie chłopaki?
-No raczej nie inaczej- B-Bomb zaśmiał się.
-Może byś to posprzątał- wskazałaś na dokumenty patrząc na Zico.
-A może nie. P.O jest najmłodszy, niech zbiera. 
-Nie ty rozrzuciłeś, ty zbierasz.
-Ale mi się nie chce. 
-Wiesz jak mi się odechce, to wylecisz z tej wytwórni.
-Wiesz, nie będę płakał.
-Ok to już Ci daję wymówienie- żeby go wystraszyć podeszłaś do szafki i wyciągnęłaś z niej teczkę...
-Dobra, posprzątam-zeskoczył z biurka i w trybie natychmiastowym posprzątał. 
-Dziękuję ale to było dla zasady, to był taki żart że Cię wyrzucę. 
Wszyscy wybuchnęliście śmiechem za wyjątkiem Zico, który naburmuszony wyszedł z pomieszczenia.
-Znalazła się, wielka pani prezes- trzasnął drzwiami.
-A jemu co?- spytałaś. 
-Pierwszy raz to nie on wyciął dziewczynie kawał ale dziewczyna jemu- wyjaśnił visual- ale uważaj na niego to straszny podrywacz, najpierw strzela focha a potem jest jak aniołek... To my idziemy- wypchnął chłopaków za drzwi ale zaraz w nich znalazł się Zico.
-Przepraszam- nadął policzki- już nie będę- uśmiechnął się zadziornie puszczając Ci oczko i wyszedł.
Zarumieniłaś się i poczułaś że polubisz tego szalonego chłopaka. 
Koniec.

Tutaj mamy lekko sfochanego lidera Zico.
Yuki :)

5 komentarzy: