31.01.2015

Upiór. cz.I

Siema, mimo tego że powinnam się teraz uczyć wolę podzielić się z wami nowym opowiadankiem. Uprzedzam nie znam się za bardzo na wampirach, w tym temacie jestem porażką :D
BoyFriend- KwangMin cz.I

Jak każdego wieczoru wychodziłaś z psem na spacer. Sprawiało Ci to przyjemność ponieważ uwielbiałaś przechadzki w różnych, ładnych miejscach. Kiedy słońce chowało się za horyzontem a po drugiej stronie nieba wschodził księżyc rozważałaś nad równowagą świata i czy ona się kiedyś nie załamie. Przechodziłaś własnie obok starego, zniszczonego niektórzy mówili że nawiedzonego pałacu. Co jakiś czas tylko w jednym  fioletowym pokoju na drugim piętrze po lewej, paliło się światło, było to zastanawiające ponieważ nikt nie zamieszkiwał tego budynku. Pałac był zawsze zamknięty na cztery spusty, ale dziś co dziwne furtka na posesję była uchylona. Ciekawość wzięła górę nad rozsądkiem, weszłaś do wielkiego ogrodu, były w nim nie tylko równo przycięte krzewy ale też wspaniałe, egzotyczne kwiaty. Tańczące wokół Ciebie świetliki i marmurowe posągi nadawały temu miejscu uroku i tajemniczości. Szłaś dalej wzdłuż alejki która poprowadziła Cię do białych schodów, z poręczą z kości słoniowej. Weszłaś kilka schodków i znalazłaś się przed potężnymi mahoniowymi drzwiami. Pociągnęłaś za klamkę, wrota otworzyły się ze skrzypnięciem. Znalazłaś się w długim szkarłatnym korytarzu, na końcu którego znajdowały się kolejne schody i po bokach białe drzwi z pozłacanymi klamkami. Twój pies zaskomlał, drzwi za tobą zamknęły się same. Podbiegłaś do nich i zaczęłaś szarpać za klamkę nawet nie drgnęły. Odwróciłaś się twój wzrok napotkał oczy o nienaturalnej czerwono- rudej barwie. 
-Ładnie to tak wchodzić komuś do domu bez pukania? -odezwał się głos o dziwnym na pewno nie angielskim akcencie. 
-Przepraszam -szepnęłaś -ja tylko nie wiedziałam że ktoś tu mieszka, pomyślałam że ktoś się włamał albo coś -westchnęłaś, ciągle przerażona. 
-Um... W sumie, nie szkodzi -zaśmiał się i zapalił jaśniejsze światło. Twoim oczom ukazał się śliczny azjata, na prawdę śliczny! Miał poczochrane włosy które dodawały mu uroku, był wysoki, cudny uśmiech... Uśmiechnęłaś się do siebie na jego widok. Tylko coś Ci się nie zgadzało tym razem jego oczy były czarne i nie świeciły. 
-Jeszcze raz przepraszam za najście. 
-Nie szkodzi -kucnął przy twoim zwierzaku -ładny piesek, jak się wabi? -spytał głaszcząc go po łebku. 
-Mitsu... 
-Uroczy, oh no tak. Gdzie moje maniery? Ja masz na imię? -spojrzał Ci w oczy. 
-Jestem ~*~*~, a ty? 
-KwangMin -wstał i podał Ci dłoń -miło mi Cię poznać. 
-Mnie również, chyba mieszkasz tu od niedawna, jeszcze Cię tu nie widziałam. 
-Eee... Tak to jest mieszkanie wujka eee... Ale on musiał wyjechać do USA i ja teraz mieszkam sam -potarł się w tył głowy. 
-Rozumiem, nie tłumacz się. To ja będę już szła -pociągnęłaś Mitsu za smycz i skierowałaś się do wyjścia. Stanęłaś w progu kiedy ktoś złapał Cię lodowatą dłonią za nadgarstek. 
-Poczekaj, znaczy nie znam tu nikogo i cały czas jestem sam. Tak głupio siedzieć na okrągło w domu. 
-To może pójdziesz ze mną i Mitsu na spacer? -zaproponowałaś a on natychmiastowo odwrócił głowę w stronę okna od drzwi. 
-Chętnie tylko zawiążę buty -puścił twoją dłoń i szybko założył buty, wyszliście z domu. 
-Nie zamykasz drzwi? 
-A kto głupi będzie się pakował do domu który rzekomo jest nawiedzony. 
-J-ja nie jestem głupia -burknęłaś. 
-Nie o to mi chodziło. 
-Pomińmy to, dlaczego powiedziałeś że twój dom, a raczej dom twojego wujka jest nawiedzony? 
-Tak, po prostu. Ummm... Nie wierz w to to bzdury, bajki żeby postraszyć małe dzieci -zaśmiał się perliście. 
-Mimo tego ja bym i tak się bała mieszkać w tym pałacu. 
-To po co do niego wchodziłaś? 
-Nie umiem odpowiedzieć. M-może po to by poznać Ciebie -szepnęłaś rumieniąc się. Spacerowaliście dobre trzy godziny poznając się lepiej i gadając o głupotach. KwangMin był sympatyczny i nie natarczywy jak większość chłopaków w twoim otoczeniu. Było też w nim coś co Cię intrygowało i przerażało... Mimo to kiedy odprowadził Cię do domu i poprosił o kolejne spotkanie, zgodziłaś się. Co więcej nie mogłaś się go doczekać. Przez całą noc nie zmrużyłaś oka, coś nie dawało Ci spokoju, miałaś wrażenie że coś lub ktoś Cię obserwuje. Kiedy zaświeciłaś lampkę i rozejrzałaś się po całym pomieszczeniu nie było śladów niczyjej obecności. Dziwne... Przyłożyłaś głowę do poduszki i rozmyślałaś. Nastał świt, wstałaś i poszłaś wziąć prysznic. Po względnym ogarnięciu się, poczłapałaś do kuchni i zrobiłaś sobie kawę. Zerknęłaś na zegarek była szósta rano. Nie ma to jak zrywać się z samego rańca w wakacje (jest środek zimy ale ok). Nie chciałaś marnować tak pięknego poranka, wzięłaś telefon w rękę i zeszyt razem z ołówkiem. Poszłaś do pobliskiego lasu. Mieszkanie na wsi miasta miało wiele plusów cisza, spokój, mało bójek i przestępstw. Wydeptaną dróżką poszłaś nad jezioro, przez drogę przebiegła Ci wiewiórka, która usiadła na kamieniu. Wyciągnęłaś telefon z kieszeni by zrobić jej zdjęcie, uciekła. Wolnym krokiem poszłaś dalej. Kiedy byłaś już w miejscu docelowym, usiadłaś na trawie i obserwowałaś przyrodę. Kochałaś to co naturalne. Otwarłaś zeszyt z rysunkami i zaczęłaś kopiować krajobraz na papier. Usłyszałaś jakiś szmer. Rozejrzałaś się w okół, podobno w tym lesie były wilki. Wystraszyłaś się... Nagle jakaś postać przemknęła Ci przed oczami, był to człowiek, z pewnością ale on lśnił. To było cudowne, jednak postać po chwili zniknęła. Z początku pomyślałaś że to jakiś anioł. Nie wiedziałaś jak bardzo się mylisz. Poszłaś a właściwie pobiegłaś do domu. Usiadłaś z laptopem i zaczęłaś przetrzepywać internet pod hasłem zjawiska nadprzyrodzone. Wszystko wskazywało na to że jest to wampir! Nie dowierzałaś temu. Przecież wampiry nie istnieją! Kiedy przeczytałaś informację że wampiry zmieniaj a kolor oczu, pomyślałaś o Joo. Odgoniłaś tę myśl. Zastanawiałaś się czy nie zwariowałaś?! Nie zauważyłaś kiedy zrobiło się ciemno, wyszłaś z psem na spacer, poszłaś jeszcze po twojego kolegę którego poznałaś niedawno. Doszłaś do jego posesji jednak furtka była zamknięta a w pałacu było ciemno. Posmutniałaś i spacerowałaś dalej. Akurat w połowie spacerku zaczęła się ulewa. Przyspieszyłaś kroku, po niedługiej chwili skapnęłaś się że jesteś totalnie sucha. Ale przecież była ulewa?! Podniosłaś wzrok nad tobą był ogromny granatowy parasol, obróciłaś się przed tobą stał Kwang... A-ale skąd on się tu wziął?! 



Jest sens by kontynuować? 
Yuki :) 

2 komentarze:

  1. Ciekawie się zaczyna^^ czekam na drugą cześć:D

    OdpowiedzUsuń