BoyFriend- KwangMin cz.II
-Cześć! -uśmiechnął się, miał poniekąd uroczy uśmiech.
-Część, skąd się tu wziąłeś? Nie widziałam Cię...
-Eeee.... No ja ten, szukałem Cię przecież mieliśmy się spotkać, nie?
-Przyszłam do Ciebie, ale nie byłeś w domu.
-Musiałem się czymś ważnym zająć. To może się jakoś zrewanżuję? -zaproponował.
-Jak? -spytałaś zaglądając w jego oczy, po raz kolejny były w koloru brązowo-rudego. Coraz bardziej Cię zastanawiały jego nienaturalnego koloru tęczówki.
-To może choć do mnie na gorącą herbatę?
-Jasne, chętnie -zgodziłaś się nie będąc świadoma niebezpieczeństwa.
-Więc chodźmy -szliście ciągle rozmawiając i śmiejąc się. Przez przypadek dotknęłaś jego lodowatej dłoni, przeszedł Cie dreszcz. Chłopak zmierzył Cię wzrokiem, tym razem jego oczy były normalnego czarnego koloru. Jego wzrok był zimny ale z czasem stał się bardziej przyjazny. Po kilku minutach byliście już w pałacyku, usiadłaś na sofie w salonie. Znajdowały się w nim bogato zdobione, drewniane meble, kanapa i fotele były obite skórą. Nim się obejrzałaś był przy tobie Minnie, podał Ci szklankę z herbatą i usiadł obok. Posiedzieliście trochę w ciszy, poczułaś że przygląda się twojej osobie.
-Dlaczego mi się tak przyglądasz? Aż taka brzydka jestem?
-Nie -uśmiechnął się -wręcz przeciwnie -spojrzałaś na niego jego kolor oczu po raz kolejny się zmienił.
-Dlaczego masz czerwone oczy? -spytałaś patrząc na niego uważnie.
-Nie mam, zdaje Ci się -pomrugał oczami odwracając głowę w przeciwną stronę.
-KwangMin -złapałaś jego twarz w swoje dłonie -j-ja wiem, nie ukrywaj się przede mną. Nie boję się Ciebie.
-A powinnaś -odtrącił twoje dłonie, odsunął się i wstał z sofy.
-Nie -złapałaś jego lodowate dłonie.
-I co, teraz poprosisz żebym Cię zmienił, nie?
-Nie -szepnęłaś -chciałabym żebyś się ze mną zaprzyjaźnił.
-Zwariowałaś?! A jak.... A jak zrobię Ci krzywdę albo zabiję! -odsunął się ponownie.
-Nie zabijesz -uśmiechnęłaś się i wtuliłaś w jego chłodne ciało. Chłopak niepewnie objął Cię ramionami, ale potem wzmocnił uścisk, chowając twarz w twoje włosy.
-Nawet nie wiesz ile czekałem żeby ktoś dał mi chociaż namiastkę czułości -szepnął łamiącym się głosem. Po kilku godzinach odprowadził Cię do domu, otulił swoją bluza żebyś nie zmarzła. Wydało Ci się to bardzo miłe... Weszłaś do pokoju. Kładąc się na łóżku szepnęłaś:
-Mój nowy przyjaciel jest wampirem, ale za to jakim uroczym wampirem -zachichotałaś, po chwili spałaś spokojnym snem. Przyjaźniłaś się z Min'em dobry rok. On Cię traktował jedynie jako przyjaciółkę, a ty zrobiłaś coś czego nie powinnaś a mianowicie: zakochałaś się w nim. No niestety serce nie wybiera. Nie powiedziałaś mu o swoich uczuciach. Kiedy pytał dlaczego jesteś przygnębiona odpowiadałaś że dostałaś zły stopienia, a to że pokłóciłaś się z rówieśnikami lub rodzicami. To nie jest jakiś pieprzony zmierzch że wampiry czytają w myślach! Jednak twoje kłopoty nie kończyły się tylko na nieszczęśliwej miłości... Firma twojego ojca zaczęła plajtować, żeby uchronić się przed upadkiem musiała połączyć się z drugą. To mogło się stać tylko przez ślub twój i syna twojego ojca przyjaciela- sześć lat starszego DongHyun'a. Chciałaś postawić sprzeciw woli twojego ojca ale byłaś tylko pionkiem w tej grze.Od razu gdy się dowiedziałaś pobiegłaś do wampira. Był w ciężkim szoku, złapał Cię za rękę, po czym szepnął:
-Nie zgadzam się na to! Idę do twojego ojca na pewno jest jakieś inne rozwiązanie... -pocałował Cię w czoło. Z prędkością światła opuścił dom, kiedy chciałaś go zatrzymać, w tym momencie zniknął Ci z pola widzenia. Pobiegłaś ile sił w nogach do siebie, kiedy weszłaś na posesję, zobaczyłaś Kwang'a i Dong'a mierzących się wzrokiem. Obok nich twój tata, rozmawiał ze swoim przyjacielem, starał się złagodzić sytuację...
-Twoja córunia znalazła sobie kochasia, przecież twoja firma upadnie bez naszej -rodzic twojego przyszłego męża wysyczał.
-Słuchaj, ja nie wiem kim jest ten chłopak. Pierwszy raz go na oczy widzę -oponował.
-Tak, a jednak przychodzi do twojego domu i mówi że kocha ~*~*~! -zirytował się. Spojrzałaś na swojego przyjaciela, chyba już nie przyjaciela... Ani drgnął, patrzył na swojego rywala tak jakby go miał ukatrupić, z resztą spojrzenie drugiego wyrażało to samo.
-~*~*~ wyjdzie za Hyun'a, jeszcze w tym miesiącu -tata uległ.
-Nie! -krzyknęłaś, łapiąc zimną dłoń wampira, wyrwał się. Rzucił się na twojego narzeczonego, kiedy go ogłuszył złapał za koszulę i pchnął o ścianę tak że powstała w niej dziura. Podniósł go i przyłożył mu trzy razy pięścią w twarz. Dwaj mężczyźni nie byli w stanie go powstrzymać. Chwyciłaś go za rękę -uspokój się -jak za dotknięciem różdżki uspokoił się. Pociągnął Cię za rękę, gdy byliście na ulicy wziął znalazłaś się na jego rękach. Nie zwracałaś uwagi na krzyki ojca żebyś wracała. Nie wiedziałaś dlaczego ale poczułaś się bezpieczna gdy byliście razem w jego pałacu. Postawił Cię na podłodze, wyminął cię. Nie dałaś się zlekceważyć. Przytuliłaś się do niego bardzo mocno, wtulając twarz w zgłębieniu jego szyi, odwzajemnił uścisk.
-Choćby nie wiem co nie pozwolę żebyś go poślubiła, za bardzo Cię kocham.
-Kocham Cię -szepnęłaś. Mieszkałaś ze swoim chłopakiem ponad miesiąc. Miałaś wyrzuty sumienia, ponieważ twoi rodzice pewnie Cię szukali i okropnie martwili, postanowiłaś pójść do niego, przy okazji weźmiesz z domu kilka innych ubrań. Porozmawiałaś z mamą bo ojca nie zastałaś obiecała że nie powie DongHyun'owi o tym że byłaś w domu. Gdy wracałaś do pałacu, ktoś złapał Cię za ramię i wstrzyknął w żyłę jakiś lek usypiający. Obudziłaś się w jakimś garażu, podniosłaś się z zimnego betonu, do pomieszczenia wszedł twój narzeczony z jakimiś pięcioma facetami w maskach.
-Myślałaś że ujdzie Ci to płazem?! Twój kochaś przyleci w podskokach, kiedy dowie się że masz kłopoty -przeraziłaś się, do szóstki mężczyzn dołączył siódmy, szepnął coś twojemu wcześniejszemu rozmówcy do ucha i odszedł -już się dowiedział. Teraz zostaje nam tylko czekać -po krótkim czasie zjawił się twój wybawiciel, spojrzał na Cienie lecz po sekundzie wbił wzrok w Dong'a, który pewny siebie stał między swoimi fagasami.
-Wypuść ją -syknął wampir, jego tęczówki po raz kolejny płonęły.
-Nie, nie. Przychodzisz do mojej przyszłej żony, obierasz mi ją, plujesz w twarz, mówiąc że ją kochasz. Muszę się z tobą policzyć -skinął na pięciu gości by zaatakowali chłopaka. Ten z łatwością ich pokonał -kim ty jesteś do cholery?!
-Wypuść ~*~*~ jeśli chcesz ujść z życiem...- rozwścieczony Hyun zaczął strzelać do Joo, ale on nie reagował, spływała po nim krew, cały był w ranach, cały czas zero reakcji.
-T-ty jesteś jakimś upiorem? -twój chłopak uśmiechnął się diabelsko, złapał twojego przyszłego męża za fraki i rzucił w okno. Potłuczone szkło powbijało się w ciało zmarłego, przeraził Cię widok trupów. KwangMin padł na kolana przodem do okna w które wpadały promienie słońca. Jego ciało mieniło się wspaniałym blaskiem jakby było zrobione z diamentu. Podeszłaś do niego, klęcząc przed nim, położyłaś dłoń na jego policzku, głaszcząc go. Wtulił twarz i twoją rękę. Jego rany zaczęły się zrastać Spojrzał Ci prosto w oczy i po raz pierwszy pocałował. Poczułaś że wstaje kontynuując pieszczotę, podnosi Cię biorąc na ręce. Kiedy wyszliście z budynku oderwaliście się od siebie, spojrzałaś w jego już normalne czarne oczy. Uśmiechnął się.
-Dziękuję ~*~*~, zdjęłaś ze mnie klątwę.
-Jak? -zdziwiłaś się.
-Żeby pozbyć się przekleństwa, musiałem poznać osobę która mnie na prawdę pokochała i sam musiałem pokochać.
-Ale wampirem staje się raz na zawsze?
-Nie na zawsze -uśmiechnął się promiennie, pocałowałaś go w policzek. Czułaś się najszczęśliwsza na świecie, teraz wiedziałaś że nie ma między wami granicy. On jest człowiekiem i kocha Cię całym sercem. Nim się obejrzałaś byliście na pięknej polanie, promienie słońca ogrzewały wasze twarze. Złapał Cię za ręce. -Chciałbym zacząć życie od nowa z tobą.
-N-na pewno ze mną?
-Oczywiście, bez Ciebie moje życie nie ma sensu. Saranghae -musnął twoje usta.
-Saranghae -wtuliłaś się w niego, wsłuchując się w równomierny rytm serca.
"NIE WAŻNE KIM BYŁEŚ.
WAŻNE KIM JESTEŚ.
KOCHAJ TAK JAKBYŚ ŻYŁ OSTATNI DZIEŃ.
KOCHAJ TAK ZAWSZE."
Koniec.
Przepraszam! Spierniczyłam cały scenariusz, nie podoba mi się w ogóle. Ugh... Idę spać, bo jestem zmęczona i zła na siebie. Dobranoc.
Yuki
Jakie to zakończenie było słodkie*-*
OdpowiedzUsuńTak uważasz, mi się wydaje że to klapa :/
UsuńNie prawda:* Mi się wydaje, że naprawde masz talent. Tylko trzeba go samemu w sobie odkryć:*
UsuńDziękuję bardzo :) to idę odkrywać w sobie swój talent :D
UsuńCudne te króciutkie opowiadanie :-) weny życzę :*
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny scenariusz, naprawdę, mimo to, że wolę Donghyuna i to on jest moim biasem xd Życzę weny na przyszłość ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję^^
UsuńSerio jest dobrze, ciekawie piszesz. Tylko gdzieniegdzie są błędy skladniowe: braknie słówka/ albo kilku. Ale jest dobrze
OdpowiedzUsuńWeny<3
Rozumiem i dziękuję^^
UsuńSerio jest dobrze, ciekawie piszesz. Tylko gdzieniegdzie są błędy skladniowe: braknie słówka/ albo kilku. Ale jest dobrze
OdpowiedzUsuńWeny<3