7.02.2015

Najlepszy przyjaciel.

Ze względu na to że całkiem nie dawno były urodziny mojego bias'a w Best Absolute Perfect postanowiłam dodać z nim post. Chyba was zamęczę to ilością scenariuszy ale taka okazja jest tylko raz w roku więc nie można jej przepuścić.
Piosenka: https://www.youtube.com/watch?v=Z5fT7uvpZOo
B.A.P- JongUp

Kolejny dzień szkoły, pomyślałaś kierując się do swojego liceum. Jeszcze sprawdzian z matematyki i fizyki. Pfffff.... Co to na Ciebie, przecież jesteś umysłem ścisłym. Umysłem ścisłym który powoli wysiada... Po drodze zahaczyłaś o dom twojej koleżanki- Park MiYong która się rozchorowała, ten ciaptak zawsze musiał złapać na wiosnę jakąś infekcję. Wbiegłaś do jej domu, w drodze do jej pokoju zdjęłaś buty. Otworzyłaś drzwi i rzuciłaś w jej kierunku zeszyty, dziewczyna je złapała uśmiechając się promiennie.
-Yongie ah, jak się czujesz? -spytałaś opierając się o futrynę, wolałaś się nie zarazić i nie podchodzić.
-Słabo ~*~*~, jestem nie do życia, miałam wczoraj gorączkę.
-Potrzeba Ci coś, leki masz?
-Nie, mam leki, mama mnie zaopatrzyła we wszystko na czas kiedy jest w pracy.
-Wiesz jakby coś to dzwoń -zaśmiałaś się, robiąc słuchawkę z dłoni.
-Dziękuję za to że się o mnie troszczysz. Jakby coś się działo to zadzwonię.
-Nie dziękuj, słuchaj ja zmykam bo się spóźnię. Wpadnę może wieczorem, ok?
-Jasne przyjdź, no leć bo ja znam te twoje poślizgi czasowe.
-Zdrowiej bo mi tu narobisz zaległości -powiedziałaś wychodząc z pokoju i idąc na korytarz by założyć buty.
-Dobrze, dobrze mamusiu -zaśmiała się, wybiegłaś z mieszkania. Z Mi jesteście jak siostry, jedna za drugą w ogień skoczy. Pod klasą byłaś piętnaście minut później. Zdążyłaś! Aż nie możliwe... Równo z dzwonkiem przyszła matematyczka. Po wejściu do sali usiadłaś w swojej ławce pod oknem, oczywiście nie obyło się bez doczepek. Tak w sumie polka w koreańskiej szkole to chyba słaby pomysł. Byłaś w Korei ponad rok, a jedyną osobą która Cię zaakceptowała w stu procentach była Park.Do sali wszedł jakiś chłopak, pierwszy raz widziałaś go na oczy. Nauczycielka zabrała głos:
-To wasz nowy kolega, nazywa się... Jak się nazywasz?
-Moon JongUp -ukłonił się.
-To może usiądziesz z... O! ~*~*~ nie ma pary -wskazała na Ciebie. Jęknęłaś w myślach, dlaczego zawsze ty?!
-Cześć -ładnie się uśmiechnął, po czym usiadł w twojej ławce.
-Cześć -odpowiedziałaś, również lekko się uśmiechając. Z tyłu sali było słychać krzyk SunKyun 'a.
-Proszę pani skoro Moon jest nowy, to może nie męczmy go pierwszego dnia i nie róbmy klasówki, co?
-W porządku, jednak domyślam się że się nie nauczyłeś i teraz szukasz wymówki. A teraz cisza bo zaczynam lekcje! -obróciłaś głowę w tył. SunKyun lubiłaś mu się ukradkiem przyglądać. Był dla Ciebie perfekcyjny, właściwie to podkochiwałaś się w nim od jakiegoś czasu. Ale... No własnie zawsze jest ale! Chłopak należał do paczki która Ci docinała na każdym kroku i zmieniała twoje szkole życie w udrękę. Odwróciłaś się przodem do tablicy i prze nudziłaś całą lekcję. Ważne był to że sprawdzian został odwołany. W końcu zadzwonił dzwonek spakowałaś się i już chciałaś wyjść, jednak drogę zastawił Ci DaeJong, lider paczki SunKyun'a.
-No jak tam wczorajszy powrót do domu? ~*~*~ -zdrobnił twoje imię i zrobił twarz niewiniątka.
-Wspaniale -syknęłaś -coś jeszcze?
-Oh, do prawdy -przepuścił Cię a potem popchnął tak że ledwo złapałaś równowagę.
-Oferma! -krzyknął Sun, następnie odwrócił się i poszedł z resztą. Oparłaś się o ścianę i głęboko westchnęłaś. Było Ci przykro... Idąc przez korytarz, tym razem ty kogoś popchnęłaś, nie specjalnie oczywiście.
-Przepraszam -mruknęłaś.
-Nie szkodzi -podniosłaś wzrok, był to twój nowy klasowy kolega -coś się stało? -bacznie się przyglądał twojej osobie.
-Ani, nic -zadzwonił dzwonek -chodźmy na zajęcia -do końca lekcji siedziałaś z Up'em, nawet na sprawdzanie z fizyki podpowiadaliście sobie nawzajem. Był miły, uprzejmy jak na pierwszy rzut oka. ciekawe czy taki był na prawdę, czy chciał zrobić dobre pierwsze wrażenie. Zostałaś dwie godziny dłużej w szkole na trening koszykówki, ponieważ twój trener chciał Cię wziąć na zawody. Wychodziłaś z budynku kiedy napotkałaś twoją kochana paczkę prześladowców. Znając ich musieli się na kimś wyżyć, jak zawsze padło na Ciebie. Wepchnęli Cię do schowka archiwum szkolnego (wchodzenie do tego miejsca było karane wywaleniem ze szkoły). Usłyszałaś jak zablokowują drzwi, a potem ich kroki jak wieją. W tym momencie zaczęłaś walić w drzwi pięściami, o dziwo otwarły się. Stał w nich JongUp z YoungJae, twoim starszym znajomym, który otworzył szeroko oczy, widząc Cię w archiwum...
-~*~*~ wiesz że...
-Wiem, ale to nie moja wina! Co ja Ci się będę tłumaczyć, sam znasz odpowiedź -westchnęłaś -Jae błagam nie mów nauczycielom.
-Dobra nie powiem, a teraz spadaj z tond -odwróciłaś się na pięcie i pomaszerowałaś w stronę drzwi głównych. Na dworze lało jak z cebra, nie miałaś parasolki bo tamci gamonie Ci ja zepsuli.
-Czemu zawsze mam pecha? -szepnęłaś sama do siebie, przemokłaś do ostatniej nitki. Po drodze jeszcze przejechał obok Ciebie tir który wywalił na twoją osobę brudną wodę z kałuży -No co jeszcze?! -usłyszałaś czyiś dźwięczny śmiech, odwróciłaś się za tobą stał Uppie.
-Widzę że braki w zaopatrzeniu z parasolką -nadstawił nad Ciebie duży zielony parasol.
-Jak widać, dzięki że otworzyłeś drzwi od archiwum. Wiem że YoungJae by tego nie zrobił nawet gdyby się waliło i paliło.
-No patrz, rycerz uratował swoją księżniczkę -zaśmiał się.
-Uratował przed potworem zwanym dyrektorem -zachichotałaś.
-Domyślam się że ktoś Cię tam zatrzasnął. Kto to był?
-Tacy jedni, dużo by mówić -wywróciłaś oczami.
-Rozumiem, pokażesz m którzy zęby im policzę -uśmiechnął się szeroko -a tak w ogóle to gdzie mieszkasz, odprowadzę Cię.
-Nie musisz.
-Ale chcę.
-Arraso -zgodziłaś się, odwzajemniając uśmiech, idąc rozmawialiście na różne tematy -skąd znasz Jae? -spytałaś.
-Znam go jeszcze z podstawówki a dlaczego pytasz?
-Tak po prostu, o tu mieszkam. Do zobaczenia -pomachałaś mu.
-Cześć -odmachał Ci i poszedł dalej. W ciągu następnych tygodni twoja szkolna sytuacja nic się nie zmieniła, za to Uppie stal się jednym z najbardziej lubianych i poważanych uczniów w szkole. Zostałaś w bibliotece aby uzyskać jak najwięcej informacji do projektu, odeszłaś od biurka zostawiając włączonego laptopa i skierowałaś się do półki z książkami. Już sięgałaś po konkretną lekturę, traf chciał ze złapałaś czyjąś dłoń, która sięgała po rzecz.
-Hej ~*~*~.
-Cześć, widzisz potrzebna mi ta książka.
-Mnie też to może pouczymy się razem -podrapał się w tył głowy.
-Dobry pomysł -usiedliście przy twoim laptopie, oboje chcieliście jak najlepiej zrobić projekt związany z lekturą. Nie mogłaś się skupić, obecność przyjaciela, sprawiała ze co chwilę wybuchaliście gromkim śmiechem. Bibliotekarka nie mogła was znieść i jakby to powiedzieć... Wyprosiła was z biblioteki, spakowaliście szybko swoje rzeczy i postanowiliście pójść na boisko. Na twoje szczęście musiałaś spotkać DaeJong'a i resztę -Moon to może ja... -przerwał Ci Kyun.
-~*~*~ chodź tu do nas.
-Nie jestem twoim pupilem żebyś mnie przywoływał jak zwierzę.
-Wybacz kochana -zbliżył się do Ciebie na niebezpieczną odległość, przez co na twoją twarz wpełzł soczysty rumieniec -może się gdzieś zabawimy? Tylko ty i ja, moja myszko...
-N-nie chcę.
-Nie daj się prosić -objął swoimi dużymi, zgrabnymi dłońmi twoją talię.
-A-ani puść -wyswobodziłaś się z jego objęć, jednak złapał twoją dłoń i zacisnął w morderczym uścisku. 
-Oj buntowniczka się znalazła -pociągnął Cię za sobą w kierunku szkolnej bramy, tym razem nie mogłaś się wyrwać. Z sytuacji wyratował Cię Up. 
-Powiedziała nie, to znaczy że nie chce kurwa ogarniasz? 
-Moon co Ci od jebało? -znów chciał Cię złapać, ale schowałaś się za swoim wybawcą.
-Choć ~*~*~, zbieramy się z tond -skierował się w stronę wyjścia ciągnąc Cię z rękę. 
-Wiesz co?! Daje ci tylko tą szmatę bo jesteś moim kumplem, zerżnij ją tak, żeby niemota nie wiedziała jak się nazywa! -krzyknął Sun, a tobie do oczy napłynęły łzy. Jak on mógł tak powiedzieć?! Twój przyjaciel odwrócił się w jego stronę zadając mu prawego sierpowego, który powalił go na asfalt. 
-Słuchaj ty jebany kutasie, to jest moja księżniczka, teraz masz ją przeprosić na kolanach, gnido -wysyczał. 
-Co?! Popierdoliło Cię -warknął starając się podnieść. 
-Przeproś -kopnął go w brzuch, tak że się skulił i zaczął pluć krwią. Przegrany przeniósł się na kolana. 
-Przepraszam -syknął. 
-Głośniej, ona i twoi kumple mają to usłyszeć -Jong powiedział donośnie. 
-Minhae! -kumpel złapał Cię za rękę i wyprowadził, nie odzywaliście się do siebie, zanim doszliście pod twój dom. 
-D-dlaczego to zrobiłeś? -spytałaś cicho. 
-Musiałem... -otarł twoje łzy na policzkach.
-A-ale będziesz miał kłopoty. 
-Słuchaj nikt nie ma prawa Ci dokuczać, wyzywać i tak dalej. Myślisz że nie wiem że oni wepchnęli Cię do archiwum i reszta kłopotów była przez nich spowodowana. Jeden z nich dostał nauczkę, myślę że reszta też kiedyś ją dostanie... 
-Komawo, obiecuję że kiedyś Ci to wynagrodzę tylko jeszcze nie wiem jak. 
-Ale ja wiem -zrobił dzióbek i nadstawił policzek.
-Dobrze -uśmiechnęłaś się lekko i dałaś buziaka w polik -cześć JongUppie -pomachałaś mu i poszłaś do domu, kiedy minęłaś próg mieszkania i zamknęłaś drzwi rozpłakałaś się. Twoje serce zostało zranione... Kilka miesięcy później ćwiczyłaś dwutakt na boisku, szło Ci bardzo dobrze. Po drugim miejscu na zawodach ty i twój zespół zapragnął miejsca pierwszego. Nie byłaś główną rozgrywającą więc miałaś troszeczkę problemów z celowaniem z daleka. Kiedy miałaś zrobić kolejny rzut, ktoś zaszedł Cię od tyłu i przytulił się do Ciebie. 
-Cześć księżniczko -uśmiechnął się perliście. 
-JongUp! Wystraszyłeś mnie -zarumieniłaś się -powiedz mi jak trzeba rzucić z tej odległości, aby trafić idealnie do kosza. 
-O tak -chłopak ustawił twoje ręce ciągle stojąc za tobą, twoje dłonie były złączone z jego dłońmi, trafiłaś, a raczej trafiliście idealnie. 
-Dzięki -odwróciłaś się do niego przodem -Uppie jesteś N-A-J-L-E-P-S-Z-Y -ostanie słowo przeliterowałaś. 
-Ja to wiem -roześmiał się. 
-Aleś ty skromny -wyplątałaś się z jego objęć. 
-No i jak tam twój ulubieniec SunKyun? -spytał sarkastycznie. Mimo tego że tak Cię sponiewierał, twoje uczucia do niego były niezmienne. 
-Ah, to nie jest mój SunKyun. To że twierdzę że jest ładny, nie oznacza że się w nim zakochałam -poczułaś zakłopotanie. 
-Jasne, jasne... A co to za czerwona buzia? -poklepałaś się po policzkach, żeby je schłodzić, odwróciłaś się do niego i poszłaś po piłkę, by nie patrzył na twoje rumieńce. 
-Nie rób sobie ze mnie żartów. 
-Ale od tego chyba są kumple -usiadł na trybunach, a ty obok niego -~*~*~ bo chodzi o to że ja ten no... Że jesteś dla mnie kimś więcej niż koleżanką -zaszokował Cię -chciałem zapytać czy nie zostałabyś moją dziewczyną? 
-Ja jestem zaskoczona ah, Uppie j-ja po prostu... 
-Rozumiem ze podoba Ci się ktoś inny, jednak proszę daj mi szansę. 
-No nie wiem -spuściłaś wzrok na buty. Wzięłaś pod uwagę to ile razy Sun Cię ranił a Jong nigdy oraz wiele innych spraw. Westchnęłaś ciężko, przenosząc wzrok na chłopaka, patrzył na Ciebie z nadzieją w oczach. Odgarnął kosmyk twoich kasztanowych włosów za ucho i lekko się nachylił łącząc wasze usta w pocałunku. Przymknęłaś oczy, może warto spróbować? Oddałaś pieszczotę i całkowicie uległaś. Kiedy się od siebie odsunęliście, uchyliłaś powieki uśmiechając się -chcę spróbować, oppa. 
-Saranghae -przytulił Cię mocno, a ty wtuliłaś się w niego szepcząc. 
-Saranghae... 
Koniec. 


Zapewne pomyśleliście sobie że jestem jakąś wariatką i nie mam nic do roboty 
ponieważ często dodaję posty, otóż tak nie jest... 
Teraz uciekam kończyć fakturę hehe, życzcie mi powodzenia. 

Yuki :)


3 komentarze:

  1. Bardzo dobrze, ze czesto dodajesz posty;) A co do scenariusza... JEST SWIETNY! Czekam na kolejne;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, zapewne niedługo będą następne :D

      Usuń
  2. Słodko ^^ Jongup jako rycerz na białym koniu :P

    OdpowiedzUsuń