iKON- Bobby
Biegłem przez wąską uliczkę ile sił w nogach, w dłoni ściskałem białe pudełeczko z tabletkami. Ulewny deszcz powodował to iż byłem przemoknięty do ostatniej nitki. Ubywało mi sił mimo to pędziłem dalej. Modląc się w duchu abym zdążył. Na posesjach na mój widok szczekały psy, przeskoczyłem przez mur by nie nadrabiać drogi. Nie mogłem tracić czasu! Wpadłem do domu i pobiegłem do sypialni mojej siostry, odliczyłem odpowiednią ilość pastylek i podałem jej. Dziewczynka po jakimś czasie doszła do siebie. Wyciągnęła w moją stronę rączki, usiadłem obok niej na łóżku i złapałem ja za ręce.
-JiWon oppa -szepnęła -ja nie chce umrzeć.
-SuMin, nie mów tak, jesteś dzielną dziewczynką i będziesz żyła jeszcze sto lat -pocałowałem dziesięciolatkę w czoło.
-JiWon wnusiu, dobrze że zdążyłeś -babcia położyła mi dłoń na ramieniu, była zmartwiona -idź się wysusz rozchorujesz się jeszcze.
-Nic mi nie będzie -wstałem i poszedłem do drzwi, obróciłem się -SuMin uśmiechnij się do mnie -kiedy się uśmiechnęła opuściłem pomieszczenie mówiąc im dobranoc. Poszedłem wziąć krótki prysznic, położyłem się do łóżka. Nie spałem, całe nasze życie to niepewność związana z nieuleczalną chorobą SuMin. Mieszkaliśmy jedynie z babcią, rodzice zginęli w wypadku samochodowym sześć lat temu. Było nam ciężko, nie z powodów finansowych bo rodzice i dziadkowie mięli dość duży majątek. Trudno jest dorastać bez matki, ojca. Rok temu zmarł dziadek, na tę samą chorobę co moja siostra. Wszedłem pod prysznic, po krótkiej kąpieli i względnym wysuszeniu skierowałem się do łóżka z zamiarem snu, nie spałem. Budzik zadzwonił o piątej trzydzieści, leniwie zwlokłem się z łóżka spakowałem zeszyty do plecaka, a następnie spakowałem torbę sportową. Ubrałem się, wypiłem kawę opuściłem dom kierując się w stronę przystanka. Wsiadłem do autobusu wkładając słuchawki w uszy odrywając się od szarej rzeczywistości. Kiedy pojawiłem się w szkole nie obyło się bez zazdrosnych szeptów i westchnień dziewczyn na mój widok. Wszedłem do klasy by odbyć mało interesujące kolejne zajęcia. Zająłem ostatnią ławkę, nie słuchając nauczyciela zająłem się swoimi myślami. Na kończącej lekcji usnąłem, obudził mnie HanBin mój najlepszy kumpel i rywal w sporcie. Idąc na halę sportową wyminęliśmy pewną dziewczynę, po raz pierwszy widziałem ją w tym miejscu. Była inna, nie w złym znaczeniu. Wyróżniała się ubiorem i wyglądem.
-Ej Bobby, słuchasz mnie?- B.I przerwał mój monolog.
-Tak, słucham. Nie wiesz co to za laska?
-To ~*~*~ chodzi do naszego liceum od miesiąca...
-Serio? Pierwszy raz ją na oczy widzę.
-No tak to dziewczyny zwracają na Ciebie uwagę a nie ty na nie.
-Mam ważniejsze sprawy niż uganianie się za spódniczkami -uciąłem, weszliśmy do hali by rozpocząć trening. Boks powodował we mnie uczucie szczęścia, siły, mogłem wyrzucić z siebie wszystkie emocje które mną targały. Trzy godziny poszły jak z bicza strzelił, przebrałem się i wyszedłem z budynku pod którym stała ~*~*~. Byłem zaskoczony jej obecnością, zbiegłem po schodach i podszedłem do niej.
-Jesteś JoWon, prawda? -skąd znała moje imię?
-Tak, a ty jak słyszałem ~*~*~.
-Ne... Masz siostrę, chincha? -otworzyłem szerzej oczy.
-N-ne, skąd wiesz? -poirytowała mnie.
-Nie ważne skąd wiem, ważne że wiem jak ją uleczyć.
-Nie wciskaj mi tu kitu, czego ode mnie chcesz? A może chcesz mi powiedzieć w jaki sposób ją uleczysz?
-Daj rękę...
-Po co?
-Chcę Ci udowodnić że potrafię to czego nikt nie potrafi.
-Dobrze -wyciągnąłem dłoń.
-Nie zdrową, tą zranioną -szepnęła.
-No i... -wystawiłem lewą dłoń, dotknęła skaleczenia ręką, rana zniknęła, spojrzałem w jej szkliste oczy. Były hipnotyzujące, spuściła wzrok.
-Czy teraz mi wierzysz?
-Chodź ze mną -złapałem ją za dłoń -przepraszam że źle Cię oceniłem -poszliśmy w stronę przystanka, kiedy usiedliśmy w pojeździe, zauważyłem na jej szyi tatuaż w kształcie pierścienia, którego odziedziczyłem po dziadku. Zasłoniła dłonią wytatuowane miejsce.
-Mógłbyś przestać się patrzeć? Chociaż zapewne zastanawiasz się dlaczego tatuaż ma akurat ten kształt.
-No zastanawiam się nad tym -przytaknąłem.
-Wiem... zapewne mi nie uwierzysz ale jestem twoim aniołem stróżem -westchnęła. Znowu spuściła wzrok -myślisz że jestem jakąś walniętą nastką...
-Wcale nie...
-Nie zaprzeczaj swoim myślom, JiWon.
-Tu wysiadamy -krótko uciąłem, nie będzie mi nikt w mózgu grzebał! Weszliśmy do mojego mieszkania, następnie do pokoju SuMin, dziewczyna złapała ją za dłoń.
-Kim jesteś? -dziecko skuliło się.
-Przyjaciółką -pogłaskała ją po głowie -wstań proszę.
-Nie dam rady...
-Pomogę Ci -moja siostra wstała o własnych siłach!
-To cud -babcia zjawiła się w drzwiach, wziąłem SuMin na ręce mocno przytulając.
-To nie cud, tylko kwestia wiary -dziewczyna opuściła sypialnię a potem nasz dom. Postawiłem SuMin na podłodze i wybiegłem z posesji by chociaż jej podziękować. Zniknęła... Poczułem dotyk na ramieniu ale byłem sam -to ja ~*~*~-jej głos rozszedł się echem po mojej głowie -pamiętaj że zawsze jestem przy tobie -uczucie dotyku zniknęło. A ja stałem oszołomiony na ulicy wpatrując się w jedyną widoczną gwiazdę.
-~*~*~ wiem że to ty...
-Ej Bobby, słuchasz mnie?- B.I przerwał mój monolog.
-Tak, słucham. Nie wiesz co to za laska?
-To ~*~*~ chodzi do naszego liceum od miesiąca...
-Serio? Pierwszy raz ją na oczy widzę.
-No tak to dziewczyny zwracają na Ciebie uwagę a nie ty na nie.
-Mam ważniejsze sprawy niż uganianie się za spódniczkami -uciąłem, weszliśmy do hali by rozpocząć trening. Boks powodował we mnie uczucie szczęścia, siły, mogłem wyrzucić z siebie wszystkie emocje które mną targały. Trzy godziny poszły jak z bicza strzelił, przebrałem się i wyszedłem z budynku pod którym stała ~*~*~. Byłem zaskoczony jej obecnością, zbiegłem po schodach i podszedłem do niej.
-Jesteś JoWon, prawda? -skąd znała moje imię?
-Tak, a ty jak słyszałem ~*~*~.
-Ne... Masz siostrę, chincha? -otworzyłem szerzej oczy.
-N-ne, skąd wiesz? -poirytowała mnie.
-Nie ważne skąd wiem, ważne że wiem jak ją uleczyć.
-Nie wciskaj mi tu kitu, czego ode mnie chcesz? A może chcesz mi powiedzieć w jaki sposób ją uleczysz?
-Daj rękę...
-Po co?
-Chcę Ci udowodnić że potrafię to czego nikt nie potrafi.
-Dobrze -wyciągnąłem dłoń.
-Nie zdrową, tą zranioną -szepnęła.
-No i... -wystawiłem lewą dłoń, dotknęła skaleczenia ręką, rana zniknęła, spojrzałem w jej szkliste oczy. Były hipnotyzujące, spuściła wzrok.
-Czy teraz mi wierzysz?
-Chodź ze mną -złapałem ją za dłoń -przepraszam że źle Cię oceniłem -poszliśmy w stronę przystanka, kiedy usiedliśmy w pojeździe, zauważyłem na jej szyi tatuaż w kształcie pierścienia, którego odziedziczyłem po dziadku. Zasłoniła dłonią wytatuowane miejsce.
-Mógłbyś przestać się patrzeć? Chociaż zapewne zastanawiasz się dlaczego tatuaż ma akurat ten kształt.
-No zastanawiam się nad tym -przytaknąłem.
-Wiem... zapewne mi nie uwierzysz ale jestem twoim aniołem stróżem -westchnęła. Znowu spuściła wzrok -myślisz że jestem jakąś walniętą nastką...
-Wcale nie...
-Nie zaprzeczaj swoim myślom, JiWon.
-Tu wysiadamy -krótko uciąłem, nie będzie mi nikt w mózgu grzebał! Weszliśmy do mojego mieszkania, następnie do pokoju SuMin, dziewczyna złapała ją za dłoń.
-Kim jesteś? -dziecko skuliło się.
-Przyjaciółką -pogłaskała ją po głowie -wstań proszę.
-Nie dam rady...
-Pomogę Ci -moja siostra wstała o własnych siłach!
-To cud -babcia zjawiła się w drzwiach, wziąłem SuMin na ręce mocno przytulając.
-To nie cud, tylko kwestia wiary -dziewczyna opuściła sypialnię a potem nasz dom. Postawiłem SuMin na podłodze i wybiegłem z posesji by chociaż jej podziękować. Zniknęła... Poczułem dotyk na ramieniu ale byłem sam -to ja ~*~*~-jej głos rozszedł się echem po mojej głowie -pamiętaj że zawsze jestem przy tobie -uczucie dotyku zniknęło. A ja stałem oszołomiony na ulicy wpatrując się w jedyną widoczną gwiazdę.
-~*~*~ wiem że to ty...
Koniec.
Chciałam coś dodać ale mam zaniki pamięci krótkotrwałej
i zapomniałam. Do następnego!
Yuki
Bardzo ciekawe, takie... No kurcze znowu nie mogę się wysłowić! Ja nie wiem skąd ty bierzesz takie ciekawe pomysły. Baaardzo mi się podobało, z reszą jak zawsze:D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, aż przeczytam kolejne twoje prace:*
Dziękuję, chyba następną pracę zadedykuję Tobie^^
UsuńOpowiadanie cudne opowiadanie takie realistyczne jak czytając to widziałam w glowie obraz jak bym oglądała film twoja prace są tak zajebiste ze mam ochotę porzucić pisanie swojego i czytać tylko twoje.
OdpowiedzUsuńAki nie pleć głupstw, twoje prace też są super i jeszcze raz podkreślam że są dłuuuugie w stosunku do moich, tandetnych i krótkich xD
UsuńOpowiadanie fajnie, żałuję, że dopiero teraz do Ciebie trafiłam.
OdpowiedzUsuńTworzysz realistyczne obrazy, które świetnie działają na wyobraźnię~
http://looking-for-paradise-lost.blogspot.com/
Dziękuję i zajrzę również na twojego bloga^^
Usuńtakie inne tak bardzo ciekawe ��
OdpowiedzUsuńDzięki^^
UsuńUYKim