100 post na blogu!
Cześć!Tak, piszę to pospolite cześć, by zachować choć minimum kultury, by się z wami przywitać. Ah, to cześć jest takie pospolite, przeciętne, aczkolwiek unikatowe i dużo grzeczniejsze od siema, czy elo! Dlaczego tak nietypowo zaczęłam? Chyba kazania mojej mamy nie poszły na marne i zaczynam mieć chociaż minimum ogłady. No bo jak będę żyć bez ogólnego ułożenia? No jak? Byle jak... W sumie nie wiem jakie jest wasze zapatrywanie na tę wypowiedź. Zmieniam temat i zapraszam do czytania!
Opowiadanie na podstawie: https://www.youtube.com/watch?v=B0Dsbn2rF9A
iKON- DongHyuk
Nie jestem dobrym chłopcem i nie czuję się tym złym.
Maluję autoportret, myśli zakłócają sny...
Zbudziły go pierwsze promienie słońca, które wtargnęły bezczelnie do jego pokoju, przez wielkie okno balkonowe. Przekręcił się na drugi bok, z nadzieją że zaśnie, niestety nie udało mu się to. Miejsce obok było puste, nie było jej... Jego myśli odwołały dalszą wizję snu... Westchnął przeciągle, zastanawiał się: dlaczego? Dlaczego go zostawiła? Dlaczego tamten mężczyzna wydał się jej lepszą opcją życiową? Co zrobił nie tak? Ah... Przez swoją pracę i romanse, jego żona po czterech latach "idealnego" małżeństwa, odeszła od niego. Po chwili odgonił od siebie tę myśl, w końcu wina nie leżała tylko po jego stronie! On też była zapracowana, też go zdradzała, dała mu do zrozumienia że jest tylko dla niej dodatkowymi pieniędzmi. Ostatni rok był męczarnią i znudzeniem, po co ciągnąć coś co nie ma sensu? Po cholerę się męczyć? Chciał to wcześniej rozegrać ale nie miał na to odwagi, nie potrafił przeciwstawić się takiemu problemowi. Był jak Piotruś Pan, który bezradnie opuścił dłonie i głowę, nie mając pojęcia jaką podjąć decyzję, tchórzliwy, nieodpowiedzialny. Jednak nastał przełom i zmienił się, wydoroślał. Pół roku oddania się wyłącznie obowiązkom, pomógł mu się ustabilizować, lecz nie odnaleźć. Wstał z łózka nie mając zamiaru leżeć bezczynnie, podszedł do okna otwierając je na oścież, wziął paczkę papierosów wraz z zapalniczką i wyszedł na balkon, przypatrując się budzącemu miastu.
Coś mi mówi, że dorosłem, pragnę, lecz się (nie) boję zmian.
Wszystko jest takie proste, żyjąc tak jak Piotruś Pan.
Wyrzucił peta za balkon, wracając do sypialni, ustawił okno na uchylne. Jego wzrok skierował się na leżącego na ciemnym biurku białego laptopa, tego koloru słuchawki i duży szary notes, z którego wystawał niebieski długopis. Otworzył notatnik na zaznaczonym miejscu, czytając treść. Po ukończeniu akapitu, jego myśli zaczęły krążyć nad tym jaka powinna być główna bohaterka lektury? Taka jak jego była żona: powściągliwa, zamknięta w sobie, zaradna życiowo? A za razem pragnąca czegoś więcej, niż tylko rutyny, jaka zaistniała między nimi. Jak panienki które wyrywał w klubach? Łatwe, pazerne,fałszywe, za pieniądze potrafiące dokonać wszystkiego? A może takie jak pracownice w jego redakcji? Spokojne, ułożone, trzymające się należytej kultury i dystansu? Tyle kobiet przewinęło się w jego życiu, lecz każdej czegoś brakowało, tylko czego? Nie był wybredny, gdyż w domu nie był rozpieszczany, wręcz dyscyplinowany, jak każdy młody obywatel Chin. Tak przynajmniej twierdził jego ojciec. Usłyszał charakterystyczne pikanie, budzik dawał znać że była już szósta czterdzieści, czas by wstać, lecz on nie spał. Nie chciał? Nie mógł? Nie potrafił? Wyłączył urządzenie, wchodząc z powrotem w rutynę szarej egzystencji.
Oh, koloruję kartki, nanoszę barwy- niebieski i czarny,
i wiem nie mam racji, nie czuję się świetnie.
Brak wyobraźni, a czas na kolejne.
Gdy odbył krótką kąpiel i ubrał się w najzwyklejsze na świecie ubranie składające się z niebieskich jeans'ów szarej koszuli i tegoż koloru butów, poszedł zjeść zwykłe śniadanie. Zasiadł przy stole, miejsce naprzeciw było puste, lecz on nie odczuwał pustki. Rzadko kiedy spożywali razem posiłek, a gdy już to robili, milczeli, nie wiedząc o czym ze sobą rozmawiać. Odstawił brudne naczynia do zlewu, zabrał swoje przybory potrzebne do pracy. Mimo tego iż pisał genialne powieści, zajmował się pisaniem dla dobra republiki chińskiej. Praca redaktora wymagała skupienia i spokoju, a on odzyskał to pół roku temu. Opuścił mieszkanie, windą zjechał na parking, Wsiadł do czarnego Mustanga, którego sprezentował sobie na trzydzieste urodziny. Zaśmiał się pod nosem, ciągle ma w sobie dzieciaka, który przeciwstawił się rodzicom i postanowił zostać pisarze, nie pływakiem. Na dobre mu to wyszło... Widząc że na trasie był korek, pojechał droga okrężną, zaoszczędzając czas. Zaparkował przed wysokim budynkiem korporacji, w ciągu dziesięciu minut siedział na wygodnym skórzanym fotelu, w swoim niewielkim, aczkolwiek przyjemnym gabinecie. Na biurku, stała biała filiżanka, a pod nią talerzyk wraz ze srebrną łyżeczką. Z małego naczynia wydobywał się intensywny zapach świeżo parzonej kawy. Uruchomił laptopa, zabierając się za artykuł. Rutyna tak bardzo wgryzła się w jego życie, że chyba nie potrzebował jakiś szalonych zmian, przynajmniej tak jemu się zdawało.
Chyba już nie zrozumiem, przecież tak tego chciałem.
A teraz mi brakuje, czego nie chciałem wcale.
Opuścił miejsce pracy, gdy zegar wybił godzinę trzecią popołudniu. Nie wiedząc co ze sobą zrobić, postanowił zrobić sobie spacer do kawiarni leżącej kilka przecznic dalej. Włożył białe słuchawki w uszy, odrywając się od zgiełku pekińskich ulic, odpalił fajkę. Dym papierosowy dawał mu rozluźnienie, wolność umysłu. Podobnie jak w mitach greckich, niektóre uliczki zdawały mu się labiryntami. A ich rozwikłanie, znalezienie wyjścia, to jak odnalezienie samego siebie. Bał się że jeśli znajdzie samego siebie, odnajdzie Minotaura? Jeśli wygra, pokona swoje słabości, ale czy zdoła wrócić? Skoro jego nić rozerwała się w drodze. A jeśli przegra? Potwór jego umysłu pożre go... Wolał chyba, żyć w niewiedzy. Chyba? Jego życie, to tylko chyba? Jedna, wielka niewidoma... Był ciągle Piotrusiem Panem, który musiał się jeszcze wiele nauczyć, a tu przyszło mu radzić sobie z życiem. Życiem które stawia coraz wyższe wymagania...
Piotruś Pan, Piotruś Pan
Wszystko jest takie proste, żyjąc tak jak Piotruś Pan.
Kiedy skręcił w kolejną przecznicę, zobaczył ją. Uciekł wzrokiem, czując ze jest zgubiony. Postanowił wyminąć ją bez słowa. Gdy byli na równej linii, usłyszał jej cichy, a za razem. stanowczy głos.
-DongHyuk -zastygł w półkroku, skierował twarz w bok, stając na obu nogach -zacznijmy od nowa.
-Wybacz MeiLin, ale ja mam już swoje życie. Swoją rutynę, której nikt nie powinien zmieniać, nawet ty. Wolę błądzić korytarzem moich myśli, niż łapać się twojej nici -uśmiechnął się tryumfalnie, wyminął kobietę. Zostawił samą, osłupiałą na szarym bruku, zmieniając kierunek trasy, by błądzić dalej w labiryncie swojego umysłu. I "chyba" nie mając ochoty znajdować źródła swojego strachu, skrawanej bezradności, która była częścią jego marnej egzystencji. Przez chwilę przebiegła mu myśl że 'chyba" porwałby się na jakąś przygodę? Chyba? Chyba oszalał?
Zagubiony Piotruś Pan, zagubiony Piotruś Pan.
Chcę znaleźć coś dla siebie, znajduję tylko haka.
Jeśli uwierzę w siebie będę swobodnie latał!
Zagubiony Piotruś Pan...
Koniec.
Cóż mogę jeszcze dodać?
Chyba tylko to że czekam, na motywację,
od was w postaci komentarzy, mam
ostatnio naprawdę ciężki okres
i potrzebuję waszego wsparcia.
Yuki
Zastanawia mnie końcówka tego scenariusza. Przeczytałam ją trzy razy, a nadal nie do końca rozumiem, o co chodzi. Przez chwilę miałam wrażenie, że MeiLin jest tylko jego wyobrażeniem, nawet zastanawiałam się, czy on przypadkiem nie siedzi w psychiatryku, a to wszystko nie jest wymysłem jego chorego umysłu, ale chyba nie... Po prostu nie do końca wiem, jak to interpretować. Ale to dobrze, nie mów mi nic. To jak swego rodzaju zagadka, a zagadki zwykle ma długo zostają w głowie ;3
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam też błędów, co jest dla mnie dużym plusem ^^
Trzymaj się ciepło i znajdź swoją motywację, tego właśnie ci życzę :)
Pozdrawiam~
Dziękuję, to było niezmiernie budujące :) Pomyśl, tak naprawdę ja nie wiem co siedzi w głowie Hyuk'a i sama też nie do końca wiem co miał na myśli, hah ;)
UsuńBardzo interesujący scenariusz. Podobały mi się wstawki oddzielające teksty.
OdpowiedzUsuńPrzemyślenia, które znajdują się w tym scenariuszu - też wielki plus!
Mam nadzieję, że wszystko ci się ułoży! Życzę weny, trzymaj się <3
Dziękuję bardzo, ja również mam nadzieję że wszystko się poukłada... Egh... Zobaczymy.
UsuńTo było naprawdę coś. Świetnie opisane i do tego te porównanie do mitu greckiego. Naprawdę jestem pod wrażeniem. Zakończenie idealne, tak samo jak długość całej historii. Jedyne do czego można się przyczepić to akapity (chyba, że w wersji komputerowej jest inaczej. Wszystko zlewa się w całość (mam tutaj na myśli wygląd tekstu). Lepiej się czyta, gdy one są i też ładniej to wygląda :) Tyle z mojej strony. Oby było coraz to więcej u Ciebie takich prac! A i gratuluję setnego postu! Taka liczba świadczy o zrobieniu kawału dobrej roboty 👍
OdpowiedzUsuńDziękuję, ten komentarz przeczytałam z uśmiechem, był budujący^^
UsuńWiem, że późno się odzywam, ale OMG. To było boskie, tracilo psychologią, nie było błędów i dodatkowo fajnie uchwycilaś temat. Kocham to*~*
OdpowiedzUsuńNic nie szkodzi i dziękuję :)
UsuńWiem, że późno się odzywam, ale OMG. To było boskie, tracilo psychologią, nie było błędów i dodatkowo fajnie uchwycilaś temat. Kocham to*~*
OdpowiedzUsuń