WINNER -Mino cz.II
Pierwszy wyścig!
Pędziłam na motocyklu z zawrotną prędkością, nie ustąpię swojej miłej posadki, na rzecz tego... Gbura! Nie ma mowy! Licznik wskazywał prędkość dwieście trzydzieści osiem kilometrów na godzinę. Zobaczyłam ostrzejszy zakręt, musiałam zejść z prędkością do niecałych stu pięćdziesięciu kilometrów. Gdy tylko go minęłam, wróciłam do poprzedniej prędkości. Na przeciw mnie jechał Mino, skręciliśmy w tę samą uliczkę, potem w drogę główną, która prowadziła poza granice miasta, a za razem prosto do starej fabryki. Jak na nieszczęście przekroczyliśmy metę w tym samym czasie, z tą różnicą że on wjechał na tylnym kole maszyny. Zgasiłam silnik, byłam wściekła, ze złością ściągnęłam kask i podałam go mojej koleżance, zeszłam z dwukołowca i podeszłam do mojego przeciwnika. Zdjął kask, a na jego usta wpełzł zawadiacki uśmiech, co jeszcze bardziej mnie poirytowało. Staliśmy twarzą w twarz, ręce mnie świerzbiły z chęci przyłożenia mu i pokazania że tak na prawdę jestem lepsza. Jednak nie chciałam nikogo bić, właściwie bez powodu.-I co? Mamy remis -zaśmiał się.
-Co Cię tak bawi? -zawężałam oczy, w geście poirytowania.
-Żadne z nas nie dostanie tego co chciało -odparł.
-Ja nic nie chciałam od Ciebie, to ty zaproponowałeś ten bezsensowny wyścig.
-I co z tego? Fajnie było -zmniejszył dystans -przynajmniej dla mnie, do następnego -wyszeptał mi do ucha.
-Nie będzie następnego -syknęłam, po czym wsiadłam na motocykl, wzięłam od koleżanki kask, nałożyłam go na głowę i odpaliłam silnik. Odjechałam na szybko, nie chciałam brać udziału w tej bezsensownej sytuacji. Po weekendzie, trzeba było oficjalnie zacząć ostatni rok budy, ubrałam się, umalowałam i uczesałam włosy w wysoką pytę. Weszłam do kuchni, mama przed wyjściem do pracy zrobiła mi herbaty, już wystygła ale liczył się gest. W domu było pusto, odkąd tata ułożył sobie życie z inną kobietą i zabrał ze sobą mojego młodszego brata, w domu panowała stale cisza. W pośpiechu zjadłam prowizoryczne śniadanie, założyłam buty. Wzięłam plecak oraz klucze z kaskiem, zakluczyłam mieszkanie i zbiegłam schodami do podziemi, gdzie znajdował się parking. Mama nienawidziła mnie za to że jeżdżę motocyklem, ale to moja pasja. Od zawsze chciałam jeździć zawodowo, w formie sportu, ale też dla hajsu. Wiem że to brzmi jak gadanie pustej lali, ale ja potrzebowałam pieniędzy i adrenaliny. Mknęłam ulicami miasta, niecałe piętnaście minut byłam pod budynkiem liceum. Weszłam do budynku i pokierowałam się do klasy biologicznej. Pierwsza lekcja nuda, druga lekcja, nuda, trzecia lekcja nuda!
-Nienawidzę biologi -mruknęłam do Wendy, na co ona wywróciła oczami.
-Wiem, chodź mamy WF, wyżyjesz się... A ja no cóż, chyba dostanę nieprzewidywanej niedyspozycji.
-Jesteś niemożliwa -zaśmiałam się, kierując się do przebieralni.
-Jestem najlepsza -zarzuciła swoimi rudymi, wręcz pomarańczowymi włosami.
-Wmawiaj sobie -usłyszałyśmy za sobą, jak na komendę obróciłyśmy się. Na przeciw nas stał Mino i JiWon.
-Jak tak bardzo nie lubisz biologii, to mogę Cię jej pouczyć -Song stwierdził z nonszalanckim uśmiechem.
-O dziękuję, może jestem blondynką, ale nie jestem na tyle głupia by z tobą się uczyć -warknęłam i otwarłam drzwi do przebieralni, a Ci na chama za nami weszli.
-O mój Boże! Wynoście się! -wrzasnęła Kate.
-Zluzuj mała, jeszcze się z kimś nie rozliczyliśmy -na słowa Bobby'ego, naciągnęła szybko bluzkę.
-Może do kibla za mną wleziesz? -popatrzyłam na niego zabójczym wzrokiem.
-A co aż tak chętna jesteś? -wywróciłam teatralnie oczami.
-Boże daj mi cierpliwość, bo jak dasz siłę to go zapierdolę -założyłam ręce na klatkę piersiową.
-Jesteś zdenerwowana... Czy ja Cię stresuję?
-Tak, jak widzisz, nie mam zamiaru się przy tobie przebierać.
-Ugh... Przykre -w tym momencie do sali weszła nauczycielka wychowania fizycznego.
-Wynocha obaj! -mruknęli coś i wyszli -Dziewczynki, mam bardzo ważną sprawę, macie odwołane zajęcia, zastępstwo z nauczycielką biologii.
-Za jakie grzechy -mruknęłam do rudej.
-Och, to nie muszę być niedysponowana -roześmiała się -takie to przykre... Kolejna lekcja z biologiczką.
-Wiesz że rude to wredne -syknęłam, wchodząc niechętnie po schodach.
-Doskonale o tym wiem -weszłyśmy do sali, niech to szlag! Usiadłam za nim, odwrócił się przodem do mnie.
-Ouch, chyba się nie przebrałaś, baby.
-Wal się -warknęłam -lubisz uprzykrzać życie?
-Szczególnie tobie -miałam ochotę go spoliczkować. Położyłam się na ławce -słyszałem że dzieci muszą dużo spać.
-Więc idź spać, kochanie -odszczeknęłam się. Na całe szczęście do końca zajęci tego dnia się nie doczepiał. Wsiadłam na motocykl i pojechałam na tor, gdzie spotkałam się z moim znajomym Timmy'ego. Pogadaliśmy trochę i zaczęliśmy dwugodzinny trening. Po przyjemnie i szybko spędzonym czasie, pojechałam po mamę do pracy. Wsiadła za mną na motocykl i uprzedziła:
-~*~*~, tylko nie szalej -przytaknęłam głową, pojechałyśmy jeszcze do sklepu. Lubiłyśmy razem spędzać czas, jednak gdy pytałam się jej o to czy sobie kogoś znajdzie, jak ojciec, milczała. To milczenie bolało najbardziej. Zrobiłyśmy sobie obiad i usiadłyśmy w salonie -a ty? Kiedy sobie kogoś znajdziesz?
-Mamo, mówiłam Ci jak to u mnie wygląda. Chłopaki raczej stronią ode mnie, poza tym mówiłam Ci że najlepiej jest mi samej. Nie mam zamiaru mieć zawodu...
-Nie sugeruj się mną i ojcem -powiedziała z powagą.
-Nie sugeruję się, spokojnie. O! Słyszysz nasza piosenka -z radia dochodziła cicha melodia, podeszłam do urządzenia i pogłośniłam, odstawiłam talerz na komodę -chodź tańczymy -mimo że stawiała opory, udało mi się ją namówić. Jeśli ktoś myśli że przyjaźń między rodzicem, a dzieckiem nie istnieje, to niech się puknie w łeb. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi, poszłam otworzyć, w drzwiach stał SeungHoon.
-Cześć Jess! Chcesz się ścigać? -zagadnął brunet.
-Kpisz sobie -miałam już zamknąć drzwi, jednak mnie powstrzymał. Obok niego zjawił się Song.
-Córcia zaproś kolegów, co tak stoją w drzwiach? -uśmiechnęła się.
-Mamo koledzy własnie wychodzili -zaprzeczyłam.
-Ładnie to tak kłamać -stwierdził Hoon. Gdy moja rodzicielka weszła do kuchni, Mino przybrał minę cwaniaka i powiedział.
-Teraz nie masz wyjścia "córciu" musisz nas wpuścić -wypuściłam powietrze z ust i wpuściłam ich do środka.
Potrzebuje waszego wsparcia i otuchy,
naprawdę mam ciężkie chwile :/
Yuki
Dlaczego łaj?! Za jakie grzechy?! Co ja takiego zrobiłam, że aż mi się do domu wrąbał?! XDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńNie no, coraz bardziej mi się to podoba ;) Serio, ciekawa jestem, jak to się dalej rozwinie 😁
Trzymaj się ciepło 💖
Pozdrawiam~
Cwaniaki... Udało im się wejść do domu. I co teraz będzie? W myślach mam pełno wizji. Zobaczymy czy chociaż jedna się sprawdzi :) Powodzenia w dalszym tworzeniu
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOmg.. co on robi u niej w domu? Nie spodziewałam się tego. Wybacz, że nigdy nie pisałam komentarzy ale no.. opowidanie cudowne <3
OdpowiedzUsuńW ogóle mam małą proźbę po raz pierwszy coś napisałam. I udostępniłam to.. więc mogłabyś ocenić moją prace ewentualnie dać mi jakieś wskazówki byłabym wdzięczna. Bardzo zależy mi na twojej opini. Tu zostawiam ci linka, mam nadzieję, że to zobaczysz ale nie chcę się też nażucać https://www.wattpad.com/361764097-reakcje-bts-lt-3-reakcja-bts-1
Wybacz tu masz poprawny link xD
Usuńhttps://www.wattpad.com/361926276-reakcje-bts-reakcja-bts-gdy-przyrz%C4%85dzasz-im
scenariusz tak mnie wciągnął, że nie zauważyłam kiedy go przeczytałam :) oczekuje z niecierpliwością na kolejną część, powodzenia :D
OdpowiedzUsuń