WINNER -Mino cz.III
Pierwszy symptom...
Jeśli wierzysz w to, że człowiek może Cię nienawidzić bez powodu, to... Masz rację! Nie mam zielonego pojęcia dlaczego przyszedł do mnie, dlaczego chce ze mną rywalizować? Przecież nie mamy nawet o co rywalizować! Mino jest specyficzną osobą, nie przeczę. Zamknęłam za nim drzwi, opierając się plecami o nie, westchnęłam głęboko.-Już poszedł, krótko był -do korytarza warowała mama.
-Oby nie zaglądał tu często, widzisz mamo, ja i Mino, jakkolwiek to brzmi... Po prostu nie lubimy się, nie ma przyczyny dlaczego, nie lubimy się sami z siebie -odepchnęłam się od drzwi i pokierowałam ku swojej szarej sypialni.
-~*~*~, wiem że uznasz moje słowa za staroświeckie i banalne, ale uważaj często takie nie lubię, zamienia się w nie lubię lecz lubię -pokręciłam głową na słowa mojej rodzicielki. W życiu bym jej nie posądziła o taki banał! Po wzięciu krótkiej kąpieli, rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Szkoda że zasnęłam tego dnia, a na następny się obudziłam bo... Ten następny dzień przyczynił się do szeregu coraz dziwniejszych dni, a co za tym idzie coraz dziwniejszych zdarzeń. Budzik zaczął nieustannie pikać, wyłączyłam go jedną ręką unosząc się leniwie z posłania. Wyszłam z łóżka, poczłapałam ku szefie z ubraniami skąd wyjęłam bordową bluzę, jeansy i bieliznę, szybko się przebrałam. Kiedy rozczesywałam włosy, zauważyłam że zaczęło ich wychodzić coraz więcej. Martwiło mnie to, gdyż przez niecałe trzy miesiące, schudłam prawie dwadzieścia pięć kilogramów. Mam mim kazała zrobić badania, jednakże nic nie wykazywały. Coraz częściej prześladowały mnie koszmary, podejrzewano u mnie depresję, jednak ja się zapieram, ciągle lubię się śmiać, rozmawiać z ludźmi, aczkolwiek coś się zmieniło... Spojrzałam w lustro, moja skóra była niezdrowo blada, nałożyłam makijaż by ją zatuszować. Wzięłam torbę szkolną i ruszyłam do kuchni, po drodze przypomniałam sobie że zapomniałam telefonu, wróciłam się do sypialni, obok telefonu leżała karta joker'a. Dziwne. Miałam wrażenie że chowałam ją do portfela z innymi dokumentami, rzeczywiście portfel był w torbie, spojrzałam na kartę i dostrzegłam coś innego. Przyjrzałam się dokładnie, ubranie postaci zmieniło barwę z czerwonej na szarą, na dłoni pojawiła się rysa, taka sama jak u mnie, tylko na przeciwnej dłoni. Kiedy obudziłam się równy tydzień temu w poniedziałek samoczynnie pojawiła się na moich rąk, nie chciała zejść, do tej pory jest poważnie zaczerwieniona. Schowałam kartę i poszłam do kuchni, nie miałam ochoty na śniadanie, jedynie na kawę i papierosa. Porzuciłam zdrowy tryb życia, mama mówiła że wyglądam i zachowuję się jak trup, czy ona wierzy w jakieś brednie o żywych trupach? Tego nie wiem, rzadko kiedy rozmawiamy, nie jest taka jak była, a może ja taka nie jestem? Wyrzuciłam kiepa za okno i zamknęłam je, wzięłam swoje rzeczy, dopiłam kawę, w korytarzu założyłam granatowe martensy, założyłam ciepła kurtę wraz z szalikiem i rękawiczkami, zamknęłam dom na klucz. Poszłam na przystanek, miesiąc temu sprzedałam motocykl,bo po pierwsze nie miałam sił by go prowadzić, po drugie to głupie... Wszystko jest głupie, życie jest głupie! Bo jeszcze jakiś czas temu byłam szczęśliwa i cholernie niedojrzała, teraz jedynie zmieniam maski. Ludzi w autobusie multum, jak zawsze zresztą, gdy opuściłam środek transportu, powlokłam się do budy. Wendy jak zawsze czekała na mnie przed szkołą, nie raz mi proponowała że będzie mnie podwozić do szłoy, jednak ja uparcie stawiałam na swoim. Nie raz mi powtarzała jak bardzo się zmieniłam, jak bardzo jestem agresywna, jak słabo wyglądam.
-Powinnaś iść na jakieś badania, Jess na litość wyglądasz jak...
-Jak ściorana szmata z psychiatryka -syknęłam, popatrzyła na mnie wielkimi oczami.
-Nie to miałam na myśli -potrząsnęła mną -Jess cholera, obudź się, gdzie moja przyjaciółka która tryskała energią, była zabawna, miała błysk w oku?!
-Ona... Nie żyje -odparłam nienaturalnym głosem -a teraz wybacz, mam ważne rzeczy do załatwienia -wyszłam z budynku szkoły. Tam czekał na mnie Song, podeszłam do niego. Wpatrywał się we mnie tym swoim specyficznym wzrokiem -jeśli myślisz że oddam Ci kartę, o która tak często prosisz, to wiedz że nie ma mowy!
-Słuchaj, nie będę Ci owijał w bawełnę, od trzech miesięcy masz kartę -przytaknęłam głową -od trzech miesięcy nic się nie zmieniło?
-Jak widzisz zmieniło się... Na lepsze -syknął nie mój głos.
-Co rok, ktoś dostaje losowo kartę joker'a. Co pięćdziesiąt lat, ktoś dostaje przeklęta kartę joker'a, mamy rok 2017, w roku 1967 dostał taką kartę Song JiMin, mój wuj i wiesz co?
-Co? -jakoś mnie nie ciekawiła historia jego rodziny.
-Pierwszego września dostał kartę, a pierwszego stycznia miał pogrzeb.
-Pleciesz bzdury -burknęłam -nie wierzę w takie bajki.
-Wyciągnij kartę, porównamy moją i twoją -niechętnie wyjęłam kawałek twardego papieru, kolejna rzecz której pożałowałam.
Okay, mamy przedostatni rozdział,
ciekawi jesteście czego
pożałowała bohaterka?
Yuki
O kurcze! Nagle akcja przyśpieszyła i dzieją się dziwne rzeczy... Co teraz będzie? ;) Powodzenia
OdpowiedzUsuń