Kochani, ważna informacja! Nie zanosi się na to bym pisała przez jakiś czas scenariusze, gdyż mam dla was projekt z WINNER, który się stale produkuje, a w głowie kolejny dłuższy projekt (ale to niespodzianka).
Wpadajcie do zakładki wieloczęściowe i bierzcie udział w ankiecie.
Nie wykluczone że w marcu pojawią się reakcje oraz instagram'y ;).
MONSTA X -Wonho cz.II
Zaparkował samochód nieopodal klubu, na parkingu czekali na niego kumple, spalili coś mocniejszego, na rozluźnienie i niczym Trzej Muszkieterowie uderzyli w balety, ale nie zapomnijmy o tym że wcześniej zahaczyli o bar. Kiedy zabawiał się z jedną klubowicz-ką, zobaczył ją stała nieopodal baru żywo rozmawiając z jakimś typem. Jej kruczoczarne, falowane włosy, tym razem połyskujące czerwienią, od klubowych świateł, kaskadami opadały na odsłonięte ramiona, dopasowana mała czarna, idealnie oplatała jej smukłą sylwetkę, zaś czarne, połyskujące szpilki i torebka, nadawały jej drapieżności. Widział ją kilka razy w szkole, gdzie była szarą myszką, natomiast tutaj, jej delikatne rysy twarzy były pokryte mocnym makijażem, odmieniając jej image. Podszedł do niej bliżej, ignorując przy tym poprzednią partnerkę. Zaś ona gdy zobaczyła jak zmierza w jej stronę, zignorowała swojego rozmówcę i z wyzywającym uśmiechem na ustach zbliżyła się do niego. Z tej odległości dostrzegł tatuaż w kształcie połączonego słońca i księżyca, na jej prawym ramieniu, oraz hipnotyzujące czarne tęczówki, bez słowa przecisnęli się przez tłum tańczących, za razem dołączając do nich. Po jakiś czasie dziewczyna stwierdziła że chciałaby na chwilę odetchnąć świeżym powietrzem, gdyż było jej duszno. Objął ją ramieniem w pasie prowadząc ku wyjściu, gdy przeszli obok ochroniarzy, Ci uprzedzili ich o tym że powrót na imprezę, nie jest możliwy, bo wejściówka jest jednorazowa.
-Czy ty wiesz idioto kto ja jestem?! Jestem Shin HoSeok, to ja ustalam kiedy wchodzę, kiedy wychodzę! -powiedział pewny swego.
-Dla mnie możesz być nawet synem prezydenta, i to nic nie zmienia... My tutaj nie lubimy takich bogatych gówniarzy jak ty -upomniał go z groźnym wyrazem twarzy.
-Co kurwa? Co kurwa? Mi grozisz? Mi? Mam zadzwonić po swoich ludzi? Zaraz będziesz żarł gruz frajerze! -ochroniarz szarpną go za koszulę, jednak Wonho, był na tyle silny że położył go na ziemię. Nie obejrzał się nawet, a drugi go zaatakował. Jenak w porę pojawił się GunHee i starał się ich rozdzielić.
-Wonho! -dziewczyna szarpnęła go za ramię -Nie warto, chodźmy już -chłopak złapał ją za dłoń i szybko opuścili klub, zaś Gun, wtopił się w tłum, umywając ręce od całej sprawy. Oddalili się od klubu, na taką odległość by nie wzbudzać podejrzeń. Dziewczyna odetchnęła głęboko.
-Skąd znasz moje imię? -zapytał opierając się o ścianę budynku, odpalając Malboro.
-Nie trudno Cię nie znać, jesteś Shin HoSeok, jeden z najpopularniejszych gości w Seulu.
-A ty jesteś... Kim jesteś? Znaczy kojarzę Cię ze szkoły, ale -przerwała mu.
-Nie ważne, bo jutro będę kimś innym -wypuścił dym z ust, rzucając jej pytające spojrzenie -co tak patrzysz?
-Powiedz mi -zaśmiał się odbijając od ściany, objął ja w pasie -powiedz mi maleńka, kim teraz jesteś?
-Teraz jestem twoja -uśmiechnęła się zadziornie. Chłopak nie czekając na pozwolenie wpił się w jej słodkie wargi, namiętnie całując i szczelnie zamykając w uścisku. On liczył na kolejną niezobowiązującą przygodę, ona na zdobycz. Czyż ten układ nie był korzystny? Oczywiście że był, ale czy dla obojga? Odsunęła się od niego i uwolniła z uścisku, by po chwili złapać go za dłoń, w geście by szedł za nią.
-Dokąd idziemy? -zapytał prawie biegnąc, za czarnowłosą, ona jednak nie zwolniła kroku, odwróciła głowę w jego stronę i uśmiechnęła się kusząco. O nic nie pytał. Dał się tylko prowadzić, jednak zamiast luksusowego hotelu, ona prowadziła go poza centrum. Był coraz bardziej zmęczony, zatrzymał się, pociągając ją za dłoń.
-Już nie daleko Wonho, chodź, nie pożałujesz -przytaknął głową, oddychając ciężko. Szedł dzielnie nawet przez sześć pięter schodami, w jakimś postkomunistycznym bloku, ale nie żałował. Kiedy stanął na szczycie budynku wpatrywał się w widok rozciągający się przed nim -wspaniale, prawda?
-Tak -odparł zachwycony, panoramą nocnego miasta i milionem gwiazd nad jego głową -ale dlaczego mnie tu przyprowadziłaś?
-Nie pytaj, tylko ciesz się chwilą -odparła, zaciskając mocnej jego dłoń. Na której poczuł, okropne pieczenie, jakby ktoś wylał na jego ciało, gorącą wodę. Jednak nie oparzenie było przyczyną, na ręce pojawił się tatuaż, dokładnie taki jak miała dziewczyna.
-Co ty robisz? -wyrwał się, łapiąc za obolałe miejsce.
-Nie lubię słońca, nienawidzę go! W przeciwieństwie do Ciebie HoSeok -odparła, zmierzając ku niemu -lubisz ścigać się z nim? Lubisz być najlepszy -zaczął się cofać.
-Skąd o tym wiesz? -warknął, czuł jak jego dłoń płonie w środku.
-A wiesz co ja lubię? Pochmurne dni, deszcz, wiatr, księżyc i nieszczęśliwych ludzi -szła pewnie z uniesioną głową, zaś on kulił się z bólu.
-Kim ty jesteś, do cholery?! Nie podchodź do mnie! -wrzasnął, wiedząc że jak zrobi, jeszcze jeden krok w tył, spadnie.
-Strach Cię obleciał? -złapała go za koszulę, z taką siłą jaką nie posiadała przeciętna kobieta, ba! Nawet przeciętny człowiek. Popatrzyła w jego oczy, a on jak zahipnotyzowany wpatrywał się w jej tęczówki, nie mógł odwrócić wzroku. Dopiero w świetle księżyca, oczy dziewczyny przybrały barwę szkarłatu -Już nigdy, nie będziesz gonił za słońcem -nim zdążył zrobią jaki kol-wiek ruch, jego usta połączyły się w pocałunku z nachalnymi wargami dziewczyny. Ta jednak szybko odsunęła się od niego, przechyliła głowę i błyskawicznym ruchem, zbliżyła usta do jego szyi. W tym momencie poczuł jak jej zęby wgryzają się w jego skórę, a przez ciało, każdy nerw, mięsień przechodzi fala żaru, płonął chociaż nikt by tego nie zauważył. Chciał złapać oddech, ale płuca miał jak związane sznurem, podobnie jak ręce i nogi, nie mógł się bronić, nie mógł też uciec. Jego tęczówki z brązu, przybrały barwę bursztynu, następnie krwistej czerwieni, odsunęła się od niego, powoli wyciągając kły. Będąc pewna że nie żyje zepchnęła go z budynku, jednak on nie spadł, zawisł w powietrzu i otworzył oczy, ukazując ich barwę, uśmiechnął się nonszalancko, ukazując przy tym perliste kły.
"Z dniem śmierci,
zaczyna się nowe życie."
zaczyna się nowe życie."
Koniec.
Kto się spodziewał takiego zakończenia?
Chyba wszyscy...
Niemniej jednak, jestem dumna z tego scenariusza.
Do następnego!
Yuki
Kurczę, ty już w styczniu miałaś zaplanowane posty na marzec D: Dzizaz, jak ja podziwiam takie osoby XDDD
OdpowiedzUsuńWow, masz rację możliwość takiego zakończenia nawet nie przeszłaby mi przez myśl D: Jestem maksymalnie zaskoczona, ale naprawdę pozytywnie, bo pomysł na to opowiadanie jest świetny 😁
Pozdrawiam 🐻