Pokazywanie postów oznaczonych etykietą BTS. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą BTS. Pokaż wszystkie posty

26.04.2019

W gwiazdach...

Cześć, dzisiaj przeniesiemy się do mile wspominanych, przez takich dinozaurów jak ja lat dziewięćdziesiątych. Chyba nie mam nic do dodania...

BTS -J-Hope


Był rok dziewięćdziesiąty czwarty, konkretnie dziesiąty czerwca.
Słońce ukrywało swoje oblicze, za drzewami sosnowego boru, malując niebo na ciepłe kolory, które nie długo miał zastąpić granat nocy, pokryty jasnymi punktami, którzy niektórzy nazywali gwiazdami.

Jednakże ja miałem, jedną, jedyną gwiazdę, przy której bladły miliardy.
Moja gwiazda, nie była oddalona ode mnie o tysiące kilometrów, mieszkała na sąsiedniej ulicy. Jej imię brzmiało HyunSoo, mimo że była najjaśniejszą z gwiazd, nigdy o ty nie wiedziała, gdyż nigdy nie odważyłem się o tym powiedzieć.

Niebo mieniło się w kolorze amarantu, lawendy i powoli grafitu...
Zapaliłem lampkę przy biurku i wróciłem do pracy domowej, pijąc przy tym zimna już herbatę. Cisza otaczała mnie z każdej strony, ale nie było się czemu dziwić.
Matka była zapracowana od rana do nocy, a ojciec... Gdyby nie przysyłał alimentów, to nie wiedziałbym czy jeszcze żyje.

Naparzyłem sobie kolejnej herbaty, tym razem o aromacie ananasa i mango.
Usiadłem z powrotem do lekcji, chociaż nie potrafiłem się za nick skupić, nie mogłem się ostatnio na niczym skupić. Byłem roztargniony. Nawet moja matka to zauważyła, kiedy pytała czy wszystko ze mną w porządku, odpowiadałem automatycznie że tak, tylko że jestem zestresowany przyszłoroczną maturą. 

Ale nie matura była mi w głowie, tylko moja gwiazda...
Zastanawiałem się, gdzie jest? Co robi? Dlaczego ostatnio tak rzadko ją widuję? Dlaczego nie odbiera ode mnie telefonów? Może się przepracowuje? 
Jest starsza ode mnie, w zeszłym roku ukończyła studia licencjackie i wspominała że robi rok przerwy przed studiami magisterskimi, tłumacząc się zmęczeniem. 
Aczkolwiek jakiś czas temu kompletnie umilkła. 

Rysowałem kółka w zeszycie, aż w końcu powstał z nich cały układ słoneczny. Z rozmyślań wyciągnął mnie dźwięk przekręcanego w drzwiach klucza.
Zbiegłem na dół, wiedząc że matka będzie potrzebowała pomocy w rozładowaniu zakupów, poszedłem do samochodu i wyciągnąłem trzy duże siatki po czym zamknąłem go i wróciłem do domu.

W kuchni myła ręce, a rozpakowywałem zakupy. Powiedziała które produkty mam zostawić, które były potrzebne by przygotować kolację. Kiedy miałem już wracać do pokoju, powiedziała radosnym tonem.

-Byłabym zapomniała -wysuszyła ręce i wyciągnęła z torebki, dwa otwarte już listy. W pierwszym z nich, było pogratulowanie, zająłem w konkursie w dziedzinach przyrodniczych pierwsze miejsce, w skali krajowej, matka nie chciała wyjść z zachwytu, ja również byłem z siebie dumny, opłacało się zarywać noce, by móc uczyć się w przyszłości w Seulu.

-A ta druga radosna wiadomość? -zapytałem będąc jeszcze bardziej ciekaw.
Matka wyciągnęła zaproszenie ślubne z koperty i powiedziała bym sam przeczytał. Chwyciłem zaproszenie i czytałem uważnie... 

Ślub HyonSoo odbył się na początku grudnia tego roku, tego dnia śnieg padał pierwszy raz w tym roku. Wyglądała jak najpiękniejsza gwiazda, w swej śnieżnobiałej sukni, a u jej boku nie byłem ja.

I w tym momencie straciłem nadzieję na to, że ta gwiazda kiedykolwiek zaświeci dla mnie.

Koniec.


Mam nadzieję że ten scenariusz był w miarę dobry, mimo że sam tytuł był dość banalny.

Yuki

20.05.2017

Pożegnanie.

Witajcie czytelnicy. Opowiadanie zainspirowane poniższym gifem.

BTS- JungKook

Rok dwu tysięczny setny dla mieszkańców całej kuli ziemskiej był przełomowy. Przełom nie polegał jednak na wspaniałych zmianach, lecz na zgubieniu ludności, poprzez tworzenie nowych cywilizacji. Mimo to ludzi żyli całkowicie normalnie, nie zawracając sobie głowy tym że ponad czterdzieści procent nowej populacji, ma wkodowany wirus B162, zwany inaczej "czarną śmiercią". Dlaczego akurat taka, a nie inna nazwa? Już tłumaczę... Osoby zarażone w pierwszych stadiach choroby odczuwają słabość, ich temperatura organizmu nie przekracza dwudziestu stopni, skóra robi się bardzo blada. Drugie stadium to zmiana w oczach, źrenice powiększają się do takich rozmiarów iż zajmują całe oko. Trzecie i ostatnie stadium, to pękanie skóry i mięśni -śmierć z wykrwawienia. Dla osób z B162 nie ma ratunku.
~*~*~wyszła ze szpitala z uśmiechem na twarzy, okazało się że nie jest zagrożona, jest zdrowa, będzie żyć, bez deportacji do wyludnionej Australii, którą nazwano "umieralnią". W dobrym nastroju poszła na uczelnię, po zajęciach miała iść na spotkanie ze znajomą. Zrezygnowała gdy zobaczyła że ktoś na nią czeka. Uczeń drugiej klasy liceum stał pod budynkiem uniwersytetu poprawiając co chwilę okulary przeciwsłoneczne na nosie. Minęły dwa lata odkąd przeprowadził się z Nowego Jorku do Salem. Kiedy zobaczył dziewczynę w tłumi uśmiechnął się szeroko, czując że każdy gwałtowniejszy ruch sprawia mu ból. Podbiegła do czarnowłosego, przylatując bardzo mocno do niego.
-Mój JungKook'ie wrócił -pocałowała go w policzek, czując jak chłodne ramiona chłopaka oplatają ją w pasie, zdało jej się to dziwne, gdyż ten dzień był naprawdę ciepły.
-Wróciłem -szepnął -ale nie na długo. Chciałbym porozmawiać w cztery oczy.
-Jasne, chodź -chwyciła jego dłoń.
-Tęskniłem za Tobą Noona...
-Ja za tobą też, szczególnie że tak mało rozmawialiśmy, pisaliśmy.
_Miałem dużo spraw -odparł -Salem to nudne miasto, a jeszcze bardziej ludzie.
-To wróć do NY na stałe, bardzo bym chciała mieć Cię tu przy sobie, szczególnie teraz, gdy niespecjalnie układa mi się w związku i nie mam się komu wyżalić.
-Możesz zrobić to dzisiaj, bo jutro już mnie nie będzie.
-Dlaczego -zapytała otwierając drzwi mieszkania, zaprosiła go do salonu. Gdy zaproponowała mu coś do picia odmówił, usiadła na sofie, zaś on uklęknął przed nią, była zdziwiona, gdyż Jeon jeszcze nigdy się tak nie zachowywał.
-Obiecałem sobie że będę z tobą szczery -spuścił głowę i zdjął okulary przeciwsłoneczne, do pomieszczenia wpadły promienie słońca, oświetlając jego bladą, drobną, ubraną na czarno sylwetkę.
-Chyba zawsze byłeś -pogłaskała go po włosach, złapał jej dłonie, ciągle z opuszczoną głową -prawda?
-Nie do końca... Wyjechałem do Salem, gdyż okazało się że tak samo jak moi rodzice, mam B162. Proszę nie przerywaj mi, nie chciałem byś się do mnie zraziła, też chciałem uniknąć deportacji, więc ukrywaliśmy się przed strażnikami -uniósł głowę, a z jego pokrytych czernią oczu wypłynęły krwawe łzy -chciałem powiedzieć też że... Że  Cię kocham i chciałem się z tobą pożegnać, zobaczyć przed końcem.
-Boże JungKook -chwyciła jego wychudłą twarz w dłonie i patrzyła wprost w czarną otchłań jego tęczówek, które przedstawiały beznadziejną pustkę, rozpacz, ból,cierpienie. Łzy zabrudziły jego policzki i jej dłonie -Kook'ie...
-Tak... Nie mam już nic, bo sam jestem niczym, ale mam prośbę.
-Jaką? -przymknęła powieki, tamując napływające łzy.
-Zadzwonisz teraz po służby, powiesz że napadł Cię zarażony.
-JungKook ale oni Cię zabiją! -zaszlochała.
-Wiem, ale nie chcę umrzeć jako śmieć, tylko jak człowiek, według własnego sumienia, rozumiesz? 
-Nie zrobię tego! Jest jakieś rozwiązanie, ukryję Cię!
-Z pewnością Ci się uda, twój chłopak jest oficerem, poza tym nie chciałabyś żywego trupa pod swoim dachem -przeczesała lekko jego włosów, które opadały na podłogę -nie sądziłem że mój rozkład będzie tak szybki, jeśli ty nie zadzwonisz to ja to zrobię -wyciągnął telefon z kieszeni, wybrał numer, wyrwała mu urządzanie.
-Halo? -ktoś odezwał się po drugiej stronie, posłał jej błagalne spojrzenie.
-T-tu ~*~*~ -przełknęła ślinę -na mój dom napadł człowiek z B162, jest niebezpieczny -powiedziała drżącym głosem.
-Już wysyłamy oddział, proszę podać adres.
-Winston St. 29/13 -kobieta po drugiej stronie rozłączyła się.
-Dziękuję -uśmiechnął się łagodnie.
-Dlaczego tak bardzo chcesz umrzeć? -uklęknęła przed nim i wtuliła się w jego zimne ciało, nasłuchując powolnie bijącego serca, które w jej obecności przyspieszyło swą pracę.
-Zapomnij o mnie takim jakim mnie widzisz -pogładził ją po głowie -chcę zostać w twoich myślach jako cieszący się życiem nastolatek. 
-Tak -odparła, wypłakując się w jego ramię.
-Nie płacz, przecież to normalna kolej rzeczy, wiesz o tym -wstał obolały i pomógł jej wstać.
-Zaraz Cię stracę, jak mam nie płakać?! Ukryj się, zostań -szepnęła opierając głowę o jego klatkę piersiową.
-To niemożliwe -bloku rozległy się salwy -umrę wolny, nie jako skazaniec B162 -poszedł do drzwi hall'u.
-JungKook! -wybiegła za nim, otworzył, było już za późno. Żandarmi wypchnęli go z mieszkania i bez zawahania strzelili mu w skroń. Jego ciało bezwładnie opadło w dół, staczając się po schodach. Oficerowie szarpnęli bezlitośnie martwego i zawlekli do pancernego pojazdu.
-Robaki -jakaś kobieta prychnęła, widząc chłopaka za którym ciągnęła się struga krwi -powinni ich wszystkich wytępić.
-Nie -szepnęła do siebie, weszła do mieszkania i osunęła się po drzwiach na zimną posadzkę w korytarzu -on chciał umrzeć jak człowiek, a zaszczuli go jak zwierze -załkała. Otuliła się ramionami i oparła czoło o kolana. Pojawił się w jej myślach, takim jakim chciał by go zapamiętała, radosnym, cieszącym się życiem, tryskającym energią. Salwy ucichły, a z nimi ucichnie pamieć o nim, uśmiechnęła się lekko pod nosem -nihilum Kook'ie, nihilum...
Koniec.


 WATTPAD -możecie mnie tam znaleźć.
Yuki

23.07.2016

Czerń, szarość, biel...

Witam, dziś coś bardziej dającego na banię, ostatnio mam fazę na RapMon'a (nie całe BTS, tylko Monster'a) więc pomyślałam czemu nie? Opowiadanie na styl DongWoo z INFINITE, mam nadzieję że się spodoba i da do myślenia...

Piosenka: https://www.youtube.com/watch?v=LSvOTw8UH6s

BTS -Rap Monster

A co jeśli naprawdę oszalałem? Kto mi pomoże? Kto mnie uratuje? Tak bardzo boję się swojego umysłu... Umysłu który staje się coraz bardziej niebezpieczny! Proszę niech ktoś mi powie piękne kłamstwo że jestem zdrowy, że nie jestem w psychiatryku, że nie stwarzam zagrożenia. Ze nikogo nie zabiłem. Błagam! Czuję że płonę Umieram! Ratunku! Czy jest ktoś kto mi pomoże? Jestem więźniem swojej wyobraźni, która maluje się jedynie w czerni, szarości i bieli. Czerń dla mnie jest przewinieniem, szarość karą, biel oczyszczeniem. Wiec kiedy zakończy się szarość, a zacznie biel, wiem że dla mnie pobyt w psychiatryku to dopiero początek, szarości, ale ja naprawdę się boję. Po trzech miesiącach pobytu w psychiatryku, moja szarość miała się powoli rozjaśniać, powodem była tego pewna pani psycholog, która dawała mi wskazówki, jak walczyć z tym demonem, który zagarnął całą władzę nade mną. Powoli z potwora stawałem się człowiekiem, a to za sprawą mojego anioła. Była przy mnie gdy robiłem rzeczy przechodzące ludzkie pojęcie, gdy byłem spokojne, czy przypięty pasami bym nie niszczył tego co starałem się budować, gdy byłem poczytalny i gdy taki nie byłem. Czasem jej jedno słowo, jeden gest powodował że z diabła zmieniałem się w świętego, nie dosłownie oczywiście. Tak minęło kolejne trzy miesiące, co dało mi pół roku. Odcień można by określić jako średnio szary, to stan dni idealnych kiedy nawet w pochmurny dzień dla mnie było słońce, oraz dni depresyjnych kiedy nawet najwspanialszy dzień kończył się pobytem w izolatce. Nie wiem co mną kierowało gdy zmieniał em się co chwilę. Był to typowy czas przejściowy, myślałem w tedy że mogę już opuścić to miejsce i żyć szczęśliwie, domek który zbudowałem był karcianym domkiem, który jednym ruchem, zdmuchnięciem niszczyłem. W takich chwilach pojawiała się ona, jak zawsze w nienagannym fraku, z okularami w delikatnych oprawkach na nosie, włosy jak zawsze upięte były w starannego koka, koloru kasztanu. Jak za dotknięciem różdżki moje obawy, wszelkiego rodzaju wewnętrzne szarpaniny ucichały. Ona jedyna doceniła mój talent pisarski. Często mówiłem jej o mojej wizji przyszłości, zawsze ukrywając w tajemnicy fakt że, w mojej wyidealizowanej przyszłości widziałem jej wątek. Zawsze była moją ostoją, moją wymarzoną bielą, własnie była... Minął rok odkąd tutaj nastałem, czekałem na nią ale nie pojawiła się, na jej miejsce przyszedł wysoki mężczyzna, domyśliłem jakiś lekarz z informacją, która z powrotem doprowadziła demony w mojej głowie do głosu. Jak to śmierć? Śmierć? ŚMIERĆ? Ś-M-I-E-R-Ć? Wiecie czego jeszcze barwą jest czerń? Tak, śmierci, tego od czego uciekamy i tego co jest nieuniknione. Nie wiem skąd w mojej dłoni pojawił się nóż, nie wiem kiedy zdążyłem zabić lekarza, nie wiem kiedy moja biel zmieniła się w czerń. Czarny to mój kolor, kolor potwora!
Koniec.


Czekam na wasze komentarze^^
Yuki

17.09.2015

Czarujący JiMin.

Oglądaliście kiedyś film pt: "Magic Mike"? Jeśli nie to w sumie nie wiem czy powinniście go obejrzeć. Niektórzy uważają że jest kijowy inni że świetny, moje zdanie: średni. Aish... Odbiegłam od tematu. Ten film był dla mnie pomysłem na to opowiadanie które jest dedykowane: Martynie Stec (Martyna Stec.).

Muzyka przy której będzie się dobrze czytało:
https://www.youtube.com/watch?v=yzTuBuRdAyA
https://www.youtube.com/watch?v=PGCVhhUxnp8
oraz pozycja 25 na playliście.

BTS- JiMin

Siedziałaś znudzona na wykładach, była ostatnia godzina i byłaś zmęczona, nie ma się czemu dziwić siedzenie do dziewiętnastej na zajęciach męczy. Westchnęłaś spoglądając na telefon osiemnasta dwadzieścia, nie dość ze zajęcia to miałaś jeszcze pracę do południa. Wolałaś studiować zaocznie by być bardziej niezależna, nie chciałaś mieszkać z rodzicami na wsi. Przeprowadziłaś się do GwanJu, do babci. Dokładałaś się jej do czynszu, pomagałaś w pracach domowych w zamian za pokój oraz wyżywienie. Twoja babcia była całkiem sprawna jednak po śmierci dziadka trochę się podłamała, żyłyście w spokoju bez żadnych sporów. Zaczęłaś rysować coś w zeszycie, z początku nawet nie wiedziałaś co rysujesz ponieważ w twoich myślach pojawił się JiMin dla którego od jakiegoś czasu kompletnie straciłaś głowę. Park był na ostatnim roku na profili instruktora tańca zaś ty studiowałaś kulturoznawstwo. Wydało Ci się to bardzo dobrym pomysłem ponieważ byłaś w połowie polką (po mamie) i w połowie koreanką (po tacie). Twój dość egzotyczny wygląd przyciągał wzrok wielu mężczyzn a na uczelni. Było Ci miło kiedy mówili komplementy jednak nadmierna nachalność i ich ciągłe zaloty powodowały iż stawali się uciążliwi. Kiedy ocknęłaś się z zamyślenia spojrzałaś na kartkę w zeszycie, rysunek przedstawiał portret Min'a. Byłaś zadowolona ze swojej pracy, spakowałaś torbę zaraz po tym jak wykładowca zakończył lekcję, opuściłaś uczelnię. Ledwo włączyłaś dźwięk w telefonie a już przyszedł Ci SMS, odblokowałaś komórkę po czym odczytałaś wiadomość od siostry: 
"Masz już kieckę
na wieczór panieński?
Karina"
Totalnie zapomniałaś o tym że Karina (tak posiadałyście polskie imiona i koreańskie nazwisko) miała w piątek wieczór panieński a za dwa tygodnie ślub! Złapałaś się za głowę i odpisałaś: 
"Aish! 
Jutro jadę odebrać sukienkę :)
~*~*~" 
Po chwili dostałaś odpowiedź: 
"Super! 
Czekamy na Cb... 
Kocham Cię siostrzyczko!
Karina" 
Odpisałaś jej że kochasz ją i że na pewno się pojawisz. Stojąc na przystanku bardzo zmarzłaś, ni z tond ni zowąd pojawił się przy tobie jakiś pijany koleś.
-Kicia zabawimy się? 
-Nie -powiedziała ś stanowczo.
-A może jednak -złapał Cię za pośladek. Odskoczyłaś jak poparzona.
-Nie! -sparaliżował Cię strach. 
-Suko -złapał Cię w pasie i wpił w twoje usta, starałaś się wyrwać ale na marne. Zakleszczył Cię, nie mogłaś uciec. W pewnym momencie nie czułaś tego obrzydliwego typa. 
-Co się wpierdalasz? To moja dziewczyna -uniosłaś wzrok tuż obok Ciebie stał JiMin. Przyłożył mu prawego sierpowego -tknij ją jeszcze raz a upierdolę Ci łeb, rozumiesz. 
-Dobra, uspokój się -prychnął i uciekł. Chłopak złapał Cię za dłoń.
-Gwenchana? -spytał z troską. 
-Ne -spuściłaś wzrok -komawo. 
-Chodzisz ze mną na uczelnię, ~*~*~prawda? 
-Tak, dlaczego mi pomogłeś? Nie musiałeś... 
-To mój obowiązek -uśmiechnął się -choć podwiozę Cię do domu. 
-Ani -odpowiedziałaś szybko, kto wie co miał na myśli -znaczy, za chwilę mam autobus.
-Nie rób takiej miny, nic Ci nie zrobię -puścił twoją dłoń. 
-Nie chcę Ci robić kłopotu, spójrz nadjeżdża B66, niem pojadę ale dzięki za zainteresowanie i pomoc. 
-W porządku -puścił Ci oczko -cześć! 
-Cześć -uśmiechnęłaś się wsiadając do autobusu, pomachałaś mu i on odmachał Ci z uśmiechem. Nie mogłaś przestać o nim myśleć, w sumie to trochę żałowałaś że nie pojechałaś razem z nim. Wysiadłaś na odpowiednim przystanku i po dziesięciu minutowym spacerku byłaś w mieszkaniu. Przywitałaś się z babcią całując ją w policzek. 
-Zrobiłam ogórkową wnusiu. 
-Dziękuję babciu, jak ciśnienie? 
-Jak mierzyłam to w miarę dobre. 
-Babuleńka konkretnie. 
-Nie jestem taka stara byś mnie wypytywała ciągle o zdrowie -ona nigdy nie traciła humoru, ciągle jest krzepką staruszką. 
-Martwię się o Ciebie -westchnęłaś. 
-Skarbie wiem o tym dobrze -uśmiechnęła się serdeczne. Po spożytym posiłku poszłaś wziąć prysznic. Położyłaś się na łóżku i zaczęłaś czytać książkę, odezwał się twój telefon, zobaczyłaś powiadomienie które brzmiało: JiMin zaczął obserwować twój profil na instagram, w dodatku polubił dwa twoje zdjęcia. Padłaś na zawal dosłownie! Zaobserwowałaś go również jednak nie dałaś mu żadnych serduszek ponieważ postanowiłaś grać niedostępną, nie mogłaś spać przez całą noc rozmyślałaś o nim i całym zdarzeniu. Następnego dnia wstałaś z dzwonkiem budzika, wykąpałaś się i ubrałaś, wypiłaś herbatę i ruszyłaś do pracy. Pracowałaś w kwiaciarni, lubiłaś tą pracę ponieważ kochałaś kwiaty i piękno. Kończąc pracę nie skierowałaś się na uczelnię lecz do galerii. Obiegłaś większość dużych butików jednak nie znalazłaś nic odpowiedniego. W jednym z nich spotkałaś swojego przyjaciela SeokJin'a.
-Skarbie jak ja Ci kieckę wybiorę to wszystkim szczęki opadną -powiedział, zaraz po tym jak poskarżyłaś mu się na brak odpowiedniego stroju.
-Mój aniele -uściskałaś go. Po niecałej godzinie miałaś sukienkę, buty oraz torebkę. Po udanych zakupach poszliście na herbatę, następnie pożegnaliście się i rozeszliście w swoje strony. Dnia następnego wzięłaś wolne od pracy około dwunastej przyszła do Ciebie znajoma i pomalowała paznokcie. Były piękne. Następnie pogawędziłyście po czym wpadła koleżanka która zrobiła Ci niesamowitą fryzurę oraz makijaż. Wyglądałaś jak bóstwo, kiedy założyłaś czarną koronkową sukienkę, beżowe szpilki i w tym kolorze biżuterię oraz torebkę. Przyjechał po Ciebie szofer, tak, tak. Szofer w białej limuzynie. Zatrzymaliście się przed najlepszym klubie w mieści o nazwie "Hollywood". Szofer otworzył Ci drzwi a ty jak gwiazda stąpałaś po czerwonym dywanie do klubu. Przywitałaś się z siostrą dając jej prezencik, założyła z uśmiechem bransoletkę z cyrkoniami którą dostała od Ciebie. Zasiadłaś w loży. Zamówiłaś drinka o nazwie "Beauty Lie". Wyszedł prezenter który zapowiedział striptizerów, zarumieniłaś się lekko. W przeciwieństwie do starszej siostry ty byłaś szarą myszką, nie byłaś nawykła do takich imprez. Światła zmieniły kolor na czerwony i zaczęły się ściemniać. Puszczono wolną muzykę a na scenę wyszło trzech mężczyzn w maskach, bardzo dobrze tańczyli, zdjęli swoje białe maski. Otworzyłaś szerzej oczy jednym z nich był Park! Ale jak to? Pozbyli się czarnych bluz i zbliżyli do krańca sceny, twoja siostra aż pisnęła z wrażenia. Poczułaś na sobie czyiś wzrok, nie trudno było zgadnąć. JiMin uważnie Ci się  przyglądał kiedy zerknęłaś na niego zagryzł seksownie wargę i puścił oczko. Z twoich ust wyrwało się westchnięcie. Pozbyli się koszulek. Wciągnęłaś powietrze ze świstem, mężczyzna na którym skupiłaś swoją uwagę był ideał nie zbudowany. Był jak diabeł seksu wyłaniający się z czeluści, zbliżył się w twoją stronę i zaraz pojawił się na scenie. Poczułaś mrowienie na  policzku nawet nie zauważyłaś kiedy pocałował Cię w policzek. Na scenie zaczęli zmysłowo wywijać tyłkami. Zagryzłaś wargę jednak kiedy rozpinali rozporki nie wytrzymałaś i wyszłaś do toalety.  Byłaś sama spojrzałaś w lusterko miałaś policzki w kolorze szkarłatu, to on na Ciebie aż tak bardzo działał. Odetchnęłaś opierając się o ścianę, przymknęłaś powieki, słyszałaś jedynie rytm swojego oszalałego serca. 
-~*~*~-otworzyłaś oczy. 
-JiMin -westchnęłaś widząc go nagiego od pasa w górę, zaśmiał się a ty się otrząsnęłaś -to damska toaleta, co ty tu robisz? -udałaś oburzoną. 
-Nie zmieniaj tematu -zamruczał -pociągam Cię -szepnął Ci do ucha muskając je ustami. 
-A-ani -zadrżałaś, położył dłonie na twojej talii. 
-Ktoś tu oszukuje -mruknął całując twoją szyję. Pocałował Cię w usta, świat zawirował. Oddałaś pieszczotę obejmując jego szyję kiedy oderwaliście się od siebie wyszeptał -choć ze mną kotku -poszliście do jednego z pokoi w klubie. Zamknął pokój, byliście sami -obiecuję Ci tej nocy nie zapomnisz -wpił się w twoje wargi. 
-Chcę się przekonać -wymruczałaś między pocałunkami. 
-Przekonasz się -szepnął kładąc Cię na łóżku i darząc innymi pieszczotami, tej nocy oraz następne... 
Koniec.


Wiem są powtórzenia za które bardzo was przepraszam. 
Domyślam się że spodziewaliście się czegoś innego przy ostatnich wersach... 
Mam nadzieję że takie do końca zrąbane nie jest :)

Yuki

22.02.2015

Żelki.

Annyeong! Zapewne myśleliście że pojawi się dziś kolejna część opowiadania z MinHyun'em, jednak z powody chwilowego braku weny związanej z tym scenariuszem dzisiaj rzucę wam oneshot'em, ok?
BTS- V


Zamieszkałaś w Seulu ponad trzy miesiące temu, przeprowadziłaś się do Korei na stałe jednak bardzo trudno było Ci się przyzwyczaić, co nie znaczy że już się przyzwyczaiłaś. Jeśli europejczyk/ europejka jest w azjatyckim kraju zazwyczaj nie jest traktowany jak w pełni koreańczyk/ koreanka. Szczerze powiedziawszy, mieszkańcy Korei Południowej nie mają dobrego zdania o osobach z Polski. Z tego powodu często ukrywałaś się ze swoim pochodzeniem... Jak co wtorek przed zajęciami z siatkówki, wybierałaś się do swojej ulubionej cukierni, szłaś dość szybko ponieważ niedługo miałaś autobus. Taki fart że przed tobą był jakiś chłopak, zerknęłaś na zegarek, twój środek transportu uciekł Ci minutę temu. Byłaś zła na siebie że za późno wyszłaś z domu. Chciałaś przekląć ale uważałaś że używanie wulgaryzmów nawet w swoim ojczystym języku jest nie na miejscu. Postanowiłaś że pojedziesz następnym który miałaś za dwadzieścia minut. Stanęłaś w kolejce rozglądając się po półkach wypełnionych słodkościami, aż ślinka ciekła. Lubiłaś ten sklep ponieważ bardzo kojarzył Ci się z kawaii, a ty lubiłaś lekko cukierkowy styl. Oczywiście bez przesady bo co za dużo to nie zdrowo, miałaś kilka słodkich gadżetów takich jak na przykład komin który miałaś na szyi dnia dzisiejszego. Oprócz uroczej subkultury bardzo interesował Cię koreański pop nawet chciałaś zostać, kiedyś trainee w jakiejś dużej korporacji na przykład: YG, JYP czy BigHit. Twoje przemyślenia przerwała chyba wiecznie uśmiechnięta ekspedientka.
-Ah, poproszę garść jeżynowych, jagodowych i porzeczkowych żelek -kobieta poszła po twoje zamówienie po czym wróciła i zapytała. 
-Czy coś jeszcze? -położyła na ladzie fioletową, niebieską i amarantową paczuszkę. 
-Ne. Poproszę jeszcze czekoladowe, waniliowe żelki oraz pianki -uśmiechnęłaś się. Dostałaś resztę rzeczy o które poprosiłaś, ekspedientka na Ciebie spojrzała chwilowo i podała cenę. Zapłaciłaś jej, ona jeszcze raz na Ciebie spojrzała. 
-Jak ty to robisz? -zapytała -Często tu kupujesz słodycze i to w takich ilościach, a nie tyjesz. 
-Powiem pani szczerze że prócz tego że trenuję siatkówkę nie uprawiam innych sportów, może mój metabolizm działa aż za dobrze -zaśmiałaś się i lekko pokłoniłaś -jeszcze raz bardzo dziękuję i do zobaczenia. 
-Do widzenia -ukłoniła się. Obok różowych schodów zauważyłaś że leży czyiś portfel, podniosłaś go i otworzyłaś. Oczywiście nie w celu kradzieży tylko sprawdzenia do kogo rzecz należy. Był tam dowód osobisty, na zdjęciu był chłopak w rudych włosach oraz jego dane. 
-Kim TaeHyung -szepnęłaś -to przecież V -rozejrzałaś się dookoła, przed oczami przemknęła Ci na czarno ubrana postać o ognistym kolorze włosów -TaeTae! -krzyknęłaś, jednak w takim tłumie nikt by Cię nie usłyszał. Złapałaś troszkę śniegu w dłoń i ulepiłaś kulkę. Rzuciłaś w stronę chłopaka i uderzyłaś go w tył głowy. 
-Ała! -gwałtownie się obrócił. 
-Hej V zaczekaj! -krzyknęłaś, pokazując w dłoni jego portfel, przeszłaś przez ulicę i podeszłaś do niego -proszę to chyba twoje. 
-Tak! Dziękuję! -przytulił Cię mocno. Byłaś mile zaskoczona jego reakcją, nie bał się wszędzie czatujących ARMY które mogłyby go stratować.
-Nie ma za co -uśmiechnęłaś się najładniej jak umiałaś. 
-Czyżbyś była ARMY że mówisz do mnie V?
-Wiesz po prostu słucham ogólnie k-pop'u, nie dało się Ciebie nie rozpoznać -zachichotałaś -nazywam się ~*~*~. 
-Nie pytałem Cię o imię -zaśmiał się -ale nie powiem jest ono prześliczne. 
-Komawo. 
-Może Ci się jakoś odwdzięczę? 
-Nie trzeba. 
-Milutko że się zgadzasz. To spacer czy kawka a może bubble tea? 
-Chyba wolę spacer. 
-Świetny wybór bo nie chce mi się za Ciebie płacić -zgromiłaś go wzrokiem -aish! Żartowałem tylko -zrobił uroczą minkę. Było mroźnie ale przyjemnie, z nieba spadały śnieżynki w jak zawsze wspaniałych wzorach. Ścieżki były po oby stronach obsypane białym puchem, nic tylko kochać taką zimę. 
-Kocham zimę -szepnęłaś.
-Ja też. Ulepisz ze mną kiedyś bałwana -zaśmiał się. 
-Jasne, nie mam sprzeciwów. 
-Nie wyglądasz na koreankę skąd pochodzisz? 
-Umm... Czy to ważne? -bardziej spytałaś niż stwierdziłaś. 
-Tak powiedz, chcę wiedzieć gdzie mieszkają takie śliczne dziewczyny -zarumieniłaś się na te słowa, dobrze że było zimno mogłaś zgonić na pogodę. 
-Proszę nie śmiej się, jestem z Polski.
-Fajnie nigdy tam nie byłem, ale chciałbym zobaczyć kiedyś ten kraj słowianek? Bo chyba u was jest ta Cleo?
-Tak, tak i reszta słowianek -zachichotałaś -wyjęłaś z torby dwie paczki żelek i podałaś mu jedną -są dla Ciebie. 
-Omo, komawo. Waniliowe moje ulubione -uśmiechnął się -posłuchaj lubisz może piłkę siatkową? 
-Ne, ćwiczę ten sport. Dzisiaj miałam trening, właściwie on się jeszcze ciągnie. 
-O kurczę przeze mnie opuściłaś trening, może Cię odwieźć? 
-Ani wiesz wolę ten czas spędzić z tobą. 
-A jutro masz trening? 
-Nie dlaczego pytasz? 
-To jutro idziesz ze mną na mecz siatkówki Japonia -Korea. 
-A-ale V ja nie powinnam. 
-Idziesz i już -zarządził -mi się nie odmawia. 
-W porządku, chętnie pójdę. 
-Chociaż może lepiej żebyś nie szła... 
-A dlaczego? -spytałaś smutno. 
-Bo jeszcze JiMin mi Cię poderwie, to straszny podrywacz i dziewczyny na ogół wolą Min'a... 
-Ja nie wolę -zaśmiałaś się -ty jesteś moim bias'em V... 
-Na prawdę?! 
-Tak, wiesz przepraszam ale niedługo będę miała autobus do domu więc muszę się zabierać. 
-Ani, zawiozę Cię. 
-Dziękuję -skierowaliście się w stronę błękitnej Hondy HR-V -to Honda HR-V to już wiem dlaczego ją kupiłeś. 
-To moja niepiśmienna narzeczona -zaśmiał się, po czym wsiedliście do auta. Mówiłaś mu gdzie ma jechać, kiedy zaparkowaliście pod twoim domem, zapytał -mogę twój numer telefonu, wiesz jutro powiem Ci o której przyjadę żeby zabrać Cię na mecz. 
-W porządku -podałaś mu numer -puść sygnał. 
-Mhm... -kiedy wyświetlił Ci się jego numer zapisałaś go z imienia i nazwiska, jak to miałaś w zwyczaju -żadnych serduszek dla mnie -zrobił aegyo. 
-TaeTae nie mam zwyczaju zapisywać z minkami... 
-Ale dla mnie, prooooooooszę. 
-Dla Ciebie zrobię wyjątek -pokazałaś że obok danych znajduje się serduszko. 
-Komawo Noona. 
-Nie jestem Nooną! Jestem dwa lata od Ciebie młodsza...  
-To ja jestem twoim oppą. Widzisz jesteśmy sobie przeznaczeni... 
-Rajciu, rajciu V pabo. Dziękuję za podwiezienie -uśmiechnęłaś się. 
-Tylko tyle? Ja na buziaka liczyłem -zrobił dzióbek. 
-Ani -pocałowałaś go w policzek -cześć oppa! -wyszłaś z auta i pomachałaś mu na pożegnanie. 
Koniec :) 


Takie pozytywne myślę :). Mam nadzieję że się spodobał nasz alien w takim wydaniu. 

Yuki

20.09.2014

Ofiara rasizmu! cz.IV

BTS- Suga cz.IV 

Kiedy weszłaś do domu pobiegłaś do swojego pokoju i rzuciłaś się na łóżko poleżałaś chwilę ale zaraz sobie przypomniałaś że musisz posprzątać na przyjazd staruszków. Zadzwoniłaś do mamy mieli z ojcem przyjechać na osiemnastą, teraz była trzynasta. Postanowiłaś od razu posprzątać, bo o szesnastej miał przyjść do Ciebie Suga abyś pouczyła go polskiego na jego jutrzejszy a za razem pierwszy sprawdzian z twojego rodowego języka. Wskoczyłaś w dres i wzięłaś się za sprzątanie. Porządki skończyłaś o wpół do czwartej, zmęczona nieprzespaną nocą oraz natłokiem wrażeń z dnia dzisiejszego (pobicie Sugi) położyłaś się na łóżku i zasnęłaś. Obudził Cię dzwonek do drzwi. Pomyślałaś że to Wika wróciła z pracy i znowu zapomniała kluczy, pobiegłaś otworzyć ale w drzwiach nie stała twoja siostra tylko... 
-Hej Suga- uśmiechnęłaś się- wejdź- wpuściłaś go do mieszkania. 
-Fajnie wyglądasz- zlustrował Cię wzrokiem- w tym za dużym dresie- oblizał usta. 
-Chciałeś powiedzieć, strasznie wyglądasz w tym za dużym dresie- zachichotałaś. 
-Nie, nie chciałem tak powiedzieć- pokręcił głową- lubię jak dziewczyny noszą dres. 
-Um...- zakłopotało Cię to co powiedział, więc postanowiłaś zmienić temat- napijesz się czegoś? 
-Nie dzięki.
-Choć- skierowałaś się w stronę swojego pokoju, a on poszedł za tobą- z jakiej partii materiału masz jutrzejszy sprawdzian?- spytałaś siadając na łóżku. 
-Z tego- wskazał tematy na spisie treści- mój tłumacz nie bardzo umiał mi przekazać o co chodzi, liczę że ty lepiej mi wytłumaczysz. 
-OK, postaram się. 
Zaczęliście naukę, o siedemnastej do domu wpadła Wiktoria i uderzyła jak huragan do twojego pokoju: 
-Posprzątałaś- otworzyła drzwi z impetem. 
-A co nie widać?! Pewnie że tak. A tak w ogóle to jest Suga mój kolega- mówiłas językiem polskim i przeszłaś na język koreański- to jest Wika moja starsza siostra- uśmiechnęłaś się do YoonGi'ego. 
-Annyeong Suga!- uśmiechnęła się. 
-Annyeong Wika- odwzajemnił uśmiech. 
-Dobra to zostawiam was samych- wyszła z pokoju puszczając tobie i twojemu koledze oczko. 
-Twoja siostra umie koreański? 
-Trochę ją uczę, ale ona twierdzi że to nie jest język stworzony dla niej znacznie lepiej mówi po hiszpańsku. 
-Mieszkacie razem? 
-T-tak, rodzie mieszkają w innym mieście, dzisiaj przyjeżdżają w odwiedziny. 
-Aha... 
Tłumaczyłaś dalej, chyba czegoś nie zrozumiał co wywnioskowałaś z tego że przysiadł się bardzo blisko Ciebie i pokręcił głową. 
-Co jest? 
-Mogłabyś mi jeszcze raz wytłumaczyć to- wskazał na fragment tekstu. 
-Mhm....- ponownie wytłumaczyłaś- rozumiesz? 
-Tak- oderwał wzrok od książki, spojrzeliście sobie w oczy.Wasze usta dzieliły centymetry a nosy się stykały. 
-To powtórz po mnie- odwróciłaś się gwałtownie i wbiłaś wzrok w książkę zmieszana. 
-Dobrze- wyrecytował każde słowo. Zdziwiło Cię to że ma taką dobrą pamięć. 
-Świetnie, jesteś bardzo dobrym uczniem- uśmiechnęłaś się. 
-To może dostanę nagrodę od pani nauczycielki- wyszczerzył się. 
-Nie- wystawiłaś język. 
-To sam sobie ja wezmę- zbliżył swoją twarz do twojej. Poczułaś jego oddech na szyi zrobiło Ci się gorąco. Przymknęłaś oczy po chwili poczułaś jego ciepłe wargi na swoich ustach, motylki w brzuchu zaczęły wariować. Objął Cię w pasie i przeniósł na swoje kolana pogłębiając pocałunek który po chwili oddałaś. Odkleiliście się ponieważ zabrakło wam tchu ale po krótkim czasie ponowiliście pieszczotę. Kiedy Suga musiał wrócić do swojego mieszkania (dość późno), odprowadziłaś go do drzwi. Założył buty i podszedł do Ciebie przytulając mocno, wtuliłaś się w niego jak w najwspanialszą maskotkę. Misia od którego nitkt nie może się tulić ponieważ on jest tylko twój. 
-Saranghae Suga- szepnęłaś. 
-Saranghae ~*~*~- pocałował Cię delikatnie w usta, pożegnał się z Tobą i wyszedł z mieszkania. Westchnęłaś...
-Już sobie kawalerów sprowadzasz?- twój ojciec wparował do korytarza. 
-Tato- pokręciłaś głową lekko zażenowana i nie chcąc dalej z nim rozmawiać, poszłaś do swojej sypialni. Odczytałaś wiadomość SMS od Sugi: 
"Śpij dobrze... Kocham Cię <3" 
Koniec. 

Mam nadzieję że podobał wam się ostatni rozdział jak i całe opowiadanie. Mam prośbę... Czy moglibyście zostawiać komentarze pod postami bo nie za bardzo wiem czy podobają wam się scenariusze i czy pisać ich więcej.

Wasza Yuki :D

13.09.2014

Ofiara rasizmu! cz.III

BTS- Suga cz.III 

Rano usłyszałaś jak siostra wychodzi do pracy, pół godziny później zadzwonił twój budzik. Ubrałaś się, wypiłaś herbatę i umyłaś zęby. Wzięłaś plecak, na drzwiach od mieszkania wisiała kartka z następującą treścią: 
"~*~*~! DZISIAJ PRZYJEŻDŻAJĄ RODZICE, JAK WRÓCISZ SPRZĄTNIJ 
W DOMU BO JA BĘDĘ PÓŹNIEJ Z PRACY.
CAŁUSKI WIKA" 
Jęknęłaś w myślach, ale przynajmniej miałaś spokój od starych na co dzień, bo mieszkałaś tylko z siostrą. Wyszłaś z domu i zamknęłaś drzwi. Po schodach właśnie schodził Suga. 
-Cześć ~*~*~! 
-Hej- podeszłaś do windy- popsuta westchnęłaś i skierowałaś się w stronę schodów. 
-Nauczona do klasówki? 
-Nie- pokręciłaś głową- źle się czułam, głowa mnie do tej pory boli. 
-Masz wory pod oczami. Chyba nie spałaś, nie? 
-Nie spałam. Wiesz Suga- otworzyłaś drzwi i wyszliście z bloku- nie mam ochoty na gadanie. 
-Rozumiem, nie będę Ci truł, będziesz chciała rozmawiać to pogadamy- uśmiechnął się.
Doszliście do szkoły po trzeciej godzinie lekcyjnej a mianowicie biologii. Całkiem przygnębiona wyszłaś z sali, nauczycielka przesadziła Cię od koreańczyka i na sprawdzianie nie napisałaś kompletnie nic. Dziewczyny z klasy odgrodziły Cię od azjaty będąc bardzo miłe... Aż za miłe. Kiedy weszliście na lekcję chemii, chłopaka nie było w pomieszczeni po jakimś czasie weszło trzech największych rasistów w klasie. Usiedli w ostatnich ławkach, rozluźnieni i bardzo siebie zadowoleni. Jeden z nich spojrzał na Ciebie i prychnął: 
-No i widzisz jego też nie wybawiłaś z opresji. 
Od razu domyśliłaś się że dorwali YoonGi'ego i coś mu zrobili. Podniosłaś rękę do góry. 
-Słucham- spojrzała na Ciebie nauczycielka. 
-Proszę pani mogę na chwilę wyjść? 
-A to niby po co? Znowu zwiejesz z lekcji?- spojrzała na Ciebie podejrzliwie. 
-Nie, po prostu jest mi słabo. 
-Idź, ale masz być pod salą i zaraz wracaj. 
Wyszłaś i zamknęłaś drzwi. Po cichu przeszłaś przez korytarz i zbiegłaś na pierwsze piętro. Twoim oczom ukazała się postać leżąca z twarzą zwróconą do Ciebie z zamkniętymi oczami. 
-S-Suga- szepnęłaś i pobiegłaś do niego. Klęknęłaś przy nim i potrząsnęłaś. Otworzył oczy. 
-~*~*~- szepnął. 
-Choć idziemy do pielęgniarki- pomogłaś mu wstać i wsunęłaś się (bez skojarzeń takich jak miała autorka XD) pod jego ramię które przerzuciłaś sobie przez kark. Chłopak lekko utykał, ale doszliście do gabinetu bez większych problemów. 
-Chryste Panie!- krzyknęła siwowłosa kobieta- Posadź na na leżance. 
Zrobiłaś jak kazała chciałaś wyjść, ale chłopak złapał Cię za rękę: 
-Zostań ze mną- zdobył się na wymuszony uśmiech, który zaraz zmienił się w grymas bólu. 
-OK- przytaknęłaś, kiwając głową. Usiadłaś na krześle przyglądając się mu. Miał całe zdeptane ubranie, na twarzy widniały czerwone otarcia i fioletowe siniaki. Pod nosem, koło ucha, na czole i w kącikach ust sączyła się krew, śliczne włosy były w kompletnym nieładzie. Pokręciłaś głową i spojrzałaś w okno- powinnam iść na lekcje, chemistka mnie zabije, bo znowu "uciekam" z jej lekcji- spojrzałaś na higienistkę, która ocierała własnie krew z twarzy twojego kolegi. 
-Mam pomysł!- klasnęła w dłonie i podeszła do biurka wyciągnęła kartkę i coś na niej zapisała a potem wręczyła Ci ją- A teraz idź do klasy weź swoje i jego rzeczy, kartkę daj nauczycielce i wróć tu. 
-Gdzie masz rzeczy?- spytałaś ciemnookiego. 
-Na schodach... 
Wyszłaś z gabinetu i zerknęłaś na kartkę...  
"YoonGi został pobity i musi wracać do domu, 
~*~*~ odprowadzi go bo mieszkają w tym samym bloku. 
Oboje są zwolnieni z lekcji. 
P. Renata Kot" 
-Skąd wiedziała?- szepnęłaś- Na pewno ma wpisane w kartę pacjenta nasze adresy- zgarnęłaś po drodze jego plecak wrzucając do niego porozwalane książki i zeszyty. Poszłaś do sali i podałaś kartkę nauczycielce. 
-Upiekło Ci się, ale to chyba nie tobie było słabo- włożyła "dokument" do dziennika- no idź już. 
Spakowałaś plecak i wyszłaś z pomieszczenia żegnając się z kobietą, pognałaś do pielęgniarki. Zameldowałaś że jesteś i zaczekałaś na ławce na korytarzu. Po pięciu minutach wyszedł Yoon, a ty podałaś mu torbę. 
-Masz jakieś rzeczy w szatni?- spytałaś. 
-Nie, czyli idziemy do domu? 
-Mhm... Bardzo boli?- dotknęłaś jego zabandażowanego czoła. 
-Przy tobie nie, a tak w ogóle to dzięki że się mną zajęłaś- popatrzył na Ciebie. 
-Nie mogli Cię pobić przed biologią? 
-Co? Dlaczego przed biologią? 
-Uniknęlibyśmy testu. 
-Czyli- otworzył Ci drzwi jak przystało na prawdziwego gentelman'a i przepuścił pierwszą- nic się nie nauczyłaś, poprawisz się. 
-Nie chce mi się- westchnęłaś. 
-Pomogę si OK? 
-Tak- uśmiechnęłaś się- znaczy nie musisz- na twoją twarz wstąpił rumieniec. 
-To przyjdę do Ciebie przed poprawą. Jutro mam pierwszy sprawdzian z polskiego, pouczysz mnie? 
-Jasne- przytaknęłaś, posyłając mu jeden ze swoich najładniejszych uśmiechów.

Mam nadzieję że podobał się wam ten rozdział. Jak tak patrzę na Sugę to twierdzę że ten gość robi mi życie. 
Yuki :D

6.09.2014

Ofiara rasizmu! cz.II

Ciąg dalszy... 
BTS- Suga cz.II 

Kiedy skończyły się lekcje postanowiliście wracać razem do domu. 
-Zaczekasz chwilę, skoczę tylko oddać książkę do biblioteki. 
-Skoczysz- roześmiał się- ok, zaczekam. 
Wbiegłaś po schodach i weszłaś do budynku. Skierowałaś się do biblioteki, oczywiście kobieta robiła Ci wyrzuty. 
-Co tak późno?! Jest długo po terminie, ponad miesiąc. Wstyd! 
-Przepraszam, to się nie powtórzy. 
-No na pewno- parsknęła, a ty wyszłaś. W sumie bibliotekarka miała rację, nie należałaś do najlepszych i najgrzeczniejszych uczennic. Często zawalałaś lekcje, kłóciłaś się z nauczycielami a nawet wyśmiewałaś z innych. No ale... Nie każdy jest ideałem, nie? Na placu szkolnym nie było Sugi na początku pomyślałaś że Cię po prostu olał, ale zaraz zdałaś sobie sprawę z tego że któraś z grup mogła go dorwać, chociaż szczerze w to wątpiłaś. Dla ostrożności obeszłaś szkołę dookoła. Nikogo nie było, kiedy wracałaś do domu, zauważyłaś że po blokiem stoi nowy. Postanowiłaś do niego podejść: 
-Dlaczego na mnie nie zaczekałeś?
-Dlaczego mi powiedziałaś że tylko ty umiesz koreański?
-Bo ja tylko umiem... Tak myślę. 
-To źle myślisz! Jeden z tych twoich frajerów powiedział mi co z Ciebie za kur... Cholera! A ja nie zamierzam być twoją zabawką do manipulacji.
-Co? Jacy frajerzy? Jaka manipulacja? O czym ty mówisz? Kto Ci takich bzdur nagadał? 
-Oni- wskazał na grupkę chłopaków siedzących na oparciach ławek- mówisz o nich że są rasistami a ty niby co?- roześmiałaś się- Z czego się śmiejesz? 
-Z tego że jesteś głupi. 
-Co?- poczerwieniał ze złości. 
-Choć do nich, muszę Ci coś wyjaśnić- podeszliście do chłopaków- Suga który Ci to powiedział? 
-On- wskazał na V, jedynego koreańczyka który mieszkał w twoim mieście po wyjeździe HoSeok'a. 
-TaeHyung!- stanęłaś przed nim krzyżując ręce na klatce piersiowej- Co ty nagadałeś mojemu kumplowi? 
-Oj, moja ~*~*~, wiesz że Cię lubię- wstał z ławki a zaraz za nim Adam i Mark- po prostu widziałem was przed szkołą i chciałem Ci troszkę popsuć reputację. 
-Wiesz że przez to Suga jest na mnie zły. 
-Młody- zwrócił się do chłopaka- to był dla jaj moja kumpela nie jest taka jak reszta uczniów jej klasy.
-Chciałeś powiedzieć waszej klasy- poprawiłaś go.
-No właśnie- zaśmiał się- dobra to my spadamy- cała trójka odeszła. 
-~*~*~ ja... Przepraszam. 
-Nie masz za co. Jeśli miałbyś jakieś problemy to powiedz V albo chłopakom, osoby z naszej klasy boją się ich. 
-Jasne. 
YoonGi to osoba o wielkim poczuciu humoru, w przeciwieństwie o innych typów którzy byli chamscy w stosunku do dziewczyn. Podeszliście do twojego bloku: 
-Mieszkam w tym bloku- uśmiechnął się- na dziewiątym piętrze.
-Ja na siódmym- zachichotałaś. 
Weszliście do windy i dojechaliście do swoich mieszkań. Weszłaś do domu zamknęłaś drzwi na klucz. Powędrowałaś do swojego pokoju, rzucając plecak w kąt. Zerknęłaś na kalendarz.
-Jutro sprawdzian z biologii. Nie chce mi się uczyć- wzięłaś niechętnie podręcznik i zaczęłaś przeglądać. Przez myśl przemknęło Ci że Suga chyba nie wie o jutrzejszej klasówce, postanowiłaś go uprzedzić. Założyłaś buty i wbiegłaś na dziewiąte piętro, były dwa mieszkania z numerem czternaście i piętnaście. Zapukałaś do drzwi numer czternaście i nie pomyliłaś mieszkań. 
-Co tam ~*~*~?- znowu ten hipnotyzujący śliczny uśmiech a oprócz niego hipnotyzujący brak koszulki. Zarumieniłaś się widząc jego dobrze zbudowaną klatkę piersiową. 
-Chciałam Ci tylko powiedzieć że jutro jest sprawdzian z biologii. 
-Wiem dyrektor mnie uprzedził, co tak stoisz w progu wejdź proszę. 
-N-nie ja lecę się uczyć, muszę trochę podwyższyć oceny. Cześć!
-Cześć!- zamknął drzwi a ty zbiegłaś po schodach i jak huragan wpadłaś do domu zamykając drzwi po sobie. Piekłu Cię policzki spojrzałaś w lustro które wisiało w korytarzu byłaś czerwona jak burak! 
-Co on sobie pomyślał- westchnęłaś- wyglądam żałośnie!- krzyknęłaś.
-Czemu krzyczysz?- w pomieszczeni znalazła się twoja starsza siostra Wiktoria. 
-Przepraszam, ale zobacz jak ja wyglądam?!- jęknęłaś. 
-Ktoś Ci się podoba- popatrzyła Ci w oczy- kto to taki.
-To nie tak, po prostu mam nowego kolegę w klasie- usiadłaś na sofie w salonie.
-I on Ci się podoba?!
-Dasz mi dokończyć- warknęłaś. 
-Mhm...
-Ma na imię Suga, znaczy YoonGi jest z Korei, teraz byłam u niego bo mieszka dwa piętra wyżej żeby powiedzieć że jutro jest klasówka. No i on był bez koszulki- policzki jeszcze bardziej Cię piekły- wiesz że tak na prawdę jestem nieśmiała względem chłopaków. 
-Wiem bo znam Cię najlepiej. Chcesz rady? 
-Teraz nie, ale później mi coś poradzisz.
-W porządku. 
Poszłaś do swojego pokoju. 
-Wika co ja bym bez Ciebie zrobiła- szepnęłaś. Oparłaś się o drzwi i odchyliłaś głowę. Przed oczami miałaś twojego kolegę bez koszulki i z tym uroczym uśmiechem- ona ma rację- przyłożyłaś dłonie do policzków aby je schłodzić- chyba się zakochałam. 
-Nie mów do siebie!- usłyszałaś głos siostry zza drzwi. 
Usiadłaś przy biurku chciałaś się czegoś nauczyć ale nie mogłaś się skupić nawet na pracy domowej. Cały czas myślałaś o nim. Powrzucałaś książki do plecaka i poszłaś pod prysznic, założyłaś piżamę i położyłaś się spać. Pomyślałaś że napiszesz poprawę z tego sprawdzianu całą noc nie spałaś. No tak w końcu zakochani nie sypiają. 

Jak wam minął pierwszy tydzień szkoły? Mam nadzieję że dobrze ;). 
Yuki :D


31.08.2014

Ofiara rasizmu! cz.I

Co porabiacie w ostatni dzień wakacji? Mam nadzieję że dobrze go wykorzystacie. 
BTS- Suga cz.I

W twojej klasie miał pojawić się nowy uczeń. Do dnia dzisiejszego nauczyciele trzymali w tajemnicy kto to ma być, mówili że to ktoś wyjątkowy. Większość osób w klasie zastanawiała się czy to będzie jakiś/ jakaś aktor/aktorka, piosenkarz/piosenkarka albo jakaś inna młoda gwiazda. Niektórzy stawiali na to że będzie to dzieciak jakiegoś bogatego przedsiębiorcy, polityka, lekarza czy sędzi. Ty zaś myślałaś że może być to osoba z innego kraju i nauczyciele dlatego trzymają w tajemnicy jej tożsamość. Dlaczego? Dlaczego w tajemnicy? Ponieważ twoja klasa była źle nastawiona do innych narodowości. Znałaś ich od podszewki,  z wieloma chodziłaś do podstawówki i gimnazjum. Teraz w szkole średniej są jeszcze bardziej nastawieni na nie w stosunku do innych nacji. Był przez całe gimnazjum z wami pewien chłopak, miał na imię HoSeok pochodził z Korei Południowej. Jego życie szkolne można było porównać z gehenną. Jedynie ty go akceptowałaś, za kumplowaliście się przez co reszta grupy Cię odtrąciła. Po ukończeniu "gimby" chłopak wrócił do ojczyzny, a ty weszłaś w łaski swojej klasy. Do teraz kontaktowaliście się ale oczywiście utrzymywałaś to w tajemnicy przed rówieśnikami. Do sali weszła wychowawczyni. Czyli w tym momencie dowiecie się kim jest nowy bądź nowa. Kiwnęła głową aby osoba weszła do sali. Do pomieszczenia wszedł średniego wzrostu ufarbowany na wiśniowo azjata. "Człowieku masz przesrane"- westchnęłaś. 
-To jest Min YoonGi przyleciał z Korei Południowej- nauczycielka spojrzała na klasę- nie umie polskiego mam nadzieję że go dobrze przyjmiecie.
Odpowiedziały jej groźne spojrzenia, prychanie chłopaków i chichot dziewczyn. Coś Cię tknęło:
-Możesz usiąść ze mną- powiedziałaś po koreańsku, ale mało słyszalnie.
-Ktoś coś mówił?- spytała wychowawczyni. 
-YoonGi możesz usiąść ze mną- zerknęłaś na miejsce obok, było wolne ponieważ twoja koleżanka się rozchorowała i jej nie było. Azjata jeszcze raz rozejrzał się po uczniach i skierował w twoją stronę, usiadł na krzesełku obok. Wszyscy na was krzywo patrzyli, pokazałaś im środkowego palca. 
-Odpierd*lcie się- zasyczałaś a oni się odwrócili. 
-Skąd znasz koreański?- spytał nowy. 
-Kolega mnie nauczył- uśmiechnęłaś się nawet na niego nie patrząc. 
-Czy ktoś oprócz Ciebie mówi po... 
-Ani- przerwałaś- ale możesz się dogadać po angielsku. 
-U mnie z angielskim tak średnio- westchnął- jak Ci na imię? 
-Jestem ~*~*~- odwróciłaś się do niego, nie zauważyłaś że jest taki śliczny. Wąskie orzechowe oczy, na które padał grzywka, różowe usta. Zamurował Cię..."WOW"- przemknęło Ci przez myśl, zaczęły Cię piec policzki, natychmiast się odwróciłaś udając że zapisujesz coś w zeszycie. 
-Kto będzie Cię uczył polskiego od podstaw?- wypaliłaś. 
-Dzisiaj mam pierwszą lekcję z prywatnym nauczycielem. 
-Panno ~*~*~, wiem że chcesz się poznać z nowym kolegą, ale nie przeszkadzaj mi na lekcji. Na randki to po zajęciach.
-Przeprasza pani magister.
-Czego chciała- szepnął. 
-Żebyśmy byli cicho, pogadamy na przerwie. Skinął głową i zaczął spisywać z tablicy. 
Kiedy lekcja się skończyła wyszliście na korytarz zapytałaś chłopaka: 
-YoonGi dlaczego nie masz w szkole tłumacza?
-Kiedy wy macie polski, angielski i francuski, ja mam tylko polski.
-A jak będziesz pisał sprawdziany?
-Po koreańsku, mój tłumacz będzie je tłumaczył. 
-Mhm... Teraz mamy biologię...
-Nienawidzę jej.
-Ja też- poprawiłaś koszulkę, a potem wyciągnęłaś aby napisać koleżance SMS. 
Doszliście pod salę, wszyscy się na was gapili. 
-Dlaczego oni się na nas patrzą?- odwrócił się do okna twarzą i spojrzał na Ciebie. 
-Chyba Ci powiem prawdę- westchnęłaś- osoby z klasy mają bardzo rasistowskie podejście do innych narodów. 
-Co?! Ty też? 
-Nie- uśmiechnęłaś się- uważam że nie powinno się zwracać uwagi na narodowość człowieka tylko na jego charakter. 
-Dam sobie z tym radę, w końcu mam Ciebie- puścił Ci oczko- a tak w ogóle to mów mi Suga. 
-Dobrze... Suga. 

Słodziak Suga. 
Yuki :D