When stars cry./Simon D/03
20 kwietnia 2017
Zakończenie klasy maturalnej! Każdy na to czeka, w tym ja również... Ale zanim dostanę się na wymarzone studia, trzeba przejść maturę. Gorsze jest to że odkąd Simon pojawił się w moich progach, nie potrafię się skupić na niczym, a w szczególności na nauce! Opuściłam szkole, w dłoni niosąc teczkę ze wzorowym świadectwem, poszłam na parking, gdzie czekał na mnie już czarny... Mustang? Nie wiedziałam że ojciec zmieni, mi środek transportu... A jak mi zmienił ochroniarza? O nie! Prawie że biegiem kierowałam się do auta, jednak kiedy otwarłam drzwi, uspokoiłam się...
-No młoda, nie zdałaś? -zaśmiał się -Co taka przytłoczona mina?
-Czy ty nigdy nie jesteś poważny? -wywróciłam oczami, zapinając przy tym pas.
-Jestem śmiertelni poważny, przecież wiem że zdałaś z nagrodą, chciałem byś się rozchmurzyła, bo będziesz trzaskać piorunami -ruszył w nieznanym mi kierunku.
-Dokąd mnie wieziesz, powinnam się uczyć do matury! -rozejrzałam się w okół.
-I tak byś się nie uczyła, poza tym powinnaś się odstresować, za dwa tygodnie pierwszy egzamin, wyciszysz się.
-O z tobą to na pewno -westchnęłam, oparłam głowę o szybę, lekko uśmiechając się pod nosem. Nie wiem ile trwała podróż, zagłębiłam się w myślach, a cisza między mną, a nim nie była niczym, co by mnie krępowało. Z radia płynęła muzyka, silnik samochodu, był niedosłyszalny, a opony sunęły z zawrotną prędkością, po asfalcie. Dojechaliśmy do wybrzeża, i Bóg mi świadkiem, że taki zachód słońca widziałam tylko na filmach. Słońce rozciągało swój blask na tafli, a samo powoli zanurzało się w oceanie. Koreańczyk kupił dwa piwa i usiedliśmy, na skraju falochronu -przecież prowadzisz -powiedziałam gdy przyłożył butelkę do ust.
-Spokojnie, jedno piwo nawet nie poczuję, mówiłem Ci zrelaksuj się... Zaufaj mi -uśmiechnął się lekko i pociągnął z gwinta, zrobiłam podobnie. Następnie zachwycałam się krajobrazem, kiedy słońce zniknęło za horyzontem, a na niebie królował księżyc, zdałam sobie sprawę z tego że, upłynęło kilka godzin, a ja nie odezwałam się do niego choćby słowem, mimo to trwał przy mnie. Zdałam sobie sprawę z jeszcze jednej rzeczy, że Simon to osoba która otwarła mi oczy -mała, jest dziesiąta, czas się zbierać -zeskoczył z murka, po czym pomógł mi zejść, stale utrzymywaliśmy ciszę, w drodze do auta choćby na chwilę nie puścił mojej dłoni. W drodze powrotnej zasnęłam, zbudziłam się w momencie, kiedy układał mnie na miękkiej pościeli, mojego łóżka. Mimo że go prosiłam, nie chciał zostać... A tego potrzebowałam.
28 kwietnia 2017
-Słucham -powiedziałam do telefonu, na chwilę odrywając się od funkcji kwadratowej.
-Cześć ~*~*~, masz jakieś plany na dziś?
-Witaj Nicolas, tak mam plany, wiesz że mam maturę, muszę się uczyć -bąknęłam, był ostatnią osobą, z którą chciałabym się widzieć.
-Jasne, nigdy nie masz dla mnie czasu, przecież tylko się uczysz -warknął -szkoda tylko w tedy, kiedy ja mam czas, by się z tobą widzieć!
-Dlaczego krzyczysz? Po maturze, wszystko się zmieni...
-Tak z pewnością, tylko żebyś czasem nie uczyła się do sesji w dniu naszego ślubu -rozłączył się. Westchnęłam ciężko, odkładając telefon, oparłam czoło na dłoniach. Nie miałam ochoty na naukę, byłam zmęczona. Przebrałam się szybko, narzuciłam też lekką kurtkę, oraz kalosze, gdyż był deszcz, zabrałam torebkę i parasolkę, postanowiłam się przejść. Oczywiście ojciec, kazał mi wziąć ze sobą ochroniarza, postanowiliśmy najpierw pójść na kawę, potem na spacer. Po godzinnym pobycie w kawiarni i gadaniu o głupotach, wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy za miasto. Tym razem bliżej niż na wybrzeże, las był potężny, drażnił swoim zapachem moje zmysły, odetchnęłam głęboko wilgotnym powietrzem. Szliśmy dalej w głąb, tylko teraz milczeliśmy, a moja dłoń stale była spleciona z jego, czułam się zagubiona, ale nie w tym miejscu, tylko w myślach. Gdy powoli się ściemniało, zawróciliśmy, ja w życiu bym nie zapamiętała tej drogi, a on w ciemności potrafił ją odnaleźć.
-Simon -szepnęłam, przystając. Zatrzymał się uważnie lustrując moją osobę.
-Porozmawiamy w samochodzie, jest zimno, nie chcę byś się przeziębiła -pociągnął mnie za sobą.
-Nie -odparłam -ja muszę Ci to powiedzieć teraz, bo potem stracę odwagę.
-Więc mów -powiedział, zmniejszając odległość między nami.
-Nie zostawiaj mnie, nigdy -wpatrywałam się w jego ciemne tęczówki.
-Tego obiecać nie mogę -uciekł wzrokiem -chodź już.
-Dlaczego? -szarpnęłam się.
-Nie można składać obietnic, które prędzej czy później się złamie.
-Dlaczego nie chcesz spełnić mojej prośby? -czułam że do oczu napływają mi łzy.
-Bo -zamyślił się -bo po prostu, nie lubię myśleć za bardzo przód, żyję chwilą i myślę ze ty powinnaś zacząć -wsiedliśmy do auta, w ciszy spędziliśmy kolejną drogę, tym razem powrotną, gdy zatrzymaliśmy się pod moją posesją, szepną -w tej chwili powiedziałbym Ci że Cię nie zostawię, ale za jakiś czas... Rozumiesz?
-Nie rozumiem -westchnęłam -jestem zmęczona, dzięki za spacer -wyszłam z auta. Gdy znalazłam się w willi, ojciec zatrzymał mnie w korytarzu.
-Krótki spacer tak, jest w prawie północ, gdzieś się włóczyła?! Z matką zamartwialiśmy się o Ciebie!
-Byłam z Simon'em, nic by mi się nie stało.
-Z Simon'em?! Na tak długo! Masz szlaban do końca matury siedzisz w domu i tylko się uczysz i nie dyskutuj, bo stracę nerwy -zacisnęłam dłonie w pieści.
-Rozumiem -syknęłam i pędem pokierowałam się do swojego pokoju.
Do następnego!
Yuki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz